ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Kiedy i w jakich okolicznościach nastąpi odsłonięcie nowego pomnika?

Fot. RM
Fot. RM

20 grudnia ma odbyć się uroczyste odsłonięcie pomnika ofiar obozu NKWD w Ciechanowie. Obelisk stanął przy ulicy 17 Stycznia, nieopodal miejsca, gdzie na początku 1945 r. Rosjanie utworzyli obóz przejściowy przed dalszą wywózką ludzi na Sybir.

O terminie odsłonięcia pomnika poinformował nas Jerzy Buczyński (wnuk więźnia obozu), który aktualnie mieszka w Olsztynie. Jednak na odsłonięcie pomnika nie wybiera się. - Podobno 20 grudnia nastąpi odsłonięcie pomnika. Do tej pory nie ma ostatecznego programu i zaproszeń. Miasto raczej kibicuje niż pomaga Światowemu Związkowi Żołnierzy Armii Krajowej. Co zamierza IPN? Zapowiada się na bardzo... skromną uroczystość. Jaki pomnik, taka uroczystość. Ja nie wybieram się, jak i większość członków rodzin Ofiar – zaznacza Jerzy Buczyński.

W Ciechanowie, w pobliżu skrzyżowania ul. 17 Stycznia i Zacisze pojawił się obelisk, o który od 3 lat zabiegały rodziny ofiar obozu NKWD. Napis na tablicy głosi: „W hołdzie mieszkańcom Pomorza, Mazowsza, Warmii i Mazura oraz żołnierzom Armii Krajowej i innych formacji podziemia niepodległościowego, osadzonym, zamordowanym i zmarłym w obozie NKWD w Ciechanowie oraz wywiezionym z obozu do łagrów sowieckich w 1945 roku". Grozę pobytu więźniów w tym obozie obrazują umieszczona na płycie grafika przedstawiająca drut kolczasty oraz cytat  wiersza „W zaduszny dzień” Marii Konopnickiej: "Proście Wy Boga o takie mogiły, które łez nie chcą, ni skarg, ni żałości, lecz dają sercom moc czynu, zdrój siły na dzień przyszłości...".

Obóz przejściowy przed wywózką na Sybir

Wojska radzieckie weszły do Ciechanowa 17 stycznia 1945 r. Już na początku lutego do miasta trafiły pierwsze transporty ludzi aresztowanych przez Armię Czerwoną i NKWD. Kim byli więźniowie? To głównie mieszkańcy Pomorza i byłych Prus Wschodnich, ale też Mazowsza i Śląska. Do obozu przejściowego w Ciechanowie, przed wywózką na Sybir, zwożono też mieszkańców Torunia, Bydgoszczy, Chełmży, Golubia. Zanim dotarli do Ciechanowa, przez kilka dni byli więzieni i przesłuchiwani w swoich miejscowościach. Według relacji dwóch torunian: Kazimierza Zblewskiego (w momencie aresztowanie miał 15 lat) i Jakuba Smulskiego (gdy trafił do Ciechanowa miał 32 lata) dotarli oni do Ciechanowa 11 lutego 1945 r. Opowiadali, że pociągi z więźniami nie wjeżdżały bezpośrednio do miasta, tylko zatrzymywały się kilka kilometrów pod, w szczerym polu. Stamtąd szli przez kilkadziesiąt minut, pilnowani przez uzbrojonych żołnierzy radzieckich. Niektórym więźniom Rosjanie kazali przebrać się w niemieckie mundury, które miały sprawiać wrażenie na polskiej ludności, że więźniami są żołnierze Wehrmachtu. 
Więźniów najpierw przetrzymywano w domach poniemieckich (przy ul. 17 Stycznia). Ze słów osadzonych wynika, że panował w nich ogromny ścisk, w jednym pokoju przebywało kilkadziesiąt osób, ale znajdowały się tam jeszcze łóżka, zapewne po niedawnych lokatorach. Jeszcze podczas pobytu w blokach poniemieckich (ale w osobnych budynkach) zaczynały się wielogodzinne przesłuchania. 
Więźniów następnie umieszczano w drewnianych barakach w okolicach dzisiejszej ulicy Jesionowej. Ciężkie warunki sanitarne przyczyniły się do tego, że szybko rozprzestrzeniły się choroby. Uważa się, że każdego dnia w obozie umierali ludzie.
Kazimierza Zblewskiego (w 2021 r. ukazał się z nim wywiad na łamach „TC”), po miesiącu przetrzymywania w Ciechanowie, wywieziono do sowieckiego łagru w okolice Czelabińska. Wrócił do domu po dziewięciu miesiącach. O obozie pisał i wspominał też cytowany na początku Jerzy Buczyński, wnuk jednej z ofiar tego obozu.

Jak umierały ofiary?

Nie jest znana dokładna liczba ofiar obozu NKWD w Ciechanowie, ale na pewno wielu umierało na różnego rodzaju choroby zakaźne (tyfus, czerwonka, dur brzuszny) obywateli Polski, Rosji, Niemców, Ukraińców, Czechów, a nawet Bałkanów. Pomoc medyczna w obozie była praktycznie zerowa, ograniczyła się do stwierdzenia zgonu.
Co stało się z ciałami? Zima, a wraz z nią zmarznięta ziemia utrudniały kopanie dołów śmierci. Według tych, którzy przeżyli zwłoki przetrzymywano na początku na terenie obozu, a następnie wywożono gdzieś poza miasto i zakopywano.

Komentarze obsługiwane przez CComment