Tajemnica kamienia - rozmowa z Grzegorzem Grabowskim
Tajemnica kamienia
Rozmowa z Grzegorzem Grabowskim z Gruduska, kolekcjonerem kamieni i wolontariuszem archeologii
* Co jest fascynującego w zwykłym - a raczej niezwykłym - kamieniu polnym?
- Coś, co jest po prostu tajemnicą. Fascynujące są szczególnie jego kolorystyka, struktura, kształt. Czuję, że z niego emanuje jakaś energia. Więc chodzi o tajemnicę, innych słów na określenie sprawy nie znajduję.
* O dawna kolekcjonuje pan kamienie?
- Od dzieciństwa, już wtedy mnie one bardzo ciekawiły. Jako chłopiec zbierałem je do skrzynki, którą przynosiłem do domu. Oburzała się mama, bo robiłem bałagan w pokoju, nierzadko wyrzucała to dobrodziejstwo z mieszkania. Niedawno mama (ma 96 lat) powiedziała mi coś, co mnie niezmiernie poruszyło: "Grzesiu, ja cię przepraszam za te kamienie, wtedy ciebie nie rozumiałam".
* Interesują pana tylko określone egzemplarze?
- Przede wszystkim nietypowe, w kształcie twarzy ludzkiej z wąsami czy rogów zwierzęcych.
* Stworzyła je natura?
- Oczywiście. Bardzo cenna jest faktura kamienia, czyli tzw. żyły (pręgi), które niesłychanie dodają mu urody. Nawiasem mówiąc, niedawno spędziłem kilka tygodni w Szwecji. Z zainteresowaniem oglądałem tunele wydrążone w skalach granitowych. Wspaniale prezentują się ściany z oryginalnego surowca.
* W fachowej literaturze wyczytałem, że woda pięknie rzeźbi kamienie.
- To prawda, tyle że nie tyle u nas, na Mazowszu, ile w potokach górskich. Kwarc nizinny nie jest tak ładny jak górski.
* Wiem, że pan, poszukując wartościowych rzeczy, z torbą wędruje po polach.
- Penetruję głównie tereny gmin Grudusk, Regimin i Czernice Borowe. Nie przez cały rok, tylko w określonych miesiącach.
* Kiedy?
- Jesienią na zaoranym polach - po deszczu, a także wiosną, gdy już się rozpuści śnieg. Wtedy nie trzeba grzebać w ziemi. Niezwykle ważna jest tu spostrzegawczość. Mimo upływu lat mam dobry wzrok. Służąc w wojsku, byłem strzelcem wyborowym.
* Nielekka to praca.
- Cóż, kamienie są ciężkie. Wypełnię jedną torbę, zostawię ją w samochodzie, i chwytam następną. W kolejnych dniach, już w domu myję i szczegółowo oglądam ten urobek. Wartościowych rzeczy jest bardzo mało, najwyżej kilka z jednej wyprawy. To, co odrzucam, służy jako materiał budowlany.
* Pana kolekcja składa się zâŚ
- Sporo jest tego nazbierało przez lata.
* Najcenniejsze okazy?
- Proszę spojrzeć przez lupę na ten kawałek materiału. Widoczne są białe i żółte kryształy. Jest to meteoryt, ale musi to jeszcze potwierdzić fachowiec. W swoich zbiorach mam też interesujące kamienie w kształcie kuli. Jeden z nich jest kulą bojową, prawdopodobnie z okresu bitwy pod Grunwaldem.
Ciekawostka. Kiedy na naszym podwórku, przy domu, kopano studnię, na głębokości dwóch metrów nieoczekiwanie ukazał się bursztyn. Niemały, ładny, czerwony kawałek. Powstał w tym miejscu. Oczywiście jest cenną rodzinną pamiątką.
* Koledzy, znajomi, sąsiedzi mówią, że pan jest wariatem, który lata po polu i czegoś szuka?
- No, niekiedy mówią, ale ja się tym nie przejmuję. Ludzie znają mnie przede wszystkim jako muzyka, który z zespołem Dagger gra na uroczystościach rodzinnych i innych. Muzyka, jak wiadomo, łagodzi obyczaje. Myślę, że współmieszkańcy pamiętają mnie - od dobrej strony - również jako pracownika Urzędu Gminy w Grudusku.
* Zdaje się, że kolekcjonerzy kamieni należą do rzadkości.
- Znam jednego, mieszka w Mławie, gromadzi głównie wielkie głazy.
* Andrzej Grzymkowski, archeolog i prezes mławskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Numizmatycznego, powiedział mi, że wniósł pan duży wkład w ratowanie zabytków ruchomych. Jak to było np. z tym skarbem ze Stryjewa Wielkiego?
- Pocztą pantoflową dowiedziałem się, że właśnie odkryto duży skarb i że, niestety, został on rozproszony. Poszedłem śladem tych, którzy weszli w jego posiadanie. W efekcie odzyskałem część monet, srebrne grzywny, siekańce i ozdoby z XI w. Te rzeczy trafiły do Muzeum Ziemi Zawkrzeńskiej w Mławie.
* Ma pan z tego satysfakcję?
- Pewnie, że mam. Tym większą, iż to, co zdołałem ocalić dla obecnych i przyszłych pokoleń, jest zabezpieczone i chronione na mocy ustawy, czyli nie zniknie. Swoją drogą, MZZ przekazem też zabytki archeologiczne (m.in. kamienne narzędzia), które znalazłem na polu.
* Niezależnie od tego był pan wolontariuszem na stanowiskach archeologicznych.
- W tym charakterze uczestniczyłem w wykopaliskach prowadzonych pod kierunkiem Andrzeja Grzymkowskiego na Zawkrzu. Dla mnie było to fascynujące, pełne emocji zajęcie. Pracowałem fizycznie, najpierw łopatą zbierałem zewnętrzną warstwę ziemi, a potem przy pomocy pędzla ostrożnie odsłaniałem zabytki. Byłem świadkiem odkrycia niejednego grobu. Pochwalę się, że na stanowisku (byłej żwirowni) w Stupsku przydało się moje oko. Koledzy, młodzi ludzi, przesieli ziemię i nic istotnego nie znaleźli. Sam powtórzyłem tę czynność i natknąłem na koraliki.
* Eksponaty z pana zbiorów można też oglądać na wystawie na grodzisku "Zielona Góra" w Grudusku.
- Są to m.in. monety, które kiedyś kupiłem, i średniowieczne obrączki. Cieszę się, że one są eksponowane w miejscowości, w której mieszkam.
Aha, mogę mieć propozycję dla "Tygodnika Ciechanowskiego"?
* Bardzo proszę.
- Chodzi o dziedzinę, która pochłania mnie nie mniej niż kolekcjonerstwo. Otóż jeszcze nie tak dawno temu na północnym Mazowszu było wiele zespołów muzycznych, w tym kapel ludowych. Spróbujcie opisać w gazecie przynajmniej niektóre z nich. Jeszcze żyją muzycy lub ich dzieci albo wnuki.
* Przedstawię sprawę na zebraniu redakcyjnym.
Komentarze obsługiwane przez CComment