Zmarł najstarszy mławianin
Dwudziestego dziewiątego kwietnia zmarł w Mławie Teodor Piegłowski, najstarszy mieszkaniec tego miasta, emerytowany nauczyciel i sportowiec, rówieśnik Polski niepodległej. Pół roku temu obchodził swoje 103. urodziny.
O swoim długim i bogatym życiu opowiadał dla naszej gazety, gdy akurat ukończył 100 lat i był honorowym gościem mławskich obchodów setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Od burmistrza Sławomira Kowalewskiego dostał wtedy - podobnie jak następnych latach - kwiaty, upominki oraz mnóstwo życzeń i gratulacji. Mnie - prowadzącemu wywiad - imponował wówczas pamięcią, poczuciem humoru i sprawnością fizyczną. Do końca gorliwie opiekowała się nim jego córka Maria w swoim skromnym mławskim mieszkaniu.
Przyszedł na świat 8 listopada 1918 r. w Piegłowie w rodzinie rolniczej. Uczył się w szkołach w pobliskim Szydłowie i Mławie. Jak owe pokolenia Kolumbów, wychowywany był w duchu tradycji i szacunku dla Rzeczypospolitej oraz religii rzymskokatolickiej. Z sentymentem wspominał, jak to jako uczeń uczestniczył w odsłonięciu pomnika Józefa Piłsudskiego w Iłowie. - Ten pomnik znajdował się w pobliżu stacji kolejowej. Gdy przejeżdżał tamtędy pociąg, jego załoga zdejmowała czapki - przyznawał.
Ucząc się, uprawiał sport, głównie lekkoatletykę, sto metrów pokonywał w granicach 12 sekund. Terminując w zakładzie cukierniczym w Warszawie, należał do stołecznego klubu Polonia. Pewnego razu wystartował na zawodach na Służewcu. Pojawił się tam sam Janusz Kusociński, legendarny mistrz olimpijski z Los Angeles w biegu na 10 km, idol nie tylko młodzieży II Rzeczypospolitej. - On biegał razem z nami i to mnie imponowało - mówił mi Teodor Piegłowski.
Ambitny chłopiec z Piegłowa chciał być zawodowym żołnierzem - służyć w lotnictwie wojskowym. Ostatecznie - już po zakończeniu II wojny światowej - został, jak powiadał, z potrzeby nauczycielem. Dłuższe wspomnienie w najbliższym papierowym wydaniu "TC".
Komentarze obsługiwane przez CComment