A potem jest podziwianie albo poprawianie
Mają nawet koło garncarskie i piec do wypalania, w którym można uzyskać temperaturę ponad 1000şC. - Teraz ten talerz jest różowy, ale po wypaleniu będzie zielony. Czasami coś zrobimy, a kolor wychodzi taki, że musimy poprawiać, nawet kilkakrotnie. Ale lubimy to, wyciszamy się i relaksujemy - opowiadają uczestniczki zajęć.
Pani Mirosława siedzi przy kole garncarskim. Wyrabia naczynie, ale jeszcze nie zdecydowała, co powstanie. Przychodzi tu już siedem lat, od początku istnienia pracowni.
- Interesuje mnie to. Zajmowałam się szkłem i gliną. Lubię takie rzeczy. Widocznie jakieś zamiłowanie plastyczne drzemało we mnie - mówi z uśmiechem.
- Jest niezwykle zdolna. Wyrabia piękne zwierzęta - podziwiają ją koleżanki.
Pani Ania też zawodowo nie miała do czynienia z plastyką, lecz amatorsko zajmuje się nią od dziecka.
- Lubię coś tworzyć i próbowałam różnych technik. Ceramika trzyma mnie najdłużej. Przychodzę tu co najmniej od sześciu lat - opowiada.
Cały artykuł w papierowym wydaniu "TGM" z 2 listopada.
Komentarze obsługiwane przez CComment