Siekierą po palcu. Tak się skończyła zakrapiana współpraca
Dyspozytor numeru alarmowego poinformował policję o ataku z użyciem siekiery w jednej z wsi w gminie Bieżuń. Na miejscu okazało się, że żadnego ataku nie było, a panowie łupali sobie drewno na rozpałkę... z tym, że byli pod wpływem alkoholu.
Do tej nietypowej interwencji doszło w minioną niedzielę (12 listopada) po godz. 16:30. Policjanci z Żuromina, jak tylko otrzymali informację o możliwym ataku z siekierą w roli głównej, popędzili czym prędzej do gminy Bieżuń, a razem z nimi ratownicy z Zespołu Ratownictwa Medycznego.
Nie wiadomo kto był bardziej zszokowany. Policja na widok zranionego palca, i dwóch mężczyzn pod wpływem alkoholu, czy mężczyźni na widok policji...
- Wypity alkohol i stres, na widok rany ciętej u jednego z mężczyzn spowodował, że zgłaszający interwencję opisał sytuację emocjonalnie, wprowadzając w błąd dyspozytora numeru alarmowego - stara się racjonalnie wyjaśnić nieporozumienie Tomasz Łopiński, oficer prasowy KPP w Żurominie.
Niemniej, okazało się, że panowie nie są skonfliktowani. Postanowili pociąć drewno na rozpałkę, a, że z byli nadto "weseli", to siekiera się omsknęła, niestety raniąc jednego z towarzyszy w palec. Ratownicy opatrzyli nieszczęśnika, ale rany zdecydowanie nie zagrażały jego życiu i zdrowiu. Poszkodowany powiedział policjantom, że nie żywi urazy do kolegi.
Mundurowi pouczyli mężczyzn, iż praca po spożyciu alkoholu to zły pomysł. Na szczęście mieszkaniec gminy Bieżuń zachował palec.
Komentarze obsługiwane przez CComment