Zakochałam się w... kulturze
Rozmowa z Anną Smolińską, dyrektorką Powiatowego Centrum Kultury i Sztuki im Marii Konopnickiej w Ciechanowie.
* Zaczniemy od początku? Cztery lata temu, kiedy obejmowała pani funkcję dyrektorki Powiatowego Centrum Kultury i Sztuki w Ciechanowie na pytanie o doświadczenie w zarządzaniu kulturą i kierowaniu tak duża placówką upowszechniania kultury odpowiedziała pani naszemu koledze, że ogranicza się ono do uczestnictwa w imprezach organizowanych przez dom kultury. Czy dzisiaj może pani powiedzieć, że to wystarczyło?
- Myślę, że wiele osób nie wierzyło w to, że sobie w tym miejscu poradzę. Może poza moją najbliższą rodziną, dotychczasowymi współpracownikami i bliskimi przyjaciółmi. Mało tego, sama też miałam poważne wątpliwości. Z kulturą, dzisiaj mogę to ocenić, miałam mało do czynienia. Jednak bardzo pracowałam nad tym, żeby tego doświadczenia nabrać, przekonać do siebie zespół pracowników, który przecież wcześniej mnie nie znał, a znał dom kultury, zdobyć ich zaufanie. Pomogły mi w tym moje wrodzone cechy takie jak kreatywność, nieszablonowe myślenie oraz umiejętności organizacyjne. To się dało zauważyć już w szkole podstawowej, na co zwróciła uwagę moja wychowawczyni. Mówiła, że na pewno będę menadżerem. I to stało się moim marzeniem.
Dzisiaj wielu sceptyków mojej ówczesnej nominacji mówi mi: musimy odszczekać wszystko co mówiliśmy wcześniej. Świetnie dałaś sobie radę.
* Jakimi cechami powinien charakteryzować się dyrektor domu kultury?
- Po pierwsze musi znać panujące trendy w dziedzinie kultury i nie tylko, aby wiedzieć czym dziś interesują się mieszkańcy, wyczuć ich gusta. Po drugie - umieć z każdym rozmawiać, każdego zrozumieć, słuchać krytyki i z niej umiejętnie korzystać. Zapewne potrzebne jest również wyczucie estetyki. Na koniec powinien umieć liczyć pieniądze.
Aby sprawnie i szybko funkcjonować, trzeba również mieć wszechstronne kontakty. Ważna jest kreatywność, nietuzinkowość w myśleniu i odwaga, a także szybkość podejmowania decyzji. Bardzo pomaga mi to, że jestem Radną Rady Miasta i przewodniczącą komisji oświaty. Dzięki temu współpracuję z dyrektorami szkół i razem możemy organizować różne imprezy, biorąc pod uwagę potrzeby edukacyjne.
* Trudne pytanie: czy pani zdaniem obecnie dom kultury jest lepszy niż ten sprzed czterech lat?
- Trudno mi to ocenić. Poza tym nie wiem, czy akurat ja jestem do tego upoważniona… Na to pytanie powinni odpowiedzieć mieszkańcy miasta. Ale subiektywnie: wydaje mi się, że dawniej ten dom kultury był dla poetów, osób potrzebujących kultury przez duże K. Dzisiaj jest dla wszystkich, również dla każdej grupy wiekowej: od malutkich do najstarszych. Tylko malkontent powie, że nie może tu znaleźć nic dla siebie. Miesięcznie mamy 30-40 różnych imprez.
* Czym może się pani pochwalić?
- Tym, że mamy świetne zespoły i świetnych artystów, którzy cały czas się rozwijają. Wspólnie tworzymy własne produkcje, począwszy od spektakli teatralnych po koncerty i recitale, a kończąc na wielkich widowiskach w których prezentują się nasi utalentowani mieszkańcy. Mogę powiedzieć, że jestem z tego bardzo dumna. Nasze kino działa wspaniale, mamy wiele premier, cykli filmowych dla wszystkich grup wiekowych poczynając od tych najmłodszych. Uczestnicy naszych klubów artystycznych wygrywają w konkursach, przeglądach i festiwalach nawet o zasięgu międzynarodowych.
Cieszę się ze współpracy z lokalnymi młodymi artystami, którzy dzięki udziałowi w naszych projektach mają możliwość rozwoju artystycznego i skonfrontowania swoich umiejętności na dużej scenie. Jednych z głównych moich celów jest ich wspieranie w dalszym rozwoju.
Mamy niezłe dochody własne, co nie jest naturalnym zjawiskiem dla domów kultury. W ubiegłym roku dostaliśmy trzy duże granty: dwa na edukację kulturalną oraz jeden na zakup zastawu nagłośnieniowego.
Kolejnym sukcesem dla mnie jest zauważanie tych zmian przez odbiorców, publiczność i widzów w kinie. PCKiSz stało się miejscem wyróżniającym na mapie Mazowsza, tworząc nową, prężnie rozwijającą się markę spośród innych instytucji kulturalnych.
Ale jednak najważniejszy dla mnie jest zespół ludzi, z którymi na co dzień pracuję. Niezwykle ich cenię. Mają bardzo dużo pracy, ale też cieszą się uznaniem wśród mieszkańców miasta i powiatu. Staram się, aby jak najczęściej uczestniczyli w szkoleniach podwyższając swoje kwalifikacje. Ważna jest ich zmiana mentalna, tylko w ten sposób możemy stworzyć centrum kultury na miarę potrzeb mieszkańców i XXII w.
Tak, to jest chyba mój największy sukces.
* A co się nie udało?
- Takich rzeczy chyba nie ma. One po prostu wymagają więcej czasu. No i oczywiście pieniędzy. Budynek swoje lata ma, budowano go z myślą o innego typu placówce kultury. Od dawna jest niefunkcjonalny. Brakuje nam sal, co nas bardzo ogranicza. Większość z nich ma charakter wielofunkcyjny. Kawiarnia Artystyczna to też kino, o salach prób nie wspominając. Wiemy, że z tych powodów nasi mieszkańcy mogą być nie do końca zadowoleni, ale na tę chwilę nie mamy na to wpływu.
Chcielibyśmy zapraszać takich artystów jak Sanah czy Podsiadło, ale nie pozwala na to wielkość sali i brak możliwości finansowych. To jest oczywiście do naprawienia, ale w dłuższym czasie.
Myślę też o otwarciu galerii sztuki z prawdziwego zdarzenia, bardziej prestiżowej. Marzy mi się prawdziwa edukacja różnych pokoleń przez sztukę, bo to w mieście i powiecie trochę kuleje.
Chciałabym również, żeby dobrze działał w domu kultury dział promocji. W tej sprawie jest też dużo do zrobienia.
Jednak najważniejsza dla nas teraz jest rozbudowa i modernizacja obiektu. I to w taki sposób, żeby w jak najmniejszy stopniu prace budowlane ingerowały w naszą działalność. Mamy na to 16 mln zł do wykorzystania w ciągu dwóch lat. A będzie to duża rozbudowa. Na szczęście świetnie nam się współpracuje w tym względzie z działem inwestycji Starostwa oraz samym starostą Janem Andrzejem Kaluszkiewiczem, który wywodzi się z kultury i rozumie nasze potrzeby.
Cały wywiad w Tygodniku Ciechanowskim
Komentarze obsługiwane przez CComment