Hipnoza i zagadka stygmatów
Stygmaty to tajemnicze, niegojące się rany, które od wieków pojawiają się na ciałach mistyków i świętych chrześcijańskich. Mieli je otrzymać m.in. św. Franciszek z Asyżu, św. Katarzyna ze Sieny, św. Jan od Krzyża czy błogosławiona Anna Katarzyna Emmerich.
Dla wierzących katolików są znakiem łaski bożej i aktem szczególnego wyróżnienia dokonanego przez Boga. Z kolei lekarze i psychologowie zaznajomieni z hipnozą, jeśli już uznają prawdziwość tego zjawiska, traktują stygmaty głównie jako fizjologiczną zagadkę związaną z wpływem psychiki na ciało człowieka.
Pierwsze badania
Gdy w XIX stuleciu środowiska lekarskie zaczęły interesować się hipnozą i tzw. magnetyzmem zwierzęcym, zauważono, że można na polecenie hipnotyzera wywołać u "medium" pewne fenomeny, które przez wieki wiązano z kwestiami religijnymi. Przykładowo w trakcie seansów magnetycznych ujawniały się odrębne osobowości w sposób przypominający opisy nawiedzeń bądź opętań. Spostrzeżono również, że można poprzez sugestię słowną, a więc bez oddziaływania bodźca fizycznego, powodować u ludzi zmiany skórne przypominające stygmaty. Specyficzne przypadki tego typu opisywał m.in. francuski lekarz i bakteriolog Paul Gibier (1851-1900), założyciel Instytutu Pasteura w Nowym Jorku. Zjawiskiem tym zajmował się także polski psycholog i pozytywista Julian Ochorowicz (1850-1917). W niniejszym artykule przedstawię rezultaty ich pionierskich doświadczeń... sceptycy zaś mogą potraktować je po prostu jako historyczną ciekawostkę.
"Cudowne" efekty hipnozy
Zacznijmy od badań przedstawionych w pracy dr. Gibiera Le spiritisme (fakirisme occidental): ĂĚtude historique, critique et expĂŠrimentale. Były to sesje hipnotyczne obserwowane przez kilku świadków, m.in. doktora Ambroise'a Auguste'a LiĂŠbeault (1823-1904) z Nancy, jednego z najwybitniejszych francuskich badaczy hipnotyzmu. W hipnozę kobietę o imieniu Eliza wprowadzał p. Focachon z Charmes. Focachonowi udało się wielokrotnie wywołać u niej - poprzez sugestię - stany opalenia i obrzmienia skóry, natomiast poniżej opiszę wyjątkowy eksperyment, którego celem było psychiczne powstrzymanie działania środka wezykatoryjnego.
Rysunek ukazujący faktyczne miejsce wbijania gwoździa
Sugestia hipnotyczna i wpływ umysłu na ciało
W pomieszczeniu seansowym znajdowali się: hipnotyzer, medium ("panna Eliza") oraz kilku świadków. Kawałek wezykatorium (czyli stosowanego dawniej w medycynie plastra z kantarydyny, wywołującego pęcherze na skórze) hipnotyzer podzielił na trzy części, z których dwie planował przyłożyć na ciało medium: pierwszy kawałek pod wpływem sugestii miał nie powodować żadnych widocznych skutków; drugi na drugim ramieniu, z uwagi na brak oddziaływania sugestyjnego hipnotyzera miał odnieść swój zwykły skutek. Trzeci plaster wezykatoryjny postanowiono nałożyć na ciało innej osoby, tj. pacjentowi choremu na gruźlicę - podano mu go jako zwykły środek leczniczy. A oto przebieg eksperymentu:
Panna Eliza zasnęła, a tymczasem zgodnie z planem pierwszy kwadratowy kawałek plastra położono na jej lewym przedramieniu, a drugi na przedramieniu prawym. Trzeci kawałek dr Brulard w tym samym czasie nałożył na pierś chorego pacjenta. Po przyłożeniu plastrów, p. Focachon z naciskiem nakazał p. Elizie, która zdążyła już wejść w stan somnambuliczny, aby plaster na lewym przedramieniu nie wywołał żadnych skutków. Od początku doświadczenia, tj. od godziny 10:25 rano do 8:00 wieczorem, badana ani na chwilę nie pozostawała sama.
O ósmej wieczorem świadkowie potwierdzili, że opaska zabezpieczająca plastry pozostała nietknięta. Po zdjęciu owych plastrów stwierdzili: na lewym przedramieniu medium skóra była nienaruszona, wyglądało więc na to, że hipnotyzer oddziałując przez sugestię na medium w śnie hipnotycznym, wywołał fizyczne zatrzymanie działania plastra. Dało się widzieć jedynie lekkie zaczerwienienie skóry wokół punktu tuż przy brzegu plastra. Z kolei na prawym przedramieniu medium zgodnie z oczekiwaniem stwierdzono wyraźne nabrzmienie naskórka i p. Eliza odczuwała ból przy dotknięciu.
Badacze postanowili eksperyment kontynuować i p. Focachon oba plastry umieścił ponownie na właściwych miejscach. Po czterdziestu pięciu minutach pokazały się na prawym przedramieniu dwa pęcherzyki, a gdy jeden z nich przekłuto, ze środka wypłynęła materia surowicza. Wreszcie - ostatni plaster, który dr Brulard przyłożył wcześniej choremu gruźlikowi - po ośmiu godzinach zgodnie ze swoim zwykłym działaniem wywołał "wspaniałą fliktenę", według słów sprawozdawcy. Podpisani pod protokołem naukowcy stwierdzili: "Z tego, co wyżej podano, jasnym jest dla nas, że w stanie somnambulicznym za pomocą sugestii można zobojętnić działanie wezykatorium".
Stygmaty na dłoniach św. Franciszka
Współczesne doświadczenia
Dr medycyny Zbigniew Peterson (1927-2017) w swojej książce pt. Hipnoza: między jawą a snem, wydanej w 1994 r. przez PWN, zwracał uwagę na możliwość kierowania czynnościami fizjologicznymi w hipnoterapii chorób psychosomatycznych. Uważał on, że w hipnozie można wpływać m.in. na rozszerzanie naczyń krwionośnych u pacjenta, poziom wydzielania soku żołądkowego, pracę jego narządów wewnętrznych etc. Sam jako wieloletni praktyk osiągnął nie gorsze rezultaty niż badacze przywołani w pracy Gibiera.
Dr Peterson wspominał też, że gdy prowadził studenckie koło naukowe, chciał pokazać przyszłym lekarzom, jak wielki wpływ na organizm może wywrzeć sugestia, dlatego przeprowadził kilka szczególnych sesji hipnotycznych: "Trzem zahipnotyzowanym zasugerowałem, że wypili: pierwszy jedną szklankę, drugi dwie, a trzeci cztery szklanki wody. Organizm każdego z nich zareagował tak, jakby rzeczywiście wypili odpowiednią ilość wody. Ilość oddanego po pewnym czasie moczu była proporcjonalna do ilości rzekomo wypitej wody, najmniejsza u pierwszego, największa u trzeciego zahipnotyzowanego. Odpowiednio różny był też ciężar właściwy moczu. U innej osoby sugestia zjedzenia większej ilości miodu spowodowała podwyższenie poziomu cukru we krwi. U jednej (âŚ), która łatwo zapadała w głęboki trans, dotknięcie skóry palcem z jednoczesną sugestią, że dotykam zapalonym papierosem, wywołało silne zaczerwienienie skóry, podobne do oparzenia".
Ponadto na jednym z posiedzeń Towarzystwa Lekarskiego Peterson poprzez wmówienie wywołał u podatnej pacjentki "zmiany naczynioruchowe, różne w obu rękach. Zasugerowałem jej, że trzyma lewą rękę w naczyniu z gorącą wodą, a prawą rękę w naczyniu z zimną wodą. Po kilku minutach jej lewa ręka była różowa i gorąca, prawa natomiast blada i zimna..." Brzmi to niewiarygodnie, ale jak zaświadczał prof. dr hab. Lechosław Gapik (1942-2022) w przedmowie do książki Petersona, zawarte w niej treści "to nie są jakieś domniemania lub spekulacje myślowe, to fakty dotyczące możliwości zastosowania hipnozy. Fakty, które splatają się z życiem i trzydziestopięcioletnią działalnością zawodową [tego] lekarza - humanisty".
Wyjaśnienia Ochorowicza
Jak to możliwe, że przez nakaz hipnotyzera można spowodować wyraźne zmiany skórne, albo przeciwnie - powstrzymać działanie środków tworzących w normalnych warunkach zaczerwienienia, obrzmienia, zapalenia etc.? Już pod koniec XIX wieku próbował to wyjaśnić Julian Ochorowicz posiłkując się swoją oryginalną teorią ideoplastii. Uważał on, że istnieją trzy podstawowe stany umysłu u każdego człowieka: poliideizm, monoideizm i aideizm. Z poliideizmem mamy do czynienia najczęściej, gdy doświadczamy różnych myśli i bodźców na jawie, np. kiedy z kimś rozmawiamy, a jednocześnie docierają do nas dźwięki otoczenia, gdy myśli biegną swobodnie i nie skupiamy się szczególnie na żadnej konkretnej - ot, stan psychiczny, w jakim się zwykle znajdujemy. Natomiast aideizm jest wtedy, gdy nie ma w nas żadnych myśli, np. gdy tracimy przytomność albo kiedy śpimy pozbawieni marzeń sennych. Monoideizm to z kolei ten szczególny stan, w jakim jest medium wprowadzone w hipnozę.
Z Prawej dr Paul Gibier
Praca hipnotyzera według Ochorowicza polegałaby więc na wywołaniu u medium (pacjenta) skupienia wyłącznie na jednej konkretnej myśli (idei). Jeśli więc myśl potraktować jako formę energii, można uznać, że wydzielając ją z potoku innych myśli nadajemy jej moc, jakbyśmy właśnie zwiększali poziom jej energii czy też ładunek. Ochorowicz mawiał, że w hipnozie "wzmacniamy siłę jednego wyobrażenia", osłabiając jednocześnie pozostałe. Jest to specyficzny stan zawężenia świadomości, typowy dla sugestii hipnotycznej. Aby więc wywołać u kogoś stygmaty, należy daną osobę wprowadzić w monoideizm.
Kiedyś mogliśmy na przykład poparzyć sobie rękę. W naszym umyśle istnieje wyobrażenie (idea) poparzenia, które możemy przywołać dzięki pamięci. W monoideizmie to wyobrażenie jest tak silne, że u medium poddanego hipnozie na skórze pojawia się obrzmienie, jak gdyby rzeczywiście zostało ono poparzone, choć w rzeczywistości nic takiego nie miało miejsca. A teraz wyobraźmy sobie, że mistyk czy święty, doświadczający ogromnego religijnego zapału, kontemplujący mękę Chrystusa i jego rany, mimowolnie sam wprawia się w stan monoideizmu, owładnięty tylko tą jedną myślą... i wtedy na jego ciele pojawiają się krwawiące rany...
Teoria Ochorowicza wyjaśniałaby też, dlaczego stygmaty ujawniają się konkretnie na dłoniach. Wiadomo (dzięki badaniom archeologicznym i przekazom historycznym) że w starożytności krzyżowano ludzi przybijając gwoździe w nadgarstki, jednak na niezliczonych obrazach przedstawiających Chrystusa i na krucyfiksach widzimy rany w środku dłoni. Nic dziwnego, że to one najlepiej przemawiają do wyobraźni stygmatyków, którzy nie wiedzieli jak rzecz przedstawiała się faktycznie, i że właśnie w tych miejscach za sprawą bodźca psychicznego powstawały stygmaty... czy rozwiązaliśmy w ten sposób zagadkę? Jakby nie było, nawet w naszym codziennym życiu widzimy, że złe nastawienie umysłu może człowiekowi zaszkodzić, a odpowiednie pomóc, co ma duże znaczenie począwszy od chorób psychosomatycznych, poprzez odchudzanie i rzucanie nałogów, a na walce z ciężkimi i przewlekłymi schorzeniami skończywszy.
Komentarze obsługiwane przez CComment