Policyjny śmigłowiec Black Hawk, który miał być jedną z głównych atrakcji wydarzeń związanych z upamiętnieniem bitwy pod Sarnową Górą w 1920 r. mógł przyczynić się do poważnego wypadku. W niedzielę, 20 sierpnia w obchodach 103. rocznicy bitwy pod Sarnową Górą uczestniczyło wielu mieszkańców gminy, obecni byli parlamentarzyści, samorządowcy, księża. Już po oficjalnej części wydarzeń, około godz. 17 odlatujący z pól helikopter uszkodził i zerwał linię energetyczną średniego napięcia, która spadła na ziemię. W pobliżu byli ludzie.

Przez kilka godzin helikopter policyjny Black Hawk stał w szczerym polu. Prezentował się okazale, ludzi z ciekawością zaglądali do środka, siadali na fotelach pilotów. Dzieciom robiono zdjęcia. O ogromnym znaczeniu posiadania Black Hawk'a w swoim resorcie informował podczas przemówienia Maciej Wąsik, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji.

Około godz. 17 uczestnicy obchodów i pikniku wojskowego zebrali się tłumnie, aby podziwiać odlot helikoptera. Pilot poderwał maszynę do góry, było głośno i pełno kurzu, a chwilę później zahaczył o linię energetyczną. Po chwili wylądował w tym samym miejscu. Zrobiło się nerwowo. Ludzie zaczęli krzyczeć i ostrzegać się przed podchodzeniem do leżącej na ziemi liny, przez którą mógł przecież płynąć prąd.    

Na szczęście na miejscu były odpowiednie służby. Strażacy szybko zareagowali, odsuwając ludzi jak najdalej od leżącej na polu liny wysokiego napięcia. Teren ogrodzono taśmą, a służby energetyczne przystąpiły do naprawiania szkód. 

Teraz sprawę badała prokuratura Rejonowa w Ciechanowie, we wtorek (22 sierpnia) przejęła ją Prokuratura Okręgowa w Płocku. Śledztwo jest prowadzone pod kątem sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym. Okoliczności incydentu lotniczego wyjaśnia też policja. Z polecenia Komendanta Głównego Policji czynności w sprawie incydentu lotniczego prowadzi też Biuro Kontroli KGP. Sprawą zajmuje się również Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.