Rośnie populacja łosi. Powinniśmy być ostrożni na drogach
W ostatnich latach w naszym kraju znacząco wzrosła populacja łosi, a zatem i wynikające z tego zagrożenia, zwłaszcza na drogach. Tu i ówdzie pokutuje przekonanie, że jest to zwierzę "głupie, bo samo się pcha pod rozpędzony samochód". Jest to daleko idące uproszczenie.
Ten największy (oprócz żubra) dziki ssak żyjący w Polsce charakteryzuje się - jak każdy inny gatunek fauny - właściwymi sobie cechami. Po prostu: prawa natury.
Co można zrobić, by ograniczyć niebezpieczeństwo, jakie się wiąże z obecnością tych zwierzaków na naszej ziemi? Rzecz zasadnicza: sami kierowcy powinni wykazywać więcej roztropności. Zwierzę kieruje się instynktem, człowiek jest obdarzony rozumem i z tego względu spoczywa na nim odpowiedzialność za całe dzieło stworzenia.
Łoś to też zwierzę niezwykle ciekawskie, można by rzecz - towarzyskie, tym bardziej że na ogół nie boi się ludzi. Nierzadko wychodzi na drogę i z tej perspektywy obserwuje teren. Może rozmaicie reagować na światła samochodu - na przykład nagle wyskoczyć z pobocza na jezdnię.
Jego wrogiem jest wilk. Już z tego względu łoś pojawia się na terenach uczęszczanych przez ludzi, przede wszystkich na drogach i w ich pobliżu, a więc w miejscach, od których stroni jego przeciwnik. Łoś wchodzi na jezdnię z jeszcze jednego powodu - żeby polizać sobie soli, jaka razem z piaskiem wysypywana jest w okresie zimowym.
- Często przemierzam krajową "siódemkę" z Nidzicy do Warszawy. Niejednokrotnie wczesnym rankiem, pod lasem w okolicy Unierzyża, widzę łosie. Stoją i się rozglądają. Mam wrażenie, że one z zaciekawieniem patrzą na mnie, podobnie jak na pozostałych użytkowników tej trasy. Zastanawiam się, co ich interesuje? - zwierza mi się znajomy kierowca.
Więcej w w aktualnym, 39 numerze "Tygodnika" z 28 września 2021 r.
Komentarze obsługiwane przez CComment