Pomorskie losy mazowieckiej księżniczki
Księżna Maria Siemowitówna - zwana później Mazowiecką - była jednym z najmłodszych dzieci księcia Siemowita IV i jego żony Aleksandry Olgierdówny. Gdy się rodziła jej ojciec przekroczył już sześćdziesiątkę, natomiast matka, czterdziestopięcioletnia Litwinka i umiłowana siostra króla Władysława Jagiełły, była ciągle w pełni sił, wydając na świat nieprzerwanie od ćwierćwiecza książęce dzieci i ciesząc się z rosnącej po zwycięstwie grunwaldzkim roli Mazowsza w różnych geopolitycznych układankach.
Jak obliczyli piastowscy genealodzy księżniczka Maria urodziła się około1412/1415 r., natomiast imię, które nadano jej na chrzcie - tu trzeba się zgodzić z profesorem Januszem Grabowskim - otrzymała po swej ciotce, księżnej Marii, żonie bojara litewskiego Wojdyłły, a następnie Dawida księcia horodeckiego. Dzieciństwo księżniczka Maria spędziła na dworze ojca, natomiast po jego śmierci - kiedy była jeszcze nastolatką - wraz z rodzeństwem wychowywana była przez matkę na dworze w Płocku, ciesząc się względami i opieką królewskiego wuja, Władysława Jagiełły. To właśnie polskiemu królowi zawdzięczała fakt, że w przyszłości została władczynią Pomorza Środkowego.
Przełomową datą w życiorysie Marii Mazowieckiej - tak ją na Pomorzu nazywano - był rok 1432, kiedy król Władysław Jagiełło w obliczu nowej wojny z zakonem krzyżackim, szukając sojuszników i chcąc pozyskać względy króla Norwegii, Danii i Szwecji, księcia Eryka Pomorskiego z dynastii Gryfitów, postanowił wydać swoją siostrzenicę za jego syna, księcia słupskiego Bogusława IX. Tak doszło do ślubu mazowieckiej księżniczki, z udziałem samego króla i z iście królewską oprawą, który odbył się w Poznaniu 24 czerwca 1432 r. Jego opis znamy z kroniki Jana Długosza. A że czasy były niespokojne (trwała wojna), a wywiad krzyżacki działał sprawnie, więc na wszelki wypadek - tak podał Długosz - książę Bogusław, obawiając się zamachu na swoje życie, przybył do Poznania w przebraniu pielgrzyma. Ale w murach miasta było już inaczej, a wystawne uczty i turnieje rycerskie, stały się ukojeniem dla młodego księcia, któremu jednak spieszno było do domu. Dlatego po podpisaniu stosownych dokumentów, zawarciu przymierza z królem, a także ceremonii ślubnej, wraz z cielesnym jej przypieczętowaniem w książęcej alkowie, dość szybko Poznań opuścił, o czym wiemy dzięki krzyżackiemu wywiadowi. Jak bowiem wynika z listu do wielkiego mistrza z 27 czerwca książę Bogusław powrócił już na Pomorze. Natomiast jego młoda małżonka udała się na rodzinne Mazowsze, gdzie 2 lipca w Płocku jej książęcy bracia zobowiązali się wobec świadków do wypłaty posagu swemu szwagrowi, księciu Bogusławowi. Wkrótce młoda księżna, po pożegnaniu z matką i rodzeństwem, wyruszyła na Pomorze, a rok później jej małżonek - wraz z pomorskimi rycerzami oraz pomocą czeskich husytów - ruszył królowi polskiemu z pomocą w walce z Zakonem. Na skutki nie trzeba było długo czekać. Już we wrześniu 1433 r. podpisano zawieszenie broni, a w grudniu 1435 r. zawarto w Brześciu Kujawskim pokój z Zakonem, którego jednym z sygnatariuszy był właśnie książę Bogusław IX, małżonek księżnej Marii Mazowieckiej.
Pomorskie losy księżnej Marii związane były przede wszystkim z Darłowem, gdzie na zamku spędziła najwięcej czasu. Tu przyszło na świat troje jej dzieci i tu również po długiej chorobie zmarł w 1446 r. jej mąż. Spoczął w kościele klasztornym kartuzów w Darłowie. W tym samym kościele spoczęła również jedna z ich córek, księżniczka Aleksandra, która w 1451 r. padła ofiarą zarazy. Historycy nie mają wątpliwości, że jeszcze za życia księcia Bogusława, w związku z jego chorobą, księżna Maria Mazowiecka sprawowała rzeczywistą władzą na Pomorzu Środkowym. Poza Darłowem jej ulubioną siedzibą był Słupsk, gdzie wspierała między innymi miejscowy klasztor dominikanów i tam postanowiła po śmierci spocząć, podobnie jak jej matka, księżna Aleksandra Olgierdówna, która po śmierci w 1434 r. nie spoczęła u boku męża w katedrze płockiej, ale nakazała pochować się w nieistniejącym już dzisiaj kościele dominikańskim Świętej Trójcy, na skarpie wiślanej. Po śmierci księcia Bogusława (1446) wdowa po nim - księżna Maria miała wtedy trzydzieści kilka lat - dość sprawnie radziła sobie w zarządzie księstwem słupskim i cieszyła się poważaniem nie tylko wśród swoich poddanych. Świadczy o tym między innymi list władz zakonu krzyżackiego z 18 kwietnia 1448 r., przechowywany obecnie w Berlin-Dahlem, w sprawie zjazdu pomorsko-krzyżackiego w Lęborku, na którym to liście pisarz krzyżacki, zapewne jakiś "wyposzczony" brat zakonny, naszkicował wizerunek głowy księżnej Marii. Widać znał ją osobiście, i zapewne szanował, a ten nietypowy dla urzędowej korespondencji list, stanowi dziś jeden z cenniejszych rarytasów pokrzyżackiej spuścizny. Była więc Marią zapewne władczynią nieprzeciętną. Kiedy jednak w 1449 r. osiadł w Darłowie zdetronizowany król Eryk I, który wcześniej - dodajmy - po wygnaniu ze Skandynawii, mieszkając na wyspie Gotlandii, parał się piractwem (ponoć przywiózł do Darłowa całkiem pokaźne skarby) - księżna Maria odstąpiła teściowi zamek darłowski, a uzyskawszy zapewnienie Eryka, że dziedziczką jego skarbów będzie jej najstarsza córka, księżna Zofia, sama chętniej przebywała na dworze w Słupsku. Jednak do malowniczego położonego, nadmorskiego Darłowa - wtedy jednego z ważniejszych portów na Pomorzu Środkowym - cały czas ją ciągnęło, i tam również spotkała ją śmierć. Według kroniki darłowskiego klasztoru kartuzów Maria Mazowiecka zmarła w tym mieście 18 lutego 1454 r. Natomiast jej ciało przewieziono do Słupska i pochowano w kościele dominikańskim św. Jacka. Jeszcze w 1758 r. jej grób odnaleziono w pobliżu ambony i wydobyto z niego szczątki księżnej w cynowej trumnie (była w złym stanie). Jednak pruscy ewangelicy nie byli zainteresowani utrwalaniem pamięci piastowskiej księżnej i dlatego nie ma dziś po niej w Słupsku żadnego śladu. Podobnie zresztą jak po jej córce, księżnej Zofii, żonie księcia Eryka II, która w 1497 r. - tak jak jej matka - została pochowana w kościele św. Jacka w Słupsku.
LESZEK ZYGNER
Komentarze obsługiwane przez CComment