ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Dla młodych, dla kobiet, dla ludzi stąd

Rozmowa z Martą Cienkowską, kandydatką do Sejmu RP z list Trzeciej Drogi w okręgu płocko-ciechanowskim

*Pochodzi Pani z Ciechanowa. Czy nadal mieszka tu pani rodzina? Nazwisko brzmi znajomo...
- Moja mama od wielu lat prowadzi tu salon fryzjerski. Tata jest szefem kuchni, przez lata gotował dla ciechanowian i okolicznych mieszkańców, przygotowywał potrawy weselne. Gdy miałam 6-7 lat, salon fryzjerski mamy był jeszcze w naszym domu na Żuławach. Zdarzało się, że odrabiałam pracę domowa z klientkami mamy. Do tej pory się znamy i spotykamy w salonie – jedynym, do którego przychodzę, aby się ostrzyc.

*Jak wspomina Pani rodzinną miejscowość?
- Jestem dumna, że stąd pochodzę. Bardzo dobrze wspominam swoje dzieciństwo, szkołę i moich przyjaciół. Często tu wracam, odwiedzam rodziców, ale nie tylko - większość mojej rodziny mieszka w tej okolicy – Krasne, Przasnysz, Żuromin. Tu są moje korzenie. Oczywiście gdy jest się dzieckiem, inaczej patrzy się na lokalne problemy. W wieku 15 lat wymarzyłam sobie, że będę dziennikarką polityczną. Rodzice zgodzili się, żebym wyjechała do szkoły do Warszawy. Mieszkałam tam w internacie przez trzy lata i codziennie o 7:30 chodziłam na zajęcia wyrównawcze, żeby nie odstawać poziomem od reszty „warszawskich dzieci”. To był ogromny wysiłek dla młodej dziewczyny, ale ta praca przyniosła zamierzony efekt – dostałam się na nauki polityczne na Uniwersytecie Warszawskim. Kierunek: fundusze europejskie. To był wtedy zupełnie nowy temat, bardzo ciekawy.

*Na co mogą liczyć mieszkańcy Ciechanowa, jeśli zostanie Pani wybrana?
- Przede wszystkim na to, że ich lokalne problemy przestaną być wreszcie wyłącznie lokalne. Politycy muszą wreszcie przestać się zajmować wyłącznie sobą, a zacząć pracować na rzecz ludzi, przede wszystkim tych w mniejszych miejscowościach, nie tylko w Ciechanowie, Płońsku, czy Przasnyszu. Nie dziwię się, szczególnie młodym ludziom, że są rozczarowani polityką. Ja też jestem nią rozczarowana, dlatego do niej idę, żeby ją zmienić od środka. Starzy politycy kolejną dekadę biorą się za łby, jak zwaśnione rody w „Romeo i Julii”, ciągle patrzą wstecz. Naprawdę już wystarczy, nie mamy już czasu. Trzeba wybrać tych, którzy będą pracować na rzecz lepszej Polski na pokolenia, a nie na jedną kadencję tej, czy tamtej partii. 

*Podkreśla Pani, że ważną dla pani sprawą są prawa kobiet. Jak widzi Pani pozycję kobiet w polityce? Czy parytety to dobre rozwiązanie?
- Mam problem z tym, że obecność kobiet w polityce została sprowadzona wyłącznie do zachowania parytetu, który i tak nie działa. Czy parytet został wprowadzony z grzeczności? Z uprzejmości starszych dżentelmenów wobec „słabszej płci”? Naprawdę mnie to wkurza. Z danych statystycznych wynika, że w Polsce na 107 kobiet przypada 100 mężczyzn. Czyli kobiet w Polsce jest więcej, a mimo tego ich reprezentacja w Sejmie jest marna – pracuje w nim ledwie 30% kobiet, z czego wiele z nich już w wieku emerytalnym. No to jak mamy wspólnie decydować o Polsce? Jak taki Sejm może odpowiedzialnie decydować o losach wspólnoty? Jak może patrzeć w przyszłość, skoro nie rozumie teraźniejszości? Większość w Sejmie stanowią starsi panowie. Co oni mogą wiedzieć o potrzebach młodych kobiet? Co wie o nich Jarosław Kaczyński? A jednak to oni dziś decydują, to oni mają wpływ na życie i zdrowie młodych kobiet. Jeżeli my, młode kobiety, nie zawalczymy o to, żeby w Sejmie naprawdę była reprezentacja polskiego społeczeństwa, to nadal będziemy się zajmować jakimiś komisjami antyrosyjskimi, odbudową Pałacu Saskiego albo innymi głupotami, które ani trochę nie dotykają rzeczywistych problemów ludzi. Mam dosyć tych wojen polsko-polskich, głupich awantur, ciągłych kłótni, które sprowadzają się wyłącznie do personaliów tego czy innego polityka. Ludzie Polski 2050 to w znakomitej większości aktywiści społeczni, wolontariusze, działacze lokalni. Ja jestem przedsiębiorczynią, prowadzę firmę, organizuję wydarzenia kulturalne. Podczas pandemii, gdy nie było czego organizować, dołączyłam do grupy wolontariuszy Polski 2050, żeby pomagać osobom w kryzysie bezdomności, nie lubię siedzieć bezczynnie. Szybko okazało się, że podobnie myślimy, mamy podobne cele, jesteśmy otwarci na świat i ludzi. I nie boimy się ciężkiej pracy, bo widzimy, że przynosi dobre efekty. Dlatego już z pozycji ekspertki zaczęłam robić więcej dla naszej organizacji, m.in. doradzałam w sprawach fundraisingu. Szymon Hołownia zaproponował mi start w wyborach z listy Trzeciej Drogi, zgodziłam się. Nie wstąpiłam do partii, jestem kandydatką niezależną, ale mam taki sam sposób działania, jak wszyscy inni nasi kandydaci. To ludzie, którzy do tej pory robili swoją robotę oddolnie, pomagali ludziom w swoich regionach, prowadzili akcje społeczne. Mam poczucie, że potrafię wesprzeć ludzi, którzy tu mieszkają, ale nie zrobię tego z poziomu lokalnego – jednak głos, który słychać najgłośniej, to ten z sejmowej mównicy. A zapewniam, że w sprawach ludzi stąd będę mówić dużo. I głośno. 

*Co się kryje za hasłem „Dajmy szansę młodym stąd”?
- No to jest w ogóle jeden z powodów, dla których idę do Sejmu, motywacja do zaangażowania się w politykę na poziomie parlamentarnym. Młodzi ludzie, którzy mieszkają w tym regionie, doskonale wiedzą, że są tak samo zdolni, ambitni i pracowici jak ich koleżanki i koledzy z Warszawy, Krakowa czy Gdańska. I wiedzą też, że w porównaniu z nimi mają niewielkie szanse, choćby na rynku pracy. A ja chcę – i uważam, że to jest możliwe – aby młodzi ludzie stąd mieli takie same szanse i podobne warunki do rozwoju, edukacji, rozwijania pasji, prowadzenia własnej działalności. Dajmy szansę młodym stąd. My musimy być tą pokoleniową zmianą, a nie biernymi obserwatorami świata wokół nas. Co taki Korwin-Mikke powie mi o rozszerzonej rzeczywistości czy sztucznej inteligencji? Śpi w ławach sejmowych, a jak już się obudzi, to tylko po to, żeby dalej gardzić kobietami. To my, młodzi ludzie, musimy sami dać sobie szansę na przyszłość – dziś w Sejmie 30% posłów neguje zmiany klimatyczne! W przeciwieństwie do nich ja za 30 lat będę dalej żyć na tej planecie i chcę oddychać czystym powietrzem, pić czystą wodę i nie płacić za nią workiem złota. A oni tam siedzą od trzydziestu lat i nie robią nic. Nic! W młodych wyborcach cała nadzieja. Oni są rozczarowani polityką, ale też są mądrzy i doskonale rozumieją, że w demokratycznym kraju nie da się załatwić spraw bez niej. Jeśli pójdą na wybory, szczególnie jeśli pójdą na nie młode kobiety, budynek sejmowy po 15 października stanie się świątynią demokracji. 

*Jakie będą Pani pierwsze działania, jeśli zostanie pani wybrana?
- W pierwszej kolejności postulat o wzrost nakładów na edukację do 6% PKB, tj. około 35 mld złotych. To absolutnie niezbędna inwestycja w młodych ludzi, szczególnie w tych z mniejszych ośrodków. Wyższe wynagrodzenia nauczycieli, dostęp do psychologa i ciepły posiłek dla każdego dziecka. Zależy mi też na tym, żeby pomóc młodym matkom w powrocie na rynek pracy, dlatego będę pierwsza do walki o dostępność żłobków. My naprawdę poważnie myślimy o przyszłości, nazwa Polska 2050 nie wzięła się znikąd.

*Dlaczego mieszkańcy regionu mieliby na Panią zagłosować?
- Jestem stąd, znam i rozumiem lokalne problemy i jestem zdeterminowana, żeby wprowadzić zmianę w polskim parlamencie, dać szansę młodym ludziom i zająć się sprawami, które nas naprawdę dotyczą. Jestem normalną, fajną babką, która niczego się nie boi i która była „fearless” przez całe życie. Jeśli obiorę sobie cel, prę do przodu jak taran, naprawdę trudno mnie zatrzymać. Takim dziewczynom jak ja Sejm pozwoli na przekucie idei w obowiązujące prawo. Przetworzy moją wolę walki i potrzebę konkretnego działania w sprawczość. Zyskają ludzie stąd. W Polsce 2050 mamy naprawdę fajny, mądry program, wypracowany i wielokrotnie konsultowany z ekspertami z każdej możliwej strony. Doskonale wiemy jak go zrealizować i naprawdę chcemy to zrobić. 

Rozmawiał Radosław Kowalski

MATERIAŁ KKW TRZECIA DROGA PSL - PL2050 SZYMONA HOŁOWNI

Komentarze obsługiwane przez CComment