Rozpalaj "od góry"!
Rozmowa z Adamem Moskalem
* Na pikniku militarnym w Mławie praktycznie pokazywał pan, jak należy spalać węgiel i drewno w domowych kotłach c.o., kominkach, piecach kaflowych i tzw. kozach. Z jakim zainteresowaniem spotkała się ta prezentacja.
- W Mławie prowadziłem pokaz już po raz drugi, nazajutrz w tym celu udałem się do Przasnysza. W obu miastach zainteresowanie było bardzo duże. Kiedy ludzie zobaczą różnicę, otwierają się im oczy.
* Miał pan przy sobie dwa podręczne kociołki. Jeden, rozpalany "od dołu", mocno dymił, z drugiego, rozpalanego "od góry", wychodziło niewiele dymu. Pan bezwzględnie zaleca tylko tę drugą metodę. Na czym ona polega?
- Doskonale wiemy, że świecę należy zapalać od góry. Analogicznie trzeba postępować w takich urządzeniach, gdzie wylot spalin jest powyżej paleniska. Są to właśnie m.in. kominki i kotły c.o. starego typu, których w użytkowaniu jest jeszcze bardzo dużo. Na porcję węgla lub drewna układamy rozpałkę, którą najczęściej stanowią rozdrobnione kawałki sosny czy brzozy, i podpalamy. To powoduje, że znaczna część dymu, czyli substancji lotnych się spala, bo przechodzi przez płomień z rozpałki. W węglu części lotnych jest ok. 30 proc. a w drewnie 50-60 proc. W rezultacie mniej zanieczyszczeń idzie do atmosfery i oczywiście uzyskuje się więcej ciepła. Paląc w zły sposób, z rozpałką "od dołu", wszystko ucieka od razu kominem.
Cała rozmowa w bieżącym papierowym wydaniu "TC".
Komentarze obsługiwane przez CComment