Wypalali wytłaczanki do jajek... podpalili kurnik
Do zdarzenia doszło w czwartek (13 maja br.) na terenie kompleksu ferm w miejscowości Bieżuń. Wypalane bez kontroli straży wytłaczanki do jajek okazały się zarzewiem dużo poważniejszego pożaru.
Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Żurominie o godz. 12:36 otrzymała zgłoszenie o pożarze w jednej z ferm drobiu w Bieżuniu. Na miejscu okazało się, że pożogą objęte jest pokrycie dachowe i wnętrze budynku. Paliła się część magazynowa i sortownia jaj, a także drewniana konstrukcja dachowa.
Na miejscu pojawiło się aż 12 zastępów straży pożarnej, w tym 4 jednostki PSP oraz 8 jednostek OSP, łącznie - 36 strażaków. Obecna była także policja i pogotowie energetyczne.
Co było przyczyną pożaru fermy?
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną było nieostrożne posługiwanie się otwartym ogniem przez osoby dorosłe. Tego dnia, o konkretnej godzinie, za zgodą Powiatowego Lekarza Weterynarii w Żurominie, w obecności jednostek straży pożarnej, miało się odbyć kontrolowane wypalanie wytłaczanek do jaj w związku w wystąpieniem grypy ptaków. Wypalanie jednak zaczęło się przed ustaloną porą - wyjaśnia nam zaistniałe okoliczności bryg. Józef Dobies, oficer prasowy KP PSP w Żurominie.
Gaszenie obiektu trwało prawie 5 godzin. Więcej na ten temat we wtorek w "TC".
Komentarze obsługiwane przez CComment