Chodząca encyklopedia mławskiego sportu
Rozmowa z Januszem Grochowskim , „Mławianinem Roku 2023”, autorem książek o mławskim sporcie
* Jesteś chodzącą encyklopedią mławskiego sportu, napisałeś o nim kilka książek. Zacząłeś o lokalnych sportowcach na przestrzeni ostatnich 100 lat, a ostatnio skupiłeś się na obiektach sportowych, pisząc o historii stadionów mieście. A w latach młodości uprawiałeś jakąś dyscyplinę?
- Zaczynałem tak jak większość w tamtych latach w drużynie podwórkowej w meczach piłki nożnej z innymi ulicami. Później występowałem w drużynie reprezentacyjnej szkoły podstawowej nr 4 na boiskach piłki ręcznej. Potem była piłka nożna w drużynie Kolejarza i to, co najfajniejsze przy moim wzroście – koszykówka. Kiedyś na spartakiadzie kolejowej w Łapach bodajże, musieliśmy grać przeciwko drużynie warszawskiej Polonii , ekipie z czołówki krajowej. Śmiech był na sali, bo oni to byli chłopy ponad 2 metry, a my harcerzyki równe. Żeby trafić do kosza, trzeba było starać się strzelać z połowy boiska, gdy człowieka do końca jeszcze nie zakryli. W latach 70 zainteresowałem się tenisem ziemnym, a w drugiej połowie tej dekady wstąpiłem do Klubu Lumbago, gdzie grało się w siatkówkę.
Sport interesował mnie od najmłodszych lat. Gdy jeszcze mieszkałem na Wólce jednym z tych, którzy do sportu mnie wciągnęli, był nieżyjący już Eugeniusz Przycioska. Znali go chyba wszyscy, pracował na kolei wąskotorowej i zajmował się m.in. sprawami związanymi z popularyzacją sportu i organizacją klubu sportowego, który istniał przy Kolejarzu.
* Wracając do Klubu Lumbago, można było się tam dostać tylko …z polecenia innego członka i zaakceptowaniu przez to gremium. Wiem coś o tym, bo przechodziłem tę procedurę, aby potem przez kilka lat grać, co najmniej raz w tygodniu, od jesieni do wczesnej wiosny.
- Zostałeś przyjęty w połowie lat 90- tych. A ja wstąpiłem w drugiej połowie lat 70-tych. Spotykaliśmy się wówczas dwa razy w tygodniu i graliśmy w siatkówkę. Moja późniejsza sympatia do tej dyscypliny wiąże się z tym, że Jerzy Kargol, który otarł się o reprezentację Polski i inni koledzy nauczyli mnie podstaw tej gry. Działając w TKKF-ie doprowadziliśmy do tego, że pod koniec lat 70. Mława miała siatkarską drużynę w III lidze. Później działaliśmy wspólnie z Mławianką, ale rozpoczęło się od Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej.(...)
* Zostałeś wyróżniony tytułem „Mławianin Roku 2023” jako 25 laureat tego tytułu od początku jego istnienia. Czym on dla Ciebie jest?
- Tytuł Mławianina Roku to niewątpliwie duże wyróżnienie i powód do zadowolenia. Jak wiele to musi znaczyć, zrozumiałem słuchając wystąpienia Prezesa TPZM Michała Nowakowskiego, który podczas ostatniej Gali przypomniał nazwiska Mławian uhonorowanych tym zaszczytnym wyróżnieniem. W tym momencie kolejny już raz wywołało to u mnie potrzebę zastanowienia się czy jestem tą osobą, która na to wyróżnienie zasługuje. Stało się też tak, że wystąpienie doktora Andrzeja Niewady, który wygłosił laudację, było na tyle skutecznym lekarstwem, że pozbyłem się tych wątpliwości. Pragnę ponadto nadmienić, że posiadanie tego tytułu nie oznacza przejścia na przysłowiową emeryturę, a ja osobiście czuję się dodatkowo zmobilizowany do tego, aby w dalszym ciągu uczestniczyć w przedsięwzięciach realizowanych przez Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Mławskiej. Zostałem też dość skutecznie przekonany do tego, aby rozpocząć pracę nad kolejną publikacją o tematyce sportowej.
Rozmawiał Walerian Dziczkiewicz
Cały wywiad w papierowym wydaniu TC z 29 kwietnia.
Komentarze obsługiwane przez CComment