Profesor od atomu
Profesor Sławomir Sterliński był wieloletnim pracownikiem naukowym Instytutu Badań Jądrowych oraz Instytutu Chemii i Techniki Jądrowej, przez 15 lat pełnił funkcję dyrektora Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej. Wniósł znaczący wkład w rozwój polskiej i światowej nauki, zwłaszcza w zakresie badań nad dolną granicą wykrywalności i oznaczalności przy pomocy neutronowej analizy. Pochodził z Miszewa B. (gm. Nowe Miasto, powiat płoński), jest absolwent Liceum w Ciechanowie.
Rodzina Sterlińskich
Jeżeli ktoś z czytelników nosi to właśnie nazwisko, może być pewny, że jest krewnym profesora. We wrześniu br. nazywało się tak ok. 130 osób w Polsce. Ród ten początkowo nosił nazwisko Stermińscy, wywodzi się ze wsi Załęże w par. Wieczfnia Kościelna, stamtąd ok. 200 lat temu przybył do Miszewa Maciej, który jako pierwszy zaczął się nazywać „Sterliński”. Z dużym prawdopodobieństwem, biorąc pod uwagę częstotliwość występowania, jak i miejsce rozmieszczenia osób o tym nazwisku, można wnioskować, że wszyscy Sterlińscy są jego potomkami.
Urodzony w Miszewie
Sławomir Sterliński urodził się w 1935 r. w Miszewie B. (gm. Nowe Miasto, powiat płoński). Był synem Józefa i Stanisławy z Wiktorowiczów małżonków Sterlińskich. Do szkoły powszechnej uczęszczał do Nowego Miasta, lekcje odbywały się w jednej izbie, zimnej i wilgotnej, w łączonych oddziałach, w których – jak wspominał prof. Sterliński – różnicą między starszym a młodszym oddziałem, było przesadzenie z ławki to ławki. W 1951 r. postanowił kontynuować naukę w szkole średniej.
Ciechanowskie Liceum
Najbliższe liceum znajdowało się w Ciechanowie. Sławomir Sterliński uczęszczał do niego zaocznie. Często pieszo po ciemku, przez pola i lasy szedł przed 8 km do najbliższej stacji kolejowej, a stamtąd pociągiem dojeżdżał do Ciechanowa.
Po latach dyrektor liceum w wywiadzie dla lokalnej gazety powie: Sterliński to chluba naszego liceum. Nieraz go pytałem: Sławek, kiedy ty się uczysz? Raniutko – odpowiadał – idę za pługiem lub broną i powtarzam, co było na dzisiaj zadane.
Wystartował w ogólnopolskie olimpiadzie matematycznej, dostał się do finału i otrzymał wyróżnienie. W 1955 r. ukończył eksternistycznie szkołę średnią i rozpoczął studia.
Studia
Sławomir Sterliński studiował fizykę na Uniwersytecie Warszawskim. W międzyczasie musiał ukończyć studium wojskowe, jako student w wieku poborowym był zobowiązany uczęszczać na szkolenie oficerskie i ćwiczenia poligonowe.
Wiązała się z tym pewna anegdota, do której często wracał. Podczas ćwiczeń poligonowych na Kujawach jego bateria artylerii jechała za wozem dowództwa. Była już noc, a trasę pokonywano piaszczystymi drogami. Dystans pomiędzy pojazdami zwiększał się. Jechali, śledząc z daleka światła pojazdu, okazało się, że był to traktor i haubica zamiast do koszar wjechała do zagrody gospodarza…
W 1959 r. zdobył tytuł naukowy magistra. Jeszcze podczas studiów rozpoczął pracę w Instytucie Badań Jądrowych (później Instytut Chemii i Techniki Jądrowej). Interesowała go chemia fizyczna, w szczególności neutronowa analiza aktywacyjna.
Naukowiec
W wieku 20 lat Sławomir Sterliński opuścił rodzinną wieś, ale nigdy nie zapomniał skąd pochodzi. Jeszcze do lat 80. co roku przyjeżdżał do rodziców, aby pomagać im w żniwach.
W 1966 uzyskał stopień doktora, a w 1979 r. habilitację. W latach 1971-1972 r. przebywał na stażu naukowym w Belgii.
Dalej kontynuował pracę naukową.
W 1981 r. przez trzy miesiące przebywał jako ekspert Międzynarodowej Agencji Atomowej w Malezji. Do domu miał powrócić 13 grudnia 1981 r., akurat w dniu ogłoszenia stanu wojennego. Wszystkie loty został wstrzymane. Jego syn, prof. Maciej Sterliński, lekarz kardiolog, wspomina: nie było żadnej łączności telefonicznej, a znaki zapytania obecne w każdej polskiej rodzinie, dla mnie oznaczały po prostu tęsknotę i niepewność! Gdzie jest Tata, kiedy wróci, jak? Brak jakiejkolwiek komunikacji i ta niepewność były bardzo dojmujące; dziś trudno wyobrazić sobie – zwłaszcza młodzieży – choćby jeden dzień bez kontaktu z najdalszym zakątkiem globu; bez smartfona, komputera i mediów. Mama była zaniepokojona, - nikt nie wiedział co to znaczy stan wojenny i wolała siedzieć na czatach w domu „gdyby znowu włączyli telefony” (…) Po trzech dniach zaczęła się pojawiać nadzieja, pojawiła się bowiem plotka, że pociągi z Wiednia będą jeździć i przyjeżdżać na (…) Dworzec Gdański. Nikt tylko nie wiedział kiedy. (…) 18 grudnia od rana koczowaliśmy (…) na Gdańskim i kiedy po 5-6 godzinach oczekiwania, wtoczył się na peron jakiś pociąg oraz kiedy przez szron na szybie zobaczyłem w kolejnym wagonie rozglądającego się Tatę, Warszawa stanu wojennego nabrała kolorów. Znów byliśmy razem. Wigilia i Boże Narodzenie były dla mnie radosne; oszałamiały mnie także przywiezione i nieznane dziecku PRL-u zabawki i słodycze.
W latach 1988-1990 Sławomir Sterliński pracował w Instytucje Badań Jądrowych w Dubnej pod Moskwą.
Po powrocie został Dyrektorem Laboratorium Ochrony Radiologicznej. Stanowisko to zajmował przez 15 lat. Jego syn stwierdził, że okres ten był dla ojca „wielkim powołaniem: zawodowym, społecznym i organizacyjnym.”
W 1992 roku Prezydent RP Lech Wałęsa nadał mu tytuł profesora nauk fizycznych.
Profesor prywatnie
Profesor był człowiekiem małomównym, najczęściej pogrążony w sprawach zawodowych albo czytając książki historyczne. Maciej Sterliski wspomina: Tata, który przez całą młodość sam podróżował dniem i nocą, coraz dalej od domu, w pogoni za wiedzą, nie był przyzwyczajony do roztkliwiania się nad rzeczami jego zdaniem oczywistymi. Był bardzo prawym człowiekiem, nigdy przed nami nie użalał się na nic, nie absorbował nas swoimi problemami. Rzadko też słyszałem od Taty krytyczne uwagi na temat innych ludzi. Co najwyżej wzruszał ramionami na czyjąś głupotę. Jego zdaniem życie przynosiło to co sami wypracowujemy, za co jesteśmy odpowiedzialni. Że trzeba się uczyć? Rzetelnie pracować? To oczywiste. Że nie należy rozrabiać? Można, ale po co - szkoda czasu. Czasami mój Ojciec… mruczał, a raczej chrząkał z zadowoleniem. Była to oznaka, że dostrzega i radują go moje radości i sukcesy. Gdy zwracałem się do Niego z prośbą o pomoc czy poradę, pamiętam, że koncentrował się mocno na tej prośbie i bardzo angażował, ale jednocześnie szybko sprowadzał moje „wielkie” problemy do właściwych proporcji.
Schyłek życia
W 2005 r. profesor Sterliński przeszedł na emeryturę. Nie zaprzestał pracy naukowej i dydaktycznej. Pozostawił po sobie kilkadziesiąt publikacji w tym ponad 60 cennych prac oryginalnych. Wniósł znaczący wkład w rozwój polskiej i światowej nauki, zwłaszcza w zakresie badań nad dolną granica wykrywalności i oznaczalności przy pomocy neutronowej analizy aktywacyjnej.
Choroba pojawił się nagle. Gdy zobaczył złe wyniki, stan jego zaczął się pogarszać. Zmarł 27 kwietnia 2010 r. w Warszawie. Został pochowany na Cmentarzy na Marysinie Wawerskim.
Wspomnienia prof. Macieja Sterlińskiego pochodzą z książki Pawła Słupskiego „Historia Gminy Nowe Miasto. Czas mija, pamięć pozostaje”, Nowe Miasto 2018 r.
Komentarze obsługiwane przez CComment