Płoński szpital wciąż nie chce zejść z pierwszych stron gazet. Mogło by się wydawać, że ostatnie zmiany kadrowe w dyrekcji SPZZOZ staną się początkiem stabilizacji w placówce, kończąc wielomiesięczną epopeję skupioną wokół sporu na linii dyrekcja - władze powiatu. Tymczasem duch poprzednich rządów wciąż unosi się nad instytucją, zostawiając po sobie problem, z którym będzie musiała się zmierzyć obecna ekipa. 22 lutego zarząd starostwa płońskiego zwołał w tej sprawie konferencję prasową.
- Rok temu dyrektor Kraśniewska wystąpiła do nas z pismem, aby powiat zabezpieczył środki na projekt przebudowy Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Uczyniliśmy to jednomyślnie - poinformowała starosta Elżbieta Wiśniewska.
Koszt zleconego projektu to ponad 350 tys. zł. Inwestycja ta spotkała się z przychylnością zarówno radnych, jak i pracowników szpitala, gdyż każdy zdawał sobie sprawę z braków obecnego SOR i konieczności wydatków w tym zakresie.
- Nie mieliśmy jednak wiedzy, że będzie to projekt polegający na dobudowaniu nowej bryły. Dowiedzieliśmy się o tym przypadkowo 17 lutego, podczas spotkania z projektantem - dodaje starosta, pokazując rzuty i wizualizacje budynku, który miałby mieć ok. 2500 m2.
Zarząd zapewnia, że dyrekcja szpitala nie poinformowała także, iż koszt tej inwestycji wyniósłby ok. 72 mln zł.
Dlaczego to tak ważne? Otóż pracownik starostwa Paulina Adamiak zaznacza, że maksymalna kwota dofinansowania, jaką szpital może z tego tytułu uzyskać to 15 mln zł, a wniosek o te środki z Ministerstwa Zdrowia może dotyczyć tylko "przebudowy", a nie "rozbudowy".
Jak czytamy w piśmie, będącym wyjaśnieniem instytucji organizującej konkurs w zakresie możliwości sfinansowania, "w sytuacji, gdy nastąpi nawet nieznaczna zmiana tej bryły mamy do czynienia z rozbudową. Ten ostatni termin oznacza bowiem powiększenie, rozszerzenie obiektu, obszaru już zabudowanego, jak też dobudowanie nowych elementów do istniejącego budynku".
W obecnej chwili projekt nie spełnia więc wymogów formalnych do uczestnictwa w konkursie, a jego modyfikacja to kolejne ponad 100 tys. zł.
Problem w tym, że czasu na złożenie wniosku pozostało niewiele (27 lutego), podczas gdy o dyspozycji środków decyduje kolejność zgłoszeń.
- Ostatni nie będą pierwszymi - kwituje p.o. dyrektora Witold Achciński.
W tej sytuacji powiat musi się liczyć z utratą środków przekazanych na projekt, nawet jeśli zdąży go zmodyfikować i wysłać wniosek. Pytanie - kto za to zapłaci?