Adam Krzemiński: Naszą oświatę czekają wielkie wyzwania
Rozmowa z Adamem Krzemińskim - dyrektorem Centrum Usług Wspólnych w Ciechanowie.
* W ostatnich miesiącach, zarówno dyrektorzy szkół, jak i rodzice, zaniepokojeni byli ustawą "Lex Czarnek", która przewidywała istotne zmiany w oświacie. Czy dobrze się stało, że ta ustawa została zawetowana przez prezydenta?
- Również w naszym środowisku ten projekt od początku budził niepokój. Zresztą od kilku lat politycy próbują zwiększać wpływ organu nadzoru, czyli kuratoriów oświaty nad szkołami. Jakiś czas temu obecnej władzy udało się zmienić zasady, co do składów komisji konkursowych przy wyborze dyrektorów szkół - zmniejszono kompetencje organu prowadzącego, czyli gmin, kosztem dodatkowego głosu dla przedstawicieli kuratorium. W "Lex Czarnek" bardzo niebezpiecznym zapisem, był również ten, który zakładał, że dyrektora szkoły może odwoływać kurator. Dzisiaj może ewentualnie wnioskować do organu prowadzącego, który de facto zatrudnia dyrektora, uzasadniając merytorycznie takie odwołanie, ale sam nie wydaje takiej decyzji. Poza tym, nowe założenia ministra edukacji, w mojej ocenie, znacznie ograniczałyby rolę rodziców poprzez rady rodziców na realizację zadań przez zewnętrzne stowarzyszenia i organizacje na terenie szkoły.
Wracając do odpowiedzi na zadane pytanie - bardzo dobrze się stało, że ta ustawa została odrzucona przez prezydenta. Przynajmniej na razie nie doszło do zmniejszenia roli organu prowadzącego jakim jest samorząd.
* A co ze zwiększeniem pensum? Być może nauczyciele w końcu będą lepiej zarabiać - tak przynajmniej twierdzi minister?
- Kolejny zapowiadany projekt, który budzi wielkie kontrowersje. Docierają do nas głosy o planie, który zakłada, że zwiększenie nauczycielom pensum, czyli czasu pracy przy tablicy, przełoży się na wyższe wynagrodzenia. Z naszych analiz wynika jednak, że na przykład w przypadku nauczyciela dyplomowanego ta podwyżka będzie znikoma - ok. 95 zł - przy znacznym wydłużeniu czasu pracy w szkole. Do tego dochodzi czas pracy, którą nauczyciel wykonuje poza klasą - sprawdzanie klasówek, przygotowywanie się do lekcji, wywiadówki, rady pedagogiczne, udział w konferencjach, szkoleniach. Jest jeszcze inne zagrożenie. Ten projekt, zwłaszcza w mniejszych miastach, takich jak Ciechanów, spowoduje bezrobocie wśród pedagogów. Zakładamy, że w przypadku podniesienia pensum ponad 20 proc. nauczycieli może stracić pracę, w samym Ciechanowie może to być kilkadziesiąt osób przy obecnym zatrudnieniu. Gdy zauważymy, że na horyzoncie widać spadek liczby dzieci, które za kilka lat będą rozpoczynać naukę w pierwszej klasie, to sytuacja nie wygląda różowo. Warto również dodać, że już dziś niektórzy nauczyciele, by móc wypracować pełen etat, muszą pracować w dwóch szkołach. Po wejściu proponowanego zwiększenia pensum będą zmuszeni jeździć może nawet do trzech szkół.
* Jak to wygląda liczbowo?
- Od 2002 r. w Ciechanowie, każdego roku, rodziło się mniej więcej tyle samo dzieci - 420-450, ale już w roku 2020 (pierwszy rok pandemii - przyp. red.) zanotowaliśmy spadek narodzin do 370. Niepokojące są dane z 2021 r., gdy na świat przyszło tylko 212 ciechanowian. Dzieci te rozpoczną naukę dopiero za kilka lat, ale jeśli ta niska tendencja narodzin utrzyma się, to w naszych szkołach może dojść do drastycznego zmniejszenia liczby uczniów. To będzie dość duży problem, z którym będą musieli mierzyć się zarządzający oświatą.
* A jak te dwa lata pandemii i długie miesiące zdalnego nauczania, siedzenia uczniów przed komputerami, przełożyło się na ich zachowania po powrocie w tryb stacjonarny?
- Zanim powiem o dzieciach, to chciałbym wspomnieć o nauczycielach, którzy moim zdaniem stanęli na wysokości zadania i dobrze wywiązali się ze swojej pracy w czasie pandemii. Ogromna większość z nich w krótkim czasie opanowała nowe metody nauczana i kanały komunikacyjne, na które wcześniej nie byli przygotowywani. Czy któraś z grup zawodowych byłaby w sanie całkowicie zmienić formę pracy, rozwijając tak bardzo swoje nowe kompetencje, niemal z dnia na dzień? Dzięki temu lekcje online miały namiastkę prawdziwych zajęć w szkole. Jeśli chodzi o dzieci, to rzeczywiście mieliśmy sygnały od rodziców i nauczycieli, że po powrocie do szkół, u części uczniów pojawiły się problemy adaptacyjne. Nauczyciele dostrzegają też, że nie wszyscy w równym stopniu opanowali materiał dydaktyczny. Pojawiały się problemy emocjonalne. To są problemy, z którymi szkoły muszą się już mierzyć. Dobrze się stało, że ministerstwo przyznało szkołom dodatkowe zajęciami i lekcje wyrównawcze, które po pierwsze pozwalają na odbudowanie relacji interpersonalnych, a po drugie dają szansę na nadrobienie zaległości.
* Co z zawodem nauczyciela? Czy młodzi ludzie chętnie aplikują do pracy w szkole?
- Tutaj problem jest złożony. Prawdopodobnie za kilka lat będziemy borykać się brakami kadrowymi, ale nie we wszystkich specjalnościach nauczycielskich. Już dzisiaj widać to na konkretnych przykładach. Dotyczy to głównie nauczycieli przedmiotów ścisłych, którzy dzisiaj już obciążani są sporą ilością nadgodzin. W dużych miastach dochodziło już do sytuacji, gdy lekcję matematyki musiał prowadzić⌠katecheta. Obserwujemy również wyraźny wzrost dzieci, które potrzebują wsparcia pedagogów specjalistów w zakresie rewalidacji, czy wsparcia psychologiczno-pedagogicznego, a już dziś zaczyna brakować tego typu fachowców. Z drugiej strony, ze względu na zmiany zapisów w prawie oświatowym, mamy też coraz mniejszą liczbę godzin wychowania fizycznego w szkołach, a nauczycieli tego przedmiotu nie brakuje. Mamy zatem kilka problemów jednocześnie, z którymi oświata będzie musiała sobie poradzić.
* Czy nauczyciel to dzisiaj zawód doceniany?
- Jeśli mówimy zarobkach i porównamy je choćby z wynagrodzeniem nauczycieli w krajach Europy Zachodniej, to uważam że jest to zawód całkowicie niedoceniony w naszym kraju. Stąd pewnie też coraz mniej młodych ludzi decyduje się na pracę w szkole. Zresztą dobitnie pokazują to zarobki nauczyciela stażysty, który dzisiaj dostaje minimalną płacę krajową. Wiadomo, że wraz z awansem zawodowym, trwającym kilkanaście lat, ta płaca wzrasta, ale czy w przypadku nauczyciela dyplomowanego, który na etacie zarabia 3,4 tys. zł netto, są to pieniądze, które motywują, aby wykonywać ten trudny zawód? Wiem, że zaraz podniosą się głosy, że przecież średnie wynagrodzenie nauczycieli jest wyższe, ale już nikt nie podaje, że jest wyższe, jeśli pracuje się z nadgodzinami lub w drugiej szkole. Poza tym mało kto pamięta, że nauczyciel nie kończy swojej pracy wraz z ostatnim dzwonkiem. Wiem to, bo sam mam żonę nauczycielkę i widzę ile pracy związanej ze szkołą wykonuje w domu.
Poza tym trzeba powiedzieć uczciwie, w Polsce zwyczajnie oświata jest niedofinansowana. Budżet państwa tylko w połowie pokrywa realne wydatki na szkoły. Reszta spoczywa na barkach samorządów.
* Nie sposób obecnie pominąć ostatnich wydarzeń w Ukrainie. W wyniku wojny do Polski przyjechało setki tysięcy ukraińskich dzieci. Co będzie z ich edukacją?
- Przyjmowanie dzieci obcokrajowców w Polsce odbywa się od lat. W Ciechanowie już wcześniej mieliśmy uczniów nie tylko z Europy Wschodniej, ale też z Azji. Prawo oświatowo precyzyjnie reguluje kwestie funkcjonowania dzieci obcokrajowców w naszym systemie edukacyjnym. Wiadomo, że obecna sytuacja jest zgoła inna, bo mamy do czynienia z ludźmi, którzy musieli uciekać ze swojego kraju przed wojną. Ich dzieci potrzebują nie tylko wsparcia edukacyjnego, ale również psychologicznego. Staramy się im to wszystko w szkołach, w miarę naszych możliwości, zapewniać.
W Ciechanowie mamy już kilkanaścioro dzieci z Ukrainy, które rozpoczęły naukę w szkołach podstawowych. Z każdym kolejnym dniem ta ilość będzie wzrastać. Zdaję sobie sprawę, że dla większości matek, które znalazły się w nowej rzeczywistości, zapisanie dziecka do szkoły, nie jest największym priorytetem i dopiero z czasem ilość dzieci uchodźców znacznie wzrośnie.
A sytuację w Ukrainie przeżywam podwójnie. Czuję się związany, z Polakami tam mieszkającymi, od lat funkcjonuję w Związku Polaków na Ukrainie, mam tam przyjaciół. Dobrze, że Polacy stanęli na wysokości zadania i pomagają w tych trudnych chwilach Ukraińskim uchodźcom.
Rozmawiał RADOSŁAW MARUT
Komentarze obsługiwane przez CComment