Powrót do domu bywa niemożliwy
Zakwaterowanych na terenie powiatu makowskiego Ukraińców nieznacznie ubywa z każdym miesiącem. Niektórzy wracają do ogarniętego wojną kraju, a inni nie mają do czego wracać...
Ze statystyk wynika, że liczba uchodźców w powiecie makowskim maleje. Tuż po wybuchu wojny, w marcu i kwietniu, mieliśmy do czynienia z ogromną migracją ludności Ukraińskiej. Wówczas w powiecie makowskim przebywało ponad 500 uchodźców, dziś, cztery miesiące później, w powiecie jest już 406 obywateli Ukrainy, choć referat zarządzania kryzysowego przy Starostwie Powiatowym w Makowie Mazowieckim zaznacza, iż liczba ta może być niedoszacowana, gdyż nie wszyscy się zgłaszają do urzędów, a coraz więcej naszych sąsiadów decyduje się na samodzielny wynajem mieszkania. W każdym razie, zgodnie oficjalnymi danymi w domach prywatnych przebywa 355 osób, zaś 51 w placówkach stworzonych przez samorządy. Najwięcej uchodźców znalazło swoją przystań w internacie przy ŻAK-u. Swego czasu dużo Ukraińców zatrzymało się w dawnym budynku szkoły w Romanowie.
- Obecnie w ośrodku przebywa 12 osób, są to mamy z małymi dziećmi, osoby, które nie mogą podjąć zatrudnienia. W kwietniu gościliśmy najwięcej osób, bo aż 29. Większość uchodźców z Romanowa zdecydowała się na powrót do Ukrainy, choć sytuacja tam na miejscu nie jest łatwa - informuje nas pracownica Urzędu Gminy w Karniewie.
Jeszcze wiosną, w rozmowie z sekretarzem Adamem Milewskim, dowiedzieliśmy się, że do kraju zdecydowała się wrócić 8-osobowa rodzina, jednak okazało się, że w Ukrainie są poważne problemy z dostępem do żywności. Rodzina myślała wówczas o powrocie do Polski. Od tamtego czasu sytuacja nieco się poprawiła, ale niektórzy i tak nie mają po co i do kogo wracać. W Polsce pozostają osoby, które straciły w wojnie bliskich, dach nad głową i cały dobytek. Z relacji mieszkańców powiatu makowskiego dowiadujemy się, że uchodźcy wykorzystali ten czas efektywnie, wiele spośród nich już sprawnie posługuje się językiem polskim, wyjeżdżają do prac sezonowych nad morze, znajdują także zatrudnienie na miejscu, wynajmują mieszkania i starają się funkcjonować normalnie. Choć przez pierwsze miesiące każdy z nich wyczekiwał rychłego zakończenia zbrojnej napaści Rosji na Ukrainę, z czasem przekonali się, że koniec tego konfliktu nie nastąpi tak szybko, a życie toczy się dalej.
Komentarze obsługiwane przez CComment