Wisława Szymborska: Noblistka, która nie chciała być sławna
W 2023 roku przypada setna rocznica urodzin Wisławy Szymborskiej, jednej z najpopularniejszych polskich poetek, laureatki Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za 1996 rok. Między innymi to było powodem ustanowienia przez Sejm RP roku 2023 Rokiem Wisławy Szymborskiej.
Poetka należy do generacji, która wydała najwybitniejszych współczesnych poetów polskich: Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Tadeusza Gajcego, Tadeusza Różewicza czy Zbigniewa Herberta.
Urodziła się 2 lipca 1923 roku pod Kórnikiem. Właściwie na pierwsze imię miała Maria - wołano na nią wówczas Ichna (od Marychna). Jeszcze jako dziecko zamieszkała wraz z rodzicami w Krakowie. Uczęszczała do Gimnazjum Sióstr Urszulanek, a w czasie okupacji uczyła się na tajnych kompletach. Maturę zdała w 1941 roku. Po wojnie rozpoczęła studia na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale przerwała je z uwagi na trudną sytuację materialną.
Pierwszy jej poetycki tom "Dlatego żyjemy" wydany został w 1952 roku. W tym samym też roku została członkiem Związku Literatów Polskich. Drugi tom "Pytania zadane sobie" pojawił się w 1954 roku. Do wierszy z tych dwóch zbiorów poezji, wydanych w duchu tamtego czasu, autorka nie wracała i nie włączała ich do żadnego z późniejszych wydawnictw. Tak oceniała siebie i swoją ówczesną twórczość: "miałam nieszczęście być kiedyś istotą młodą, łatwowierną, słabo zorientowaną w sprawach, które powinnam od razu należycie oceniać. Niektórzy jednak mają prawo sądzić mnie za to surowo - jeżeli są naprawdę przekonani, że kilka wierszy wtedy napisanych więcej waży na szali niż wszystkie, które napisałam potem".
To potem - to zaledwie kilkadziesiąt pozycji - listy, wydania specjalne jej utworów, wiersze czy felietony. Ale to jej wiersze, które zostały przetłumaczone na ponad czterdzieści języków, spowodowały, że stała się ambasadorką polskiej kultury za granicą. 3 października 1996 roku odebrała w Sztokholmie Nagrodę Nobla. Wkrótce po otrzymaniu tej nagrody jej sekretarzem został Michał Rusinek i był nim aż do jej śmierci.
Wisława Szymborska zmarła 1 lutego 2012 roku w Krakowie, zostawiając w testamencie zapis o powołaniu fundacji jej imienia. Zgodnie z nim Michał Rusinek został jednym z założycieli fundacji i objął funkcję prezesa. Fundacja sprawuje opiekę nad spuścizną literacką noblistki. Prowadzi także działalność popularyzatorską i edukacyjną w zakresie propagowania polskiej kultury w Polsce i zagranicą. Od 2013 r. fundacja przyznaje nagrodę im. Wisławy Szymborskiej za tom poetycki wydany w języku polskim lub przełożony na język polski. Udziela pomocy wszelakiej pisarzom i tłumaczom w trudnej sytuacji materialnej. Przyznaje także Nagrodę im. Adama Włodka młodym pisarzom, tłumaczom i literaturoznawcom.
Michał Rusinek jest autorem książki o Wisławie Szymborskiej p.t. "Nic nadzwyczajnego". Odnajdujemy w niej Szymborską, jakiej nie znaliśmy - nieprzeciętną, o niezwykłym poczuciu humoru, lubiącą językowe zabawy i rozmowy ze zwykłymi ludźmi, depresyjną i melancholijną.
Poetka była osobą skromną, ceniącą spokój. Ĺšle znosiła wszelkie wystąpienia publiczne. Nie zabiegała o popularność, nie pojawiała się na spotkaniach autorskich, nie uczestniczyła w festiwalach poetyckich, ukrywała się przed wścibstwem dziennikarzy i zachłannością telewizji. Jej wielkość zbudowana była wyłącznie na twórczości. Dlatego też przyjaciele mówili, że ten miesiąc po otrzymaniu Nagrody Nobla, kiedy musiała udzielić więcej wywiadów, niż przez całe swoje poprzednie życie, był dla niej "tragedią sztokholmską".
Mówili o niej, że ma duże poczucie humoru. Ona natomiast widziała to tak: "życie miałam właściwie szczęśliwe, jednak było w nim wiele śmierci, wiele zwątpień [âŚ], ja mam dla ludzi inną twarz, dlatego pokazują mnie od strony anegdotycznej, jako osobę wesołą, która nic, tylko wymyśla gry i zabawy. [âŚ] jak mam zapaści, zmartwienia, to do ludzi nie wychodzę".
Wisława Szymborska kochała zwierzęta. Stąd może pojawił się koci dramat w wierszu "Kot w pustym mieszkaniu" (z tomu "Koniec i początek"). Poetka, jak w wielu innych utworach, podejmuje w nim temat z nieoczekiwanego punktu widzenia. To wiersz o życiu, który jest ciepłem ocierającego się kota, miękkością jego futerka, przenikliwością kociego spojrzenia i dramatem braku znajomej ludzkiej ręki. Tego się nie robi kotu, a właściwie tego się nie robi człowiekowi. Bo ten koci świat jest zadziwiająco ludzki.
Kot w pustym mieszkaniu
Umrzeć - tego się nie robi kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Niby nic tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.
Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.
Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa,
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.
Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.
Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach
I żadnych skoków pisków na początek.
Niektórzy lubią poezję
Niektórzy -
czyli nie wszyscy.
Nawet nie większość wszystkich, ale mniejszość.
Nie licząc szkół, gdzie się musi,
i samych poetów,
będzie tych osób chyba dwie na tysiąc.
Lubią -
ale lubi się także rosół z makaronem,
lubi się komplementy i kolor niebieski,
lubi się stary szalik,
lubi się stawiać na swoim,
lubi się głaskać psa.
Poezję -
tylko co to takiego poezja.
Niejedna chwiejna odpowiedź
na to pytanie już padła.
A ja nie wiem i nie wiem i trzymam się tego
jak zbawiennej poręczy.
Komentarze obsługiwane przez CComment