Osiedlowy dąb poszedł pod topór. Dlaczego?
Mieszkańcy osiedla Ciechanowska zaniepokojeni wycięciem drzew, w tym dębu przy garażach, skierowali na jednym z portali społecznościowych gorzkie słowa pod adresem Spółdzielni Mieszkaniowej âJubilatka" .
âDziękujemy za tak wspaniałą decyzję, tylko komu? Chyba pani prezes. Proszę wyrżnąć nam jeszcze resztę tych drzew. Ciekawe tylko dlaczego nie zrobili tego wcześniej tylko teraz jak ptaki gniazda założyły, a założyły".
âUtwierdzam się w przekonaniu, że dzisiejszy Maków Mazowiecki nienawidzi drzew, zieleni, przyrody. A to było kiedyś takie piękne, zielone miasto. Teraz drzew i krzewów z roku na rok coraz mniej, prawie codziennie huczą kosiarki goląc trawniki do gołej ziemi" - to niektóre z komentarzy.
O odniesienie się do zarzutów mieszkańców poprosiliśmy prezes âJubilatki" Katarzynę Ciesielską.
- Drzewa, wśród których był jeden dąb zostały wycięte ponieważ rosły w pasie drogowym uwzględnionym w planie zagospodarowania przestrzennego jako droga miejska. Poza tym, za garażami znajduje się teren, który przeznaczony jest pod inwestycję, konkretnie pod budowę budynku wielorodzinnego. Decyzję w sprawie wycięcia drzew wydał na wniosek miasta starosta. I chcę tu mocno podkreślić, że rozpatrywane były różne możliwości uratowania drzew, łącznie z przeniesieniem ich w inne miejsce. Dodam też, że na podstawie decyzji mamy obowiązek nasadzenia 34 konkretnie wymienionych z nazwy drzew o średnicy pnia nie mniejszej niż 10 cm - wyjaśnia problem prezes Ciesielska. Zapewnia też, że drzewa zostały skrupulatnie sprawdzone pod względem lęgowym i nie znaleziono w nich ani jednego gniazda.
Komentarze obsługiwane przez CComment