Wilk walczył o życie. Kłusownictwo wciąż jest problemem
Przez dwa dni próbował wydostać się z wnyków, w które wpadł na skraju lasu nieopodal Strzegowa (między Adamowem a Chądzynami). Wył, szarpał, gryzł, wykopał w ziemi spory dół... Odgłosy walczącego o życie wilka słyszeli mieszkańcy pobliskich domostw. Na szczęście ktoś się nad nim zlitował i zawiadomił odpowiednich ludzi. Na miejsce jako pierwsi dotarli... myśliwi. To oni, policja, przedstawiciele Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska oraz pracownicy warszawskiego ZOO pomogli zwierzęciu. Akcja ratowania wilka rozegrała się we wtorek, 24 stycznia, późnym wieczorem.
- Wokół tylnych łap oraz brzucha miał zaciśniętą linkę. Dookoła wykopany głęboki rów, widać było, ze walczył o wolność - mówi Robert Łuczak, który na miejscu pomagał uwolnić młodego, dwuletniego wilka. Podano mu kroplówkę, pracownicy Stowarzyszenia dla Natury "Wilk" zabrali go do swojego ośrodka, gdzie będzie przechodził dalszą rekonwalescencję.
- Nie wiem czy widziałem kiedyś piękniejsze i bardziej dostojne zwierzę. Cieszmy się, że są w naszych lasach, szanujmy je, odczuwajmy respekt, ale nie bójmy się, bo nie są dla nas ludzi zagrożeniem jeśli rozumiemy, że las jest ich domem a nie naszym - dodaje pan Robert.
Kłusownictwo wciąż jest problemem. W lasach wciąż można natknąć się na zakładane przez kłusowników wnyki. To bezprawne zabijanie zwierzyny, ale też np. polowanie w niedozwolonym czasie. Każdego roku straż leśna likwiduje dziesiątki narzędzi kłusowniczych.
- O zwyrodnialcach, zakładających wnyki i dopuszczających się takich rzeczy myślę jedynie w najgorszych kategoriach - podkreśla Robert Łuczak.
Fot. Robert Łuczak/Maciek Zagroba
Komentarze obsługiwane przez CComment