ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Anna Żmijewska: Chloe Martini to moje alter ego

Anna Żmijewska produkuje muzykę m.in. dla Rosalie czy Alicji Szemplińskiej

*Kim jest Chloe Martini?

- Chloe Martini to moje artystyczne alter ego. Pod tym pseudonimem produkuję oraz komponuję muzykę. Poruszam się głównie w gatunkach takich jak R&B, soul, elektronika czy pop.

*Pochodzisz z Ciechanowa. Jak wspominasz to miasto i czy chętnie do niego wracasz?

- W Ciechanowie spotkałam najwspanialszych ludzi, którzy wciąż są bardzo ważni w moim życiu. Mam z tym miastem wiele dobrych wspomnień, dlatego chętnie tu wracam. Co prawda osobiście ciągnie mnie do większych miast, ale fajnie jest mieć jakąś mniejszą przystań i móc od czasu do czasu uciec do małego miasteczka.

* Jak kształtowały się twoje muzyczne gusta. Czego najchętniej słuchałaś w czasach szkoły podstawowej?

- W podstawówce słuchałam głównie popu. Co prawda popem z początku millenium było po prostu R&B i to na całym świecie. Skrycie tęsknie za tymi czasami i mam misję, żeby więcej muzyki z tego gatunku grano w radiach. Tak jak to było 20 lat temu. W czasach gimnazjalnych słuchałam muzyki emo, hardcore i metalu. Potem w liceum zakochałam się w indie rocku i elektronice. Także można powiedzieć, że słuchałam i obecnie także słucham wszystkiego i nie ograniczam się do żadnego konkretnego gatunku muzycznego. W swojej muzyce bardzo lubię łączyć różne gatunki muzyczne.

*W którym momencie pomyślałaś, że sama możesz tworzyć muzykę?

- Uczęszczałam do szkoły muzycznej I stopnia w Ciechanowie. Grałam na pianinie u pana Adama Sychowskiego, którego przy okazji serdecznie pozdrawiam. Szkołę muzyczną zakończyłam niestety bez dyplomu po 5 latach. Nigdy nie byłam zbyt sumiennym dzieckiem, a dodatkowo powtarzalność pewnych zadań bardzo mnie demotywowała. Od zawsze kochałam muzykę, ale czułam, że szkoła nie daje mi tej wolności, której bardzo potrzebowałam. Po rezygnacji ze szkoły muzycznej nauczyłam się sama grać na gitarze, a pianino na jakiś czas poszło w odstawkę. Wszystkiego zmieniło się, gdy pewnego razu buszując na YouTube przypadkowo trafiłam na utwór Ryuichi’ego Sakamoto "Merry Christmas Mr Lawrence". Kompozycja ta poruszyła mnie jak wcześniej nic innego i to był dokładnie moment, kiedy po raz pierwszy od 2 lat usiadłam przy pianinie. Tym razem bez nut, jedynie z ogromnym zapałem i morzem pomysłów. To właśnie wtedy zaczęłam komponować swoje pierwsze rzeczy.

*Czym inspirujesz się przy tworzeniu?

- Często inspirują mnie filmy, ale również sama muzyka. Jak mówiłam już wcześniej lubię mieszać ze sobą różne gatunki. Mam kilka różnych playlist na Spotify, do których dodaje sobie utwory, w których powiedzmy podoba mi się linia basu, albo perkusja, albo jakaś melodia, albo to jak nagrane są wokale i harmonie. Później te wszystkie inspiracje łącze ze sobą.

*Ostatnio wyprodukowałaś utwór "New Home" Alicji Szemplińskiej, z którym wokalistka wystąpiła podczas preselekcji do konkursu Eurowizji. Jak oceniasz występ Alicji i czy uważasz, że wasz utwór zasługiwał na więcej?

- Z Alicją współpracujemy już dobre trzy lata, odkąd wygrała The Voice Of Poland. Miałam okazję widzieć jej progres i uważam, że spisała się znakomicie na preselekcjach. Nie wyobrażam sobie nikogo innego kto mógłby tak dobrze zaśpiewać ten utwór. "New home’" powstało bardzo spontanicznie i zaledwie kilka dni przed zamknięciem zgłoszeń do preselekcji. Któregoś dnia Alicja miała przyjść do mnie do studia, żebyśmy dokończyły materiał na jej album.
W głowie siedziała mi pewna melodia, która finalnie jest melodią zwrotki i refrenu piosenki. Później wspólnie z Alicją dokończyłyśmy resztę utworu. Myślę, że jest to tak intymna piosenka, że nie ma to większego znaczenia czy wygrała preselekcje czy nie. Jest to ten typ utworu, który nigdy się nie przedawni i nie przestanie być na topie.


*Jesteś producentką płyty Rosalie.. Do dzisiaj popularnością cieszy się wasz cover "Kiedy powiem sobie dość". Jak wpadłyście na to, żeby odświeżyć twórczość zespołu O.N.A?

- Obydwie z Rosalie jesteśmy z tego samego rocznika - 1993. Wyszło na to, że wychowałyśmy się na muzyce z lat 90. Chciałyśmy zrobić cover polskiej piosenki właśnie z tamtych czasów, który ma świetną melodie, ale gatunkowo jest czymś zupełnie innym od muzyki jaką wspólnie tworzymy. Brałyśmy kilka utworów pod uwagę, ale ostatecznie padło na "Kiedy Powiem Sobie Dość" i z perspektywy czasu można powiedzieć, że był to strzał w "10".

*Z którymi artystami najlepiej wspominasz współpracę?

- Najlepiej pracuje mi się właśnie z Rosalie. Mamy niesamowitą nić porozumienia i często rozumiemy się wręcz telepatycznie. Bardzo ułatwia to pracę w studiu. Świetnie też wspominam współpracę z brytyjskim artystą o imieniu KWAYE. Obydwoje jesteśmy wielkimi fanami muzyki R&B z przełomu lat 80. i 90.

*Cofnijmy się na chwilę w czasie. Na jakim sprzęcie powstawały twoje pierwsze produkcje muzyczne?

- Gdyby nie YouTube i w ogóle Internet nie byłoby pewnie Chloe Martini. YouTube to absolutna skarbnica wiedzy. Dzisiaj tutoriali tam jest jeszcze więcej niż było te powiedzmy 12 lat temu kiedy zaczynałam swoje pierwsze produkcje. To właśnie tam dowiedziałam się, ze potrzebuje programu DAW, klawiaturę MIDI oraz kartę dźwiękowa, żeby zacząć produkować muzykę na swoim komputerze. Tak naprawdę na początku nic więcej nie potrzeba. Za to dziś używam w swoich produkcjach znacznie więcej instrumentów akustycznych.

*Czy w tworzeniu muzyki pomogło ci to, że chodziłaś do szkoły muzycznej i uczyłaś się grać na fortepianie?

Myślę, że na pewno. Tak naprawdę większość partii, czy to linię basu, czy smyczków, wgrywam przy pomocy klawiatury MIDI. Płynność posługiwania się klawiaturą pianina jest szalenie przydatna w pracy producenta muzycznego. Niestety muszę przyznać, ze do tej pory nie wiem z jakich akordów korzystam i komponuje wszystko bardzo intuicyjnie.

*A jak na twoje plany muzyczne zapatrywali się rodzice?

- W szkole średniej myślałam o tym, żeby studiować farmację. Przez głowę nawet nie przechodziło mi to, że muzykowanie może być moją profesją. Nie miałam wokół siebie nikogo kto byłby zawodowym muzykiem, dlatego nie sądziłam, że może być to coś więcej niż tylko hobby. Będąc na studiach szybko jednak porzuciłam farmację i naturalnie zaczęłam robić więcej muzyki. W tamtym momencie była to bardziej forma ucieczki, ponieważ nie wiedziałam co chcę dalej robić ze swoim życiem. Wiedziałam jedynie, że produkowanie muzyki sprawia mi ogromną przyjemność. Dzięki temu, że już wtedy publikowałam swoją muzykę w Internecie, zaczęło się zgłaszać do mnie coraz więcej osób i w ten sposób poznałam swojego pierwszego menadżera z Wielkiej Brytanii. Dalej już jakoś to poszło. Rodzicom moje życiowe wybory na początku nie przypadły do gustu, ciężko było im to zaakceptować, bali się o moją przyszłość. Wcale im się nie dziwię, bo świat muzyki to bardzo nieprzewidywalna branża i tylko nielicznym tak naprawdę udaje się osiągnąć znaczący sukces. Najważniejsze są tu przede wszystkim ogromny upór, pracowitość i umiejętność pracy z ludźmi. Nie mówię już o talencie, który jak najbardziej ma ogromne znaczenie, ale jednak to jeszcze zdecydowanie za mało.

*W pewnym momencie przeprowadziłaś się do Londynu. Jak długo tam mieszkałaś i co dało ci mieszkanie na Wyspach?

- Londyn jest miastem przepełnionym wieloma kulturami. To idealne miejsce dla artystów, każdy znajdzie tam swoją niszę. Ja pojechałam tam w poszukiwaniu swojej niszy zwanej muzyką soul i rythm and blues. W Londynie poznałam masę utalentowanych artystów, z którymi do tej pory utrzymujemy kontakt i współpracujemy. Po trzech latach pobytu w Londynie wróciłam do Warszawy z nadzieją, że uda mi się wskrzesić w Polsce to R&B. Powoli staje się realne, m.in. dzięki takim artystkom jak Rosalie. czy Alicja Szemplińska.

*Pracowałaś w radio Newonce, prowadząc autorską audycję "Gabinet cieni". Jak wspominasz ten dziennikarski epizod i czy chciałabyś w przyszłości wrócić na antenę?

- Było to dla mnie nie lada wyzwanie, nigdy wcześniej nie prowadziłam audycji radiowych, a co dopiero autorskich. Do swojego programu "Gabinetu cieni" starałam się zapraszać "szare eminencje" branży muzycznej. Chciałam głównie pokazać jak ta cała machina wygląda od kuchni. Moim gośćmi byli m.in. menadżerowie muzyczni, muzycy sesyjni, publisherowie, A&R wytwórni muzycznej, kompozytorzy muzyki do gier itp. Z każdym odcinkiem czułam się za mikrofonem coraz bardziej komfortowo. Tym bardziej jak po drugiej stronie ma się inspirujących rozmówców. Zdarzyło mi się też poprowadzić kilka audycji samej i wtedy jest już trochę trudniej. Bardzo chętnie spróbowałabym swoich sił na antenie ponownie.

*Czy masz jakieś marzenia związane z muzyką?

- Chciałabym pracować z ludźmi, którzy mnie inspirują. Ostatnio w Stodole byłam na koncercie artystki - Rina Sawayama. Marzy mi się kolaboracja właśnie z nią. To jest ten rodzaj popowej artystki, która bardzo odważnie łączy w swojej twórczości wiele różnych gatunków muzycznych na jednym albumie.

*Jest szansa, że zobaczymy cię kiedyś na twoim koncercie w Ciechanowie?

- Obecnie lepiej czuje się w studiu niż na scenie, ale może kiedyś się to zmieni. Jeśli tak, to bardzo chętnie pojawię się w Ciechanowie na jakimś koncercie. Może wspólny koncert Doda x Quebonafide x Alicja Szemplińska x Chloe Martini? Brzmi nieźle.

Rozmawiał Radosław Marut

Komentarze obsługiwane przez CComment