Strażacy musieli użyć narzędzi hydraulicznych, żeby uwolnić kierowcę szambiarki
Wiemy już więcej na temat wczorajszego wypadku w powiecie żuromińskim. Sytuacja nie jest jednoznaczna. Na miejscu pracował biegły z zakresu wypadków drogowych.
Do wypadku doszło we wtorek (23 lipca) kwadrans przed godz. 15, na drodze wojewódzkiej nr 541 relacji Żuromin - Bieżuń. Pojazdy ciężarowe zderzyły się na wysokości miejscowości Chamsk, na skrzyżowaniu w pobliżu farmy trzody chlewnej (bliżej Sadłowa). Z oficjalnego komunikatu policji dowiadujemy się, że kierujący wozem asenizacyjnym marki scania 46-letni mieszkaniec pow. żuromińskiego jechał drogą z pierwszeństwem z Bieżunia w kierunku Żuromina. Natomiast 41-letni kierujący ciężarówką marki man, przewożący 21 koni, wyjeżdżał z drogi podporządkowanej z Chamska. Scania uderzyła w tył naczepy mana, w wyniku czego szambiarka wypadła z jezdni i wylądowała w przydrożnym rowie z wysokim nasypem. Niestety wóz asenizacyjny był pełen, co tylko spotęgowało siłę uderzenia. Kabina scanii uległa zmiażdżeniu. Strażacy musieli użyć narzędzi hydraulicznych, aby wyciąć blokujące dostęp do poszkodowanego kierowcy blachy. Na miejsce wezwano helikopter LPR, lecz ostatecznie jednak został karetką pogotowia przetransportowany do szpitala w Żurominie. 41-latek doznał poważnych obrażeń kończyn dolnych. Zwierzętom nic się nie stało.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że kierowca scanii mógł mieć włączony kierunkowskaz skrętu w prawo, jednak to nie zwalnia kierowcy mana z zasady ograniczonego zaufania.
Czynności w tej sprawie prowadzi policja z Żuromina. Nie bez znaczenia będzie raport sporządzony przez biegłego z zakresu wypadków samochodowych.
Komentarze obsługiwane przez CComment