Pan Bóg kule nosi... nad Chotumiem
„Żądam natychmiastowego wstrzymania jakiegokolwiek strzelania na w/w strzelnicy do czasu takiego jej przeorganizowania (bądź) przebudowy, które zagwarantuje bezpieczeństwo osób przebywających na działce”. Powyższe żądanie wystosował do ciechanowskiego Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego pan Andrzej, mieszkaniec wsi Chotum w gminie Ciechanów. Powodem stanowczej reakcji mieszkańca było znalezienie na swojej posesji… pocisku, pochodzącego w jego ocenie z tamtejszej strzelnicy myśliwskiej.
Przebity panel
Pan Andrzej znalazł ów pocisk podczas prac pielęgnacyjnych tego lata, w usuwanych zaroślach tuż przy ścianie swojego domu. Jakiś czas później zorientował się także, iż na dachu budynku, na panelu fotowoltaicznym widać otwór. Wyglądało to więc tak, jakby pocisk trafił w panel, po czym stoczył się z dachu. Według pana Andrzeja oznacza to wysoką parabolę jego lotu, wskutek czego spadając nie miał on już odpowiedniej energii kinetycznej, żeby całkowicie przebić panel i uszkodzić dachówkę. Prawdopodobnie nie mogło być zresztą inaczej – posesja pana Andrzeja znajduje się w odległości około kilometra od strzelnicy, a oddziela je wał ochronny oraz las. Mieszkaniec Chotumia ocenia także, iż pocisk pochodzi z broni krótkiej.
- Ustalenie dokładnego czasu zdarzenia nie jest możliwe. Pocisk znalazłem na podjeździe przed domem poniżej przedziurawionego panelu podczas przycinania rosnących tam roślin. Było to ok. 2 miesiące temu. Po znalezieniu pocisku obejrzałem okno i ściany domu, ale nie zauważyłem uszkodzeń, więc pocisk „na razie” schowałem. Nie wpadłem na pomysł, aby wtedy wejść na dach i obejrzeć panele. Z poziomu ziemi otwór był praktycznie niewidoczny, zwłaszcza, że był on tuż pod górną krawędzią w najwyżej położonym rzędzie paneli (…) Wcześniej sprzątałem rośliny przed domem po zimie (koniec kwietnia) i wtedy pocisku z pewnością nie było. Biorąc to pod uwagę oceniam, że zdarzenie wystąpiło pomiędzy końcem kwietnia a początkiem lipca 2024 – odpowiedział pan Andrzej w piśmie z 2 września poproszony o udzielenie dodatkowych wyjaśnień.
Mieszkaniec Chotumia, z pomocą fachowca, zdemontował uszkodzony panel. Nie zgłosił także wtedy zdarzenia służbom. Jak pisał, szczęśliwie nikt dotychczas nie doznał obrażeń, więc nie wydawało mu się to konieczne.
- Uznałem, że dla mnie i dla mojej rodziny ważniejsze jest zapewnienie bezpieczeństwa na przyszłość, niż dochodzenie komu „wyrwał się” jakiś przypadkowy strzał w trudnym do precyzyjnego zdefiniowania czasie – stwierdził.
Pan Andrzej przekazał także PZŁ zdjęcia (budynku, panelu i pocisku) i umożliwił dokonanie oględzin.
Kwestia bezpieczeństwa
- Chociaż podane przez pana informacje (…) są niestety zbyt ogólne, aby jednoznacznie ustalić odpowiedzialność, pragniemy poinformować, że w najbliższym czasie planujemy podjęcie dodatkowych działań mających na celu dalsze zwiększenie bezpieczeństwa na strzelnicy – poinformował PZŁ.
Jako działania te związek wymienił podwyższenie wałów ochronnych na wybranych odcinkach oraz modernizację infrastruktury poprzez wprowadzenie dodatkowych środków monitorowania (montaż kamer, które rejestrować będą wszystkie sesje strzeleckie).
- Zapewniamy, że nasza strzelnica działa zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa oraz spełnia wszystkie normy bezpieczeństwa. Jednakże, mając na uwadze zgłoszone przez pana obawy, chcemy wdrożyć dodatkowe środki, aby jeszcze bardziej podnieść standardy bezpieczeństwa. Prosimy o zrozumienie, że ze względu na brak precyzyjnych danych i dowodów, takich jak zgłoszenie zdarzenia odpowiednim służbom w momencie jego wystąpienia, nie jesteśmy w stanie dokładnie prześledzić incydentu. Jeżeli w przyszłości wystąpią jakiekolwiek podobne sytuacje, zachęcamy do natychmiastowego kontaktu z ZO PZŁ w Ciechanowie, co umożliwi przeprowadzenie rzetelnej analizy. Jesteśmy otwarci na dalszą współpracę i zapewniamy, że nasze działania mają na celu zapewnienie pełnego bezpieczeństwa wszystkim osobom, nie tylko przebywającym w pobliżu strzelnicy, ale przede wszystkim mieszkańcom miejscowości Chotum – brzmiała odpowiedź.
Odpowiedź, którą pan Andrzej zdecydowanie nie był usatysfakcjonowany. Nie chce on bowiem czekać możliwe podobne sytuacje, które mogą wystąpić w przyszłości, dodając przy okazji, iż zdążyły już takowe wystąpić… w przeszłości.
- Już około 3-4 lata temu zdarzyło się tak, że kiedy stałem na działce wraz z żoną, pocisk „gwizdnął” pomiędzy nami. Oboje posłyszeliśmy, jak „zatrzepotał” w zaroślach. Interweniowałem wtedy u osoby administrującej strzelnicą, ale skończyło się to na niczym. Z rozmowy wynikało, że mój opis sytuacji nie był zbyt wiarygodny, a niestety nie byłem w stanie zlokalizować pocisku jako dowodu. Tym razem pocisk trafił w panel fotowoltaiczny i po jego przebiciu stoczył się z dachu. Nie mam żadnych wątpliwości, że ta sytuacja stanowi zagrożenie dla życia – podkreślił.
Stanowisko PZŁ
Zwróciliśmy się zatem z prośbą o komentarz do ciechanowskiego oddziału PZŁ.
- W odniesieniu do incydentu, który miał rzekomo miejsce na strzelnicy w Chotumiu, Zarząd Okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego w Ciechanowie pragnie przedstawić swoje stanowisko oraz podkreślić działania podejmowane w celu zapewnienia bezpieczeństwa na obiekcie. Przede wszystkim, pragniemy wyrazić głębokie zaniepokojenie incydentem i zapewnić, że bezpieczeństwo uczestników, jak i mieszkańców okolicznych terenów, jest dla nas priorytetem. Strzelnica w Chotumiu funkcjonuje zgodnie z wszystkimi wymaganymi normami prawnymi oraz przepisami, zarówno w zakresie prawa łowieckiego, jak i regulacji dotyczących strzelnic. Każdy tego typu obiekt musi posiadać stosowne pozwolenia oraz podlegać regularnym kontrolom. Strzelnica w Chotumiu spełnia wszelkie formalne wymogi, zarówno techniczne, jak i bezpieczeństwa. Obiekt jest wykorzystywany przez członków PZŁ do szkolenia i przystrzeliwania broni, a także przez inne grupy, takie jak służby mundurowe, co podkreśla jego wielofunkcyjność. Każde ze strzelań i treningów jest ewidencjonowane oraz prowadzone pod nadzorem wykwalifikowanego instruktora strzelectwa. Nie jest jednak możliwe, aby strzał oddany zgodnie z prawidłami strzelań i regulaminem strzelnicy mógł bezpośrednio opuścić teren strzelnicy. Co do incydentu potwierdzenie rykoszetu lub przekroczenia regulaminu strzelnicy mogą wykazać szczegółowe badania balistyczne, które obecnie są niemożliwe ze względu na zniszczenie śladów zdarzenia przez poszkodowanego. Podkreślamy, że mimo braku dowodów potwierdzających, iż pocisk pochodził ze strzelnicy w Chotumiu, podjęliśmy decyzję o wdrożeniu dodatkowych działań mających na celu dalsze podniesienie poziomu bezpieczeństwa na naszym obiekcie. W ramach stałej modernizacji planujemy przegląd i wzmocnienie infrastruktury, w tym wałów ochronnych. Strzelnica w Chotumiu pozostaje miejscem spełniającym wszystkie wymagane normy bezpieczeństwa, a my jako Zarząd Okręgowy PZŁ w Ciechanowie będziemy nieustannie dążyć do utrzymania najwyższych standardów bezpieczeństwa w tym zakresie. Dziękujemy za interwencję i zapewniamy, że podejmujemy wszelkie kroki, aby strzelnica spełniała najwyższe standardy bezpieczeństwa – przekazała nam Katarzyna Dudek, Łowczy Okręgowy PZŁ ZO Ciechanów.
Wyjaśnią służby
Skąd zatem wziął się ów pocisk na posesji mieszkańca Chotumia? Wyjaśniać to będą odpowiednie służby. Pan Andrzej ostatecznie złożył bowiem w tej sprawie zawiadomienie na ciechanowskiej komendzie policji.
- W związku ze zgłoszeniem uszkodzenia panelu fotowoltaicznego, który według 67-letniego mieszkańca pow. ciechanowskiego, został uszkodzony przez pocisk pistoletowy pochodzący najprawdopodobniej ze strzelnicy, ciechanowska policja prowadzi postępowanie przygotowawcze w kierunku art. 160 k.k. i wyjaśnia dokładne okoliczności zdarzenia oraz czy doszło do narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu 67-latka – przekazała asp. Magda Sakowska z KPP w Ciechanowie.
Komentarze obsługiwane przez CComment