Dachowce żyjące na działkach. Pomóżmy im!
Najstarsza jest biała Lila. W ogrodzie wszyscy ja znają, nie boi się ludzi. Razem ze swoją córką Bunią i wesołymi bliźniakami tworzą jedną z rodzin bezdomnych kotów, które znalazły schronienie na ogródkach działkowych przy ulicy Gostkowskiej w Ciechanowie. Kocią "rodzinę" dokarmianą m.in. przez panią Hanię tworzy 11 kotów. Są też inni działkowicze, którym nie jest obojętny los wałęsających się czworonogów. Wśród działkowiczów zdania są podzielone: jedni są przeciwni obecności kotów, bo depczą, rozgrzebują itp., inni starają się wspomagać: dokarmiają, pielęgnują, wożą do lekarza na leczenie i zabiegi sterylizacji.
Jest jeszcze Szara z dwójką dzieci: kotką i przepięknym, całym czarnym i zielonookim czarnuszkiem. Szelma z kolei sypia u właściciela działki, który ma gołębie. Nie przeszkadza mu to, chociaż kotka wchodzi czasami na dach i obserwuje ptaki. Żadnemu z nich nie wyrządziła jednak krzywdy. Kumpluje się ze starszym, łaciato-rudym kotem, z którym wspólnie odbywają rajzy po całych ogrodzie. Franek z kolei jest sierotą, jego matka zdechła ubiegłej zimy, który uwielbia wątróbkę. Najbardziej oswojony i ufający ludziom jest Rudzielec. Dwa lata temu właściciele zostawili go na działkach i odjechali. Udało mu się zaadoptować w nowym środowisku, pozostałe koty przyjęły go do sfory. Kilka lat temu los całej bezdomnej jedenastki skojarzył je z panią Hanią, działkowiczką, która jak sama przyznaje dość niespodziewanie przygarnęła bezdomnego kotka Rudego.
- Teraz życie zafundowało mi koty na działce oraz sąsiadów, którzy podobnie jak ja, polubili je - wyjaśnia pani Hania. Zaczęło się od okolicznościowego podrzucania jedzenia, dzisiaj to już prawdziwa ceremonia. Codziennie rano pani Hania przyjeżdża na działkę. Ma ze sobą suchą karmę i gotowane mięso. Gdy tylko przekroczy bramy ogródków, nie wiadomo skąd, zaczynają schodzić się koty. Jedne ospałe, drugie już rozbudzone. Na widok pani Hani łaszą się i wesoło maszerują w kierunku sąsiedniej działki, gdzie odbywa się karmienie.
Większość posłusznie czeka na swoją kolej, no może jedynie Franek próbuje ominąć kolejkę, żeby tylko przypadkiem nie zabrakło dla niego smacznej wątróbki. Po śniadaniu koty rozchodzą się do swoich "zajęć" - jedne się myją, inne łapią ostatnie promienie jesiennego słońca. - W naszej gromadce wszystkie koty są wysterylizowane, bo chcemy świadomie pomagać naszym małym milusińskim. Pieniądze na zabiegi weterynaryjne pochodzą z urzędu miasta. Dostajemy też trochę jedzenia, a proszę mi wierzyć, że na taką czeredę potrzeba masę karmy. Zwłaszcza teraz, gdy nadchodzą coraz zimniejsze noce. Karmienie kotków każdego pochłania około 14 kilogramów suchej karmy - dodaje działkowiczka.
Dla działkowych kotów szczególnie niebezpieczne są mroźne zimy. Co prawda czasy kilkunastostopniowych mrozów występują coraz rzadziej, ale noce w ogródkach działkowych są dla kotów zagrożeniem. Poprzedniej zimy pani Hania, wraz kilkoma innymi osobami, pobudowała kotom specjalne domki - jedne z kartonów, inne zbito z drewna. Do środka powkładali szmaty i słomę. Koty chętnie spały w prowizorycznych domach.
W pomoc bezdomnym kotom zaangażowane jest ponadto Stowarzyszenie Pies i Spółka. To ono, współpracując z gabinetem weterynaryjnym "Cavia", wspólnie dbają o leczenie zwierząt - wydają leki na koci katar, maści na skaleczone łapy, odrobaczają czy zabezpieczają przed kleszczami.
Ktoś powie, że wolno żyjące koty to nie fundamentalny, światowy problem. Zwłaszcza ich dokarmianie, ale ludzie pokroju pani Hani nie wyobrażają sobie, żeby nie pomagać bezbronnym stworzeniom. - Koty wnoszą dużo radości i spokoju, wzbogacają życie człowieka. Obserwacje tej kociej bandy są naprawdę wspaniałe, więc jeśli ktoś może niech wspomaga nasze kociaki - kończy pani Hania.
Apelujemy do naszych czytelników o pomoc bezdomnym kotom. Kocią karmę możecie Państwo przynieść i zostawiać w redakcji "Tygodnika Ciechanowskiego" przy ulicy Ściegiennego 2 w Ciechanowie lub skontaktować się ze Stowarzyszeniem Pies i Spółka.
erM
Komentarze obsługiwane przez CComment