Budżet Żuromina zagrożony. Przyszedł czas na niepopularne decyzje?
Żuromiński samorząd ma poważne problemy z finansami. Możliwe, że sytuacja ekonomiczna zmusi burmistrz i radnych do podjęcia radykalnych decyzji. Na razie brak jednak konkretnych propozycji.
W poprzednim numerze "Tygodnika" pisaliśmy o tym, że w budżecie Żuromina może zabraknąć nawet 1,5 mln zł na wydatki bieżące (utrzymanie szkół, instytucji, pensje, diety itd.), które są pokrywane z bieżących dochodów. Burmistrz Aneta Goliat wycofała podczas ostatniej sesji projekty uchwał dotyczących budżetu, aby przedstawić je na sesji nadzwyczajnej, już w ulepszonej wersji.
Sesja nadzwyczajna Rady Miejskiej w Żurominie odbyła się w środę, 30 marca br. W porządku obrad znalazły projekty uchwał w sprawie zmiany w Wieloletnim Planie Finansowym oraz uchwale budżetowej na rok 2022. Przewodnicząca Barbara Michalska poinformowała zebranych, że dnia poprzedniego odbyło się posiedzenie wspólne komisji. Trwało bardzo długo, a w trakcie tego posiedzenia skarbnik gminy Grażyna Sikut miała zdać obszerną relację ze stanu finansów. Mimo to spotkanie nie przyniosło oczekiwanych przez radę rezultatów.
- Jak było brak, tak jest brak 1,5 mln zł. Mamy niedoszacowaną oświatę - poinformowała Barbara Michalska, zaznaczając, że nie jest to zupełnie nowa sytuacja, a narastający od 2018 problem, który osiąga swoją kulminację.
Przewodnicząca zacytowała także jednego z radnych, który poprzedniego dnia miał powiedzieć: "Dochody mamy wiejskie, a wydatki miejskie". Zwróciła się do burmistrz żądając deklaracji, kiedy i jak ta sytuacja zostanie naprawiona.
- Podejrzewam, że nauczyciele nie będą pracować za darmo, a 1,5 mln to niemało - skwitowała.
Radny zniesmaczony wypowiedzią burmistrz
Aneta Goliat poinformowała, że wydatki na oświatę zostały niedoszacowane na kwotę niemal 1,8 mln zł. Burmistrz wymieniła również pomysły, jakie miałby poprawić sytuację finansową gminy. Do budżetu wprowadzona została rekompensata za podatek od wiatraków (1,3 mln zł), która fizycznie na konto samorządu jeszcze nie wpłynęła, na co zwróciła uwagę przewodnicząca wskazując, że ta kwota może wpłynąć na konto nawet pod koniec grudnia.
- Oszczędności będziemy szukać wszędzie, a zwłaszcza w oświacie - mówiła Aneta Goliat, po czym wyliczyła, że utrzymanie szkół kosztuje gminę rocznie 24 mln zł, z czego 11 mln zł to subwencja z budżetu państwa, a 13 mln magistrat dokłada z własnego budżetu.
W tej kwocie mieści się utrzymanie żłobka (1mln zł) i dotacja na niepubliczne przedszkola (1 mln zł). Aneta Goliat wspomniała również o utrzymaniu SP w Kliczewie, rosnącej inflacji, drożejącej energii, a nawet skutkach ekonomicznych wojny w Ukrainie.
Radny Andrzej Staroń zaznaczył, że radni już niejednokrotnie udzielali Anecie Goliat kredytu zaufania, także przy ustalaniu budżetu na ten rok. Pytał, jakie działania w zakresie naprawy tej sytuacji zamierza podjąć, wskazując jednocześnie, iż to właśnie burmistrz jest autorem, ale także osobą odpowiedzialną za budżet gminy. Andrzej Staroń, jako nauczyciel, nieprzychylnie spojrzał na plan oszczędzania na oświacie, na której, w jego ocenie, właśnie nie powinno się oszczędzać. Skrytykował także słowa burmistrz na temat Ukrainy.
- Bardzo jestem zniesmaczony łączeniem sytuacji finansowej gminy z wojną w Ukrainie. To jest daleko idące uproszenie, niemające podstaw, bo sytuacja, w której się znajdujemy jest efektem podejmowanych przez lata decyzji - skwitował radny.
W odpowiedzi Aneta Goliat stwierdziła, że radny nadinterpretuje jej słowa, a poza tym zarzuciła mu, iż też ma wpływ na kształtowanie budżetu. Burmistrz wprost obarczyła radnego winą za dopłatę do śmieci za 2021 rok (213 tys. zł), ponieważ zaproponował obniżenie stawki za śmieci. Radnym natomiast wypomniała sprawę ze szkołą w Kliczewie. Kiedy gmina chciała reorganizacji placówki przekształcając ją w szkołę filialną, rada nie zgodziła się na przyjęcie uchwały w tej sprawie dopóty, dopóki nie dojdzie do porozumienia z nauczycielami i rodzicami. Pomimo toczących się rozmów takiego porozumienia wciąż nie ma.
Rada obwinia burmistrz, a burmistrz radę
Andrzej Staroń zwrócił uwagę, że obniżka ceny śmieci wynikała z kalkulacji urzędu, a gmina na śmieciach nie może zarabiać, co wynika bezpośrednio z ustawy.
- Jeśli popełnili błąd, to wszyscy, bo wszyscy głosowali, ale nie popełnili, bo z rachunków wynikało coś zupełnie innego - odpierał zarzuty radny.
Obciążenie mieszkańców wysoką stawką za odbiór i wywóz odpadów i generowanie w ten sposób zysków nazwał nadużyciem. W kwestii gospodarowania odpadami wrócił do "dziwnych sytuacji", których nikt nie potrafił wytłumaczyć.
- Niewyjaśniona sytuacja, że na zamkniętym wysypisku śmieci znajdują się odpady, których tam nie powinno być - Andrzej Staroń nawiązywał do wyjazdowej komisji, kiedy to na wysypisku w Brudnicach znaleziono dodatkowe odpady.
Zdaniem radnego umowy gminy z ŻZK nie są realizowane w sposób właściwy, a śmieci z posesji niezamieszkałych są wywożone razem z odpadami zabieranymi od mieszkańców, co zwiększa tonaż i bezpośrednio wpływa na cenę, jaką płacą mieszkańcy gminy. Radny zapytał burmistrz, czy w tej sprawie odbyły się jakieś kontrole i jakie są szczegółowe plany dotyczące oszczędności w oświacie, ponieważ do tej pory rada usłyszała tylko ogólny zarys naprawy sytuacji. Aneta Goliat na pytanie o szczegóły oszczędności w oświacie w ogóle nie odpowiedziała. W sprawie śmieci wyjaśniła, że zostały one zebrane przez grupę pracowników gminy, następnie je uprzątnięto i "i znalazły się tam, gdzie znaleźć powinny". Po tej wypowiedzi zapadła długa cisza, po czym Andrzej Staroń powiedział, że ponownie nie usłyszał żadnych konkretów, a śmieci, jakie wówczas znaleziono to wózki, łóżka, co podważa wiarygodność słów burmistrz.
Radny Waldemar Bukowski przywrócił dyskusję do punktu braków w budżecie. Przypomniał, że w ubiegłym roku rada dała burmistrz kredyt zaufania, a podczas trwającej sesji da go znowu, "bo tak trzeba". Wskazał, stopując przerzucanie się odpowiedzialnością, że on wie, kto jest odpowiedzialny za układanie budżetu, mając na myśli burmistrz. Wtórował mu radny Leszek Łuczkiewicz, który również zaapelował o zaprzestanie przerzucania się odpowiedzialnością. W jego ocenie oszczędności to za mało, a burmistrz musi pomyśleć o zwiększeniu przychodów. Z braku propozycji konkretnych rozwiązań rozczarowany był również Czarek Ossowski, który stwierdził, żeby nie przerzucać odpowiedzialności, jednak kiedy burmistrz powiedziała "nikt nie jest odpowiedzialny" radny z wyrzutem powiedział "pani jest odpowiedzialna za budżet". Aneta Goliat, już na koniec dyskusji zarzuciła radnym, że kiedy przychodzi czas na niepopularne decyzje, rada chce, aby to ona wyszła z inicjatywą. Przytoczyła tu bonifikatę na mieszkania, czy podwyżkę za żłobek.
- Obniżka śmieci? Wtedy propozycję składa rada - mówiła widocznie zdenerwowana Aneta Goliat.
Barbara Michalska podsumowała, że gdyby nie 1,3 mln zł podatku od wiatraków "którego fizycznie nie ma", to braki na wydatki bieżące wyniosłyby prawie 2,8 mln zł. Na następnej sesji pojawić się ma projekt uchwały dotyczący zmiany ceny za korzystanie z miejskiego żłobka.
Komentarze obsługiwane przez CComment