Ciągniki na rynku. Przyjechały z czterech powiatów
Pułtuscy rolnicy, a razem z nimi rolnicy z powiatów: nowodworskiego, legionowskiego i wyszkowskiego dołączyli do protestu, organizowanego w różnych miastach 24 stycznia. Zebrali się w podpułtuskich Kacicach, by stamtąd przejechać drogą krajową 61 do Pułtuska, a następnie wjechać na rynek. Zebrało się około 150 ciągników, w większości z nich jechały po dwie osoby.
– Protest przebiegł pokojowo, sprawnie, bez zakłóceń i problemów. Mieszkańcy przyjęli ze spokojem, kierowcy też nasz przejazd. Większość mieszkańców naszego powiatu jest związana z rolnictwem, więc wie, z jakimi postulatami uczestniczyliśmy w proteście i jakie mamy problemy – podsumowuje Rafał Niesłuchowski, mieszkaniec gminy Świercze (powiat pułtuski), członek Mazowieckiej Izby Rolniczej, koordynator akcji, której organizatorem był Mateusz Żurawiński.
Z placu w Kacicach, udostępnionego przez miejscowego przedsiębiorcę, policja pozwalała wyjechać pięciu ciągnikom, po czym puszczała ruch kierowców jadących z Warszawy i do niej, potem znów zatrzymywała ruch na DK 61 i mogło wyjechać kolejne pięć ciągników. W dniu protestu Urząd Miejski w Pułtusku informował, że „w związku ze zgromadzeniem publicznym (…) przewiduje się utrudnienia w ruchu drogowym na trasie przejazdu zgromadzenia”.
Na pułtuskim rynku rolnicy mieli przygotowane przez strażników miejskich miejsce do postoju. Okazało się, że jest ono za małe, bo nikt nie spodziewał się aż tylu ciągników.
– Frekwencja przerosła nasze oczekiwania. Nie spodziewaliśmy się aż tylu uczestników, tym bardziej, że decyzja zapadła późno, w poniedziałek. W ciągu dwóch dni udało się zebrać tyle osób, niektórzy przyjechali samochodami – mówi Rafał Niesłuchowski. – Wszyscy, którzy tam byliśmy, na pewno 90 protest rolników było gotowych, w razie potrzeby, jechać na Warszawę.
– To jest protest ostrzegawczy, pokazujący, że polscy rolnicy potrafią się zjednoczyć – mówił w Kacicach i później na pułtuskim rynku organizator Mateusz Żurawiński.
Pułtuski protest relacjonowała m.in. telewizja chińska i czeska; przedstawicieli polskich stacji telewizyjnych ani radia nie było.
Jeśli problemy rolników nie zostaną przez rząd zauważone, a ich postulaty nie będą respektowane, prawdopodobnie kolejny protest odbędzie się w Warszawie, do której przyjadą rolnicy ciągnikami z całej Polski. W środę, 24 stycznia miejsc, z których wyjeżdżali, było około 200. Następnym razem, szacują organizatorzy, będzie ich więcej.
– Następnym razem będzie nas więcej – podkreśla w imieniu organizatorów Rafał Niesłuchowski.
Więcej na ten temat w TC nr 5 z 30.01.2024
Dziękuję p. Pawłowi Chrustowskiemu za udostępnienie zdjęć z protestu.
Komentarze obsługiwane przez CComment