Magdalena Witkiewicz: Lubię zaskakiwać sama siebie
Rozmowa z Magdaleną Witkiewicz, pisarką, jedną z najpopularniejszych polskich autorek powieści obyczajowych, współzałożycielką Wydawnictwa Flow, której książka „Uwierz w Mikołaja” została zekranizowana
Do kin, jak do ciechanowskiego kina „Łydynia”, trafiła lub lada dzień trafi komedia romantyczna „Uwierz w Mikołaja”, której scenariusz powstał na podstawie powieści pani autorstwa pod tym samym tytułem. Jakie są pani wrażenia po projekcji filmu?
Jestem zachwycona. Pierwszy raz widziałam film rok temu, ale to była niedokończona wersja, jeszcze bez muzyki. Podczas prapremiery w Bielsku-Białej miałam okazję po raz pierwszy zobaczyć film już w pełnej, dopieszczonej wersji i jestem nim zachwycona. Dla autora to niesamowite przeżycie widzieć na ekranie to, co sam wymyślił. Oczywiście, na początku czuje się zachwyt, że w ogóle czytelnicy czytają moją powieść i że chcą spędzić ze mną kilka godzin swojego życia. A teraz, że ktoś przełożył powieść na język filmu. Widziałam w nim swoje postacie, słyszałam swoje dialogi… Coś niewiarygodnego!
Cofnijmy się w czasie. Jakie były pani początki pisarskie?
Wszyscy mówili, że to się nie uda. Słysząc takie opinie, nikomu się nie przyznałam, że zamierzam napisać książkę. Nie potrafię sobie przypomnieć momentu, kiedy usiadłam i napisałam pierwsze słowa. Pamiętam za to, że w pewnej grupie na forum internetowym wstawiłam fragmenty i bardzo się podobały. Potem wysłałam kilka rozdziałów mojej mamie, która jest prawdziwym molem książkowym. Zadzwoniła do mnie i powiedziała: „Ale to fajne, dziecko. Kto to napisał?”. Przyznałam się, że to ja. Ona na to: „Dziecko, to ty tak piszesz?”. Była autentycznie zaskoczona (śmiech). Te reakcje zmotywowały mnie, żeby powieść wysłać do wydawców. „Milaczka” opublikowało wydawnictwo Moniki Szwai, którą bardzo lubiłam i ceniłam jako autorkę, a później też jako człowieka. Tak się zaczęło. Nawet nie podejrzewałam, że kiedyś stanie się to moim sposobem na życie i zarabianie pieniędzy, że to będzie mój zawód. Teraz myślę, że trzeba pozwolić sobie na marzenia, bo ja chyba długo sobie nie pozwalałam.
Co panią zaskoczyło najbardziej od wydania pierwszej książki?
Najbardziej zaskoczył mnie hejt, którego teraz chyba nie doświadczam albo nauczyłam się go nie dostrzegać, ale na początku mojej pracy się pojawił. Z drugiej strony zaskoczyła mnie duża sympatia ze strony czytelniczek i czytelników. Traktują mnie jak kogoś swojego, kogo dobrze znają. Wynika to między innymi z tego, że jestem obecna na Facebooku, że pokazuję tam czasami kawałek swojego życia. Co mnie jeszcze zaskoczyło? Że mam czytelników wszędzie.
Jeśli ktoś nie czytał jeszcze pani książek, choć myślę, że takich osób jest niewiele, po którą powinien najpierw sięgnąć? Która książka to klasyczna Magdalena Witkiewicz?
Sama nie wiem... Ostatnio czytelnicy piszą, że klasyczna Magdalena Witkiewicz to cykl o Małej Przytulnej, czyli „Perfumeria na rozstaju dróg”, „Zielarnia pod starym dębem” i „Zima w Małej Przytulnej”. Ktoś powiedział: „Wróciła stara, dobra Witkiewicz” i to jest fajne (śmiech). W styczniu wznawiamy książkę, która jest dla mnie bardzo ważna: „Czereśnie zawsze muszą być dwie”, więc jeżeli ktoś chce poczekać, to polecam właśnie tę powieść. Jeżeli chodzi o moją komediową stronę, by ją poznać, można sięgnąć po „Uwierz w Mikołaja”. Jeśli film się podobał, można ją nabyć w okładce filmowej, dla siebie czy podarować w prezencie.
Jakie są pani najbliższe plany?
Przede mną spotkania z czytelnikami w miejscowościach wokół Warszawy. Jadę samochodem z córką, która uczy się w Szkole w Chmurze i ma edukację domową, i która mi pomaga, a przy okazji też się dużo uczy. Nie mogę się doczekać, kiedy przyjadę do Ciechanowa. Spotkamy się w Miejskiej Bibliotece Publicznej 6 grudnia i zapewne złożymy sobie mikołajkowe życzenia. Życzmy sobie i innym optymizmu życiowego. Chodzi o rozparcelowanie swoich problemów na problemiki i radzenie sobie z każdym z nich po kolei, dzięki czemu jest łatwiej.
Cały wywiad w "TC" nr 49 z 5.12.2023
Komentarze obsługiwane przez CComment