Schronisko przyjechało do miasta
Wolontariusze działający na co dzień w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w podciechanowskim Pawłowie, po raz kolejny wyszli z inicjatywą spacerów z psiakiem-bezdomniakiem. Zaprosili mieszkańców Ciechanowa do poznania podopiecznych schroniska. Jak mówią „jak ktoś nie może przyjechać do schroniska, to schronisko przyjedzie do miasta”.
Ta dobra inicjatywa organizowana jest z udziałem schroniska i wspierana przez Urząd Miasta. Był to już czwarty „Spacer z psiakiem bezdomniakiem”. Tym razem miejscem spacerów były błoniach zamkowe, które okazały się doskonałe na takie akcje. Blisko śródmieścia i przestrzennie. Spacery zaczęły się od spontanicznej akcji w parku Marii Konopnickiej, która spotkała się z aprobatą ciechanowian i pokazała, że jest ona potrzebna. Jej organizacja nie jest prostą sprawą. Wymaga starannego przygotowania i jest nie lada wyzwaniem. Na początek trzeba ją nagłośnić oraz wydrukować i rozmieścić plakaty zachęcające do spacerów. Potem zorganizować odpowiednią liczbę wolontariuszy, którzy przyjmują odpowiedzialność za przewożone pieski, organizują ich transport, starają się o niezbędne akcesoria do ich przewozu. Istotny jest także dobór zwierząt, takich, które nie zagrażają człowiekowi, a także lubią i tolerują siebie nawzajem. Przywiezione na błonia zwierzęta były wyjątkowo spokojne, ale i bardzo zdziwione zmianą dekoracji - z ciasnych klatek i kilkunastominutowych spacerów raz w tygodniu na przestrzeń i ludzi. A szczególnie dzieci, bo te spacerowały z pieskami najchętniej. Pieski były miziane i czesane. Przynoszono dary: karmę, smycze, obróżki, szelki, akcesoria kosmetyczne i przeciwkleszczowe. Rozmawiano z wolontariuszami o spacerach w schronisku i życiu psów za kratami.
Rozmawiano także o pracy wolontariuszy w schronisku. Są to głównie młodzi ludzie, którzy dają miłość tym, którzy jej bardzo potrzebują. Przyjeżdżają w każdy weekend, wyprowadzają na spacer, szukają im domów i czynią dla tych sierot schronisko miejscem nadziei, gdzie każde zwierzę ma szanse na zakończenie swojej niedoli. Aktualnie liczba regularnie przybywających wolontariuszy to około dwudziestu, wyprowadzają około 200 psów każdego tygodnia.
– Chcemy ludzi integrować z tymi bezdomniakami – mówi wolontariuszka Milena Niesiobędzka, – być może ktoś będzie chciał adoptować psa, co zdarza się po takich akcjach. Przy okazji organizujemy zbiórkę smyczy, karmy, obroży szelek, bo to nam się często zużywa. Ostatnio jest nasilenie kleszczy, dlatego ważne są różne środki przeciw kleszczom. Przyjeżdżamy z pieskami także po to, żeby pokazać na czym nasza praca polega. To przede wszystkim wyprowadzamy psy, ale także socjalizujemy je, uczymy chodzenia na smyczy, kontaktu z człowiekiem na nowo, bo często psy, które trafiają do schroniska, są wycofane, wylęknione, boją się człowieka.
Tym razem po błoniach zamkowych spacerowało około dwudziestu piesków. Oczywiście nie przyjechały wszystkie od razu, jedne przyjeżdżały, inne odjeżdżały. Można z satysfakcją powiedzieć, że po raz kolejny się udało. A porównując park Marii Konopnickiej i błonia, można powiedzieć, że jest to doskonałe miejsce na takie akcje. Psiaki dostały prezenty, a wolontariusze pewność, że takie działania są potrzebne. Wielu wśród odwiedzających chętnie podejmowały spacery, były także osoby zainteresowane adopcją.
Komentarze obsługiwane przez CComment