Małgorzata Dąbrowska: Prace domowe? Niepotrzebne
Zapytaliśmy mieszkańców regionu, co sądzą o zadawaniu prac do domu, czy to jest potrzebne, czy nie. Odpowiedzi padły różne. Wśród uczestników sondy znalazła się Małgorzata Dąbrowska, pułtuszczanka, obserwująca dwa różne systemy oświaty.
Moim zdaniem, prace domowe są niepotrzebne. W Anglii dzieciom ich nie zadają tak jak u nas, nawet zeszytów i książek dzieci nie noszą do domu. U nas dzieci noszą po 12 kg książek i zeszytów do szkoły i ze szkoły, wracają i znów siadają do pracy w towarzystwie ambitnych rodziców, którzy chcą, aby ich dziecko było najlepsze. Trzy godziny odrabiania lekcji. Natomiast w szkołach angielskich istnieją projekty, które nie są przymusowe, za to są tak zorganizowane, że uczniowie chcą w nich brać udział. Na wymyślenie projektu na dany temat i jego realizację mają na przykład miesiąc. Taki system bardziej przygotowuje do samodzielnej nauki, do studiowania na wybranym kierunku, jednocześnie daje dzieciom więcej czasu dla siebie, do rozwijania własnych zainteresowań. Na studiach nie ma przecież prac domowych codziennie, uczymy się samodzielnie i albo zdajemy egzaminy, albo nie. Mam wrażenie, że obawiamy się zmiany, jaką byłby brak prac domowych, a przecież życie ciągle przynosi nam jakieś zmiany, z którymi musimy się mierzyć. Jeżeli system szkół bez pracy domowej w Polsce nie sprawdzi się, zawsze można wrócić do poprzedniego.
Na ten temat więcej w "TC" nr 5 z 30.01. (dostępne wydanie elektroniczne)
Komentarze obsługiwane przez CComment