ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Dwie korony, a teraz diadem?

fot. Krzysztof Kowalski

W bieżącym wydaniu papierowym Tygodnika Ciechanowskiego, dostępnym także jako wydanie elektroniczne, publikujemy rozmowę z Krzysztofem Kowalskim, miłośnikiem przyrody, fotografikiem, który razem z żoną dwukrotnie zdobył Koronę Gór Polski, na którą składa się 28 szczytów. Zapraszamy do lektury. 


- W czerwcu zdobyłeś Rysy, najwyższy polski szczyt, prawie 2500 m nad poziomem morza. Zamknąłeś tym sposobem pewien etap?
Mieliśmy zdobywać Rysy w piątek 18 czerwca, ale pogoda nie dopisała. Pozwiedzaliśmy trochę jaskinię Bielańską i połaziliśmy po Smokowcu. W sobotę pogoda się poprawiła i mogliśmy zdobyć ten szczyt. Od strony słowackiej wejście jest łatwiejsze niż od strony polskiej. Nie wchodziłem sam. Była za mną żona, a poza tym Kazik Kosmala i Wiesław Suchodolski, z którymi łączy mnie wspólna fotograficzna pasja.
- Nie było to zwykłe wejście na szczyt?
Kazik Kosmala na Rysy wchodził po raz pierwszy. Jak na nowicjusza poradził sobie nadzwyczaj dobrze. Wiesław na tym szczycie chciał zakończyć ostatni szczyt Korony Gór Polski, a my z żoną kończyliśmy ją już po raz drugi. Zgadaliśmy się miesiąc wcześniej.
- Jak długo wchodziliście?
Wstaliśmy bardzo wcześnie, o 3 w nocy. Przed 5.00 zaczęliśmy już wchodzić. Nie robiliśmy tego wyczynowo. Szliśmy 5,5 godziny. Widoki zapierają dech w piersiach. Od strony słowackiej wchodziłem już po raz trzeci. Większość polskich turystów wchodzi od strony Morskiego Oka. Trasa słowacka jest łatwiejsza, tyle że mozolna. Praktycznie cały dzień spędziliśmy w górach. Po drodze wstąpiliśmy do jedynego w swoim rodzaju schroniska pod Rysami. Jest ono ciekawe pod tym względem, że wszystko co potrzebne do jego funkcjonowania (m.in. jedzenie, picie, gaz), trzeba wnieść do niego na plecach. Poznałem jednego z nosidłowych. Miał na plecach bagaż ważący 51 kg, a sam ważył niewiele więcej. To jedno z tych miejsc, do którego, w razie jakiegoś wypadku, dolecieć można jedynie śmigłowcem.
- Góry potrafią zaskakiwać: w drugiej połowie czerwca w niektórych partiach Tatr wciąż leżał śnieg...
Każdy, kto wyrusza w góry, powinien sprawdzić dokładną prognozę pogody, a poza tym być przygotowanym na niekorzystne warunki, np. ulewny deszcz czy silny wiatr. Na kilku odcinkach wciąż leżał śnieg...

Cały wywiad w bieżącym TC. Zapraszamy do lektury, 

Komentarze obsługiwane przez CComment