Rozmowa z ks. Tomkiem Mąką, duchownym pochodzącym z Ciechanowa, który aktualnie służy jako kapelan na amerykańskim lotniskowcu.

*Proszę o przedstawienie się czytelnikom. Skąd ksiądz pochodzi i gdzie się wychował?

- Szczęść Boże, witam serdecznie. Wychowałem się w Ciechanowie na Podzamczu, dokąd przyjechałem z rodzicami i starszym rodzeństwem w wieku 3 lat z Kurpi. Pochodzę z parafii Jednorożec i jestem dumnym Kurpiem z wszystkimi tego zaletami i wadami. Po ukończeniu LO “Krasiniaka" rozpocząłem formację kapłańską w WSD w Płocku.

*W jaki sposób trafił ksiądz do USA?

- Najprościej byłoby powiedzieć, że samolotem. Jednak poważnie mówiąc, zostałem wytypowany przez płockie seminarium, aby wraz z innym klerykiem odbyć 2-letnie stypendium w Sacred Heart Seminary w Detroit, Michigan. Po dwóch latach wróciłem do Płocka na ostatni rok, przy okazji ucząc angielskiego w Niższym Seminarium (LO), a po święceniach pracowałem przez 2 lata w parafii w Raciążu. W tym czasie zostałem zaproszony, by pracować w formacji seminarium polonijnego pod Detroit. Otrzymałem zgodę biskupa i zaczęła się moja druga przygoda z Ameryką już bardziej świadoma, bo było to miejsce już mi bardzo bliskie. Na prośbę śp. kardynała Maidy rozpocząłem prace w parafiach Archidiecezji, co po kilku latach doprowadziło do inkardynacji (coś a’la transfer definitywny) do Archidiecezji Detroit.

*Jak zostaje się kapelanem na amerykańskim lotniskowcu?

- Krótko, kapłanem zostaje się wszędzie tak samo: przez święcenia w seminarium. A po przejściu szkoleń i złożeniu przysięgi wojskowej zostaje się oficerem-kapelanem. Ja służę w Marynarce Wojennej, więc dostałem skierowanie na lotniskowiec, bo to miejsce gdzie potrafi pracować do 5000 ludzi. Księża katoliccy są w małej liczbie i wysyłani są w miejsca, gdzie mogą służyć jak największej liczbie ludzi. Obecnie pracuję w Japonii z Korpusem Piechoty Marines z 12 Grupie Lotniczej.

Cała rozmowa w dzisiejszym TC (nr 28/2023) lub w e-wydaniu na stronie ciechpress.pl, zakładka "Kup aktualne e-wydanie"