Coś być musi za zakrętem
Trudno jest być kibicem piłkarskiej reprezentacji Polski...
Ostatnie miejsce w grupie Ligi Narodów i spadek do niższej dywizji. Szesnaście straconych goli w sześciu meczach. Spadek do drugiego koszyka w losowaniu eliminacji do mundialu. Pięć wbitych nam bramek w jednej połowie przez Portugalczyków i ta jedna, najważniejsza, w ostatniej akcji meczu przeciw Szkotom, pieczętująca nasz los.
Nie będziemy jednak „rozwiązywać” reprezentacji, wymieniać narodowego sportu na siatkówkę, wypominać wysokich zarobków, zdjęć z Cristiano Ronaldo, spodenek Marcina Bułki, ani nawet pamiętnej katastrofy organizacyjnej związanej związanej z Karolem Świderskim. Zamiast tego zastanowimy się na chłodno – co się tak właściwie stało, jak do tego doszło i… co teraz?
Dla dumnego Polaka, pamiętającego te dawne i te nieco bliższe sukcesy, na własne oczy widzącego dokonania siatkarzy, czy nawet piłkarzy ręcznych, zmierzenie się z obecnym futbolowym stanem rzeczy może być katorgą. Czy jednak rzeczywiście powinniśmy rwać włosy z głowy i odsądzać piłkarzy od czci i wiary? A może to my powinniśmy zwyczajnie zrewidować nasze oczekiwania? Może w rzeczywistości ta reprezentacja jest właśnie taka, jaka jest w stanie być? Może to jest właśnie nasze miejsce, a całkiem niedawny sukces w postaci drużyny Nawałki był w rzeczywistości „wypadkiem przy pracy”?
Cały artykuł w papierowym wydaniu TC (nr 48/2024)
Komentarze obsługiwane przez CComment