ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Zielka na choince, czyli święta Kurpianki

Fot. Przemysław Łukaszek

Rozmowa z Moniką Dziełak, członkinią Stowarzyszenia "Puszcza Biała - Moja Mała Ojczyzna", nauczycielką zafascynowaną kurpiowskim haftem i rękodziełem, twarzą kampanii "Kochajmy co nasze". 

Na swoim profilu w mediach społecznościowych zamieściła pani zdjęcie oryginalnych ozdób choinkowych w kształcie serc, przyozdobionych haftem Kurpi Białych. Skąd pomysł na nie?

Ozdób jest wiele, ale ja co roku chcę mieć w domu choinkę wyjątkową, inną niż wszyscy. Staram się wprowadzać jakiś inny akcent, kocham rękodzieło. Kiedy brałam udział w warsztatach haftu kurpiowskiego w Kuźni Kurpiowskiej w Pniewie, moją uwagę szczególnie zwróciły zielka (jeden z motywów zdobniczych Kurpi Białych - od IK). Ponieważ nauczyłam się wyszywania, postanowiłam, że zielka przeniosę na choinkę (uśmiech). Do tej pory widziałam je na serwetkach i obrusach, w elementach strojów kurpiowskich, a nie widziałam na choince. Zielko przypomina mi formą, kształtem żłóbek z Jezuskiem, dlatego pomyślałam, że motyw ten pasuje do Świąt Bożego Narodzenia. Ozdoby-serca uszyłam z płótna, wypełniłam specjalnym wypełniaczem, a do haftu użyłam igły i muliny, czerwonej, bo lubię ten kolor.

monika-dzielak_-ozdoby-serca

Co było wcześniej w pani życiu: Kuźnia Kurpiowska i Stowarzyszenie czy warsztaty?

Pracuję jako nauczycielka w przedszkolu w Woli Kiełpińskiej (gmina Serock, powiat legionowski - od IK) i jeździłam z dziećmi do Pniewa na warsztaty, wycieczki. Potem brałam udział w różnych wydarzeniach w Kuźni z własnymi dziećmi. Na dobre zainteresowało mnie, co się dzieje w Kuźni Kurpiowskiej w Pniewie i dołączyłam do Stowarzyszenia "Puszcza Biała - Moja Mała Ojczyzna". W 2013 r. odbywały się półkolonie dla dzieci, pojechałam na nie z córką i chyba wtedy złapałam bakcyla rękodzieła. Uczestniczyłam w jubileuszu Kuźni i innych wydarzeniach. Ciągnęło mnie tam. To sympatyczne miejsce, fajni ludzie, a pani Halina Witkowska, szefowa Stowarzyszenia, to kobieta z ogromną energią, za którą ją podziwiam.

Wystąpiła pani w stroju ludowym podczas sesji fotograficznej. Jak zrodził się ten pomysł?

Właśnie na warsztatach. Uznałyśmy, że jako współczesne Kurpianki chcemy mieć ludową sesję zdjęciową. Odbyła się ona, dzięki jednej z koleżanek, Sylwii Słojkowskiej-Affelskiej, w Skansenie im. Marii Żywirskiej w Brańszczyku. Było bardzo przyjemnie. Zdjęcia, które zrobił nam Przemysław Łukaszek, wyszły przepiękne. Zachwycałyśmy się nimi wszystkie.

Czy sesja przyczyniła się do tego, że została pani twarzą kampanii "Kochajmy co polskie" znanej sieci sklepów, zachęcającej "Skosztuj specjałów z Polski Centralnej w Biedronce"? Patrzyła wówczas pani na naszych czytelników również z reklamy na łamach "TC".

Kampania to przypadek. Wspomniana już Sylwia uczestniczyła w wydarzeniu regionalnym, tam chodził pan i zapraszał dziewczyny z kół gospodyń wiejskich do sesji zdjęciowej. Wkleiła link do zgłoszenia na naszą grupę na Messengerze. Otworzyłam, przeczytałam, że do reklamy i zamknęłam, bo to nie dla mnie. Ja jestem skromną osobą. Ale przyjechała moja córka studentka, wspomniałam jej o tym, a ona mówi: "Mamo, ty masz takie piękne zdjęcia, one nie powinny leżeć w szufladzie. Wyślij je na casting, może ci się uda". Posłuchałam córki. Za trzy tygodnie, gdy zapomniałam o tym, zadzwonił telefon. Przedstawił się pan, że jest z reklamy i zaprasza mnie na sesję fotograficzną. Szok i niedowierzanie, że mnie wybrali. Z drugiej strony, miałam nutkę nadziei, że zdjęcia autorstwa Przemka przyciągną uwagę.

Czy święta Bożego Narodzenia to czas, gdy żywe są tradycje kurpiowskie?

Myślę, że tak. To też czas na przekazywanie tradycji. Pracując w przedszkolu, mówię o niej dzieciom. Pamiętam ze swojego dzieciństwa, że zbierałam sreberka od cukierków, a babcia pokazywała mi, jak się robi łańcuchy z bibułek, sreberek i słomy. Lubiłam to bardzo. Robiłyśmy koszyczki z papieru, pawie oczka, zawijałyśmy orzechy w sreberka i takie ozdoby wieszałyśmy na choince. Chętnie wykorzystuję to, co umiem, w pracy i w domu. Z ozdób wygrywały pierniczki, zawsze nimi pachniało w moim domu przed świętami. Choinka zawsze była zielona, żywa, pachnąca, do sufitu. Własnoręcznie wykonane ozdoby, sianko pod białym obrusem, tradycyjne potrawy.  

Czy piecze pani ciasteczka kurpiowskie - fafernuchy?

Pieczemy je przy okazji świąt. Babcia opowiadała, że jej wuj i znajomi nosili fafernuchy w kieszeniach. Była taka gra. Wuj sięgał do kieszeni i z zamkniętą pięścią pytał: "Cetno czy licho?". Cetno znaczyło dwa, a licho - jeden. Mężczyźni grali i próbowali fafernuchów. Na stole wigilijnym zawsze był karp, fasola ze śmietaną i cukrem, pierogi z kapustą i grzybami. Kapusty babcia nie gotowała, bo dziadek nie lubił. Oczywiście, oprócz fafernuchów piecze się i ciasta, a wydmuszki zbiera się, by później robić oklejanki, czyli pisanki Kurpi Białych.

Rozmawiała Izabela Koba 

Całość w TC nr 51-52 świątecznym z 20.12.2022 

Komentarze obsługiwane przez CComment