ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

W Ciechanowie od wielu lat funkcjonują ugrupowania polityczne, które nie spełniają oczekiwań mieszkańców, mających inne spojrzenie na rozwój miasta jego przyszłość oraz politykę społeczną i rodzinną. Ostatnie wybory parlamentarne pokazały, że zmiany są niezbędne. Marta Cienkowska, obecna Wiceminister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, w powiecie ciechanowskim osiągnęła wynik prawie 2 tys. głosów. Bez wątpienia mieszkańcy postawili na ugrupowanie Polska 2050 Szymona Hołowni.

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Zarząd Powiatu Ciechanowskiego Uchwałą nr 51/2024, z dniem 1 kwietnia 2024 r. powołał dotychczasową dyrektorkę Powiatowego Centrum Kultury i Sztuki Annę Smolińską na to stanowisko na kolejnych 5 lat.

W numerze 12/2024 Tygodnika Ciechanowskiego opublikowaliśmy wywiad z Anną Smolińską o jej osiągnięciach i planach na kolejnych 5 lat. Oto jego fragmenty.

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

O fascynacji ludzkim życiem rozmawiamy z Ewą Gładysz, wieloletnią wiceprezydent Ciechanowa, regionalistką, działaczką społeczną, obecnie współpracującą z „Tygodnikiem Ciechanowskim”

* Niedawno przyjęła pani propozycję współpracy z „Tygodnikiem Ciechanowskim”. Zainteresowały redakcję rozmowy o życiu ciechanowian, ich losach, pasjach, marzeniach, które przeprowadzała pani do wydawnictw powiatu ciechanowskiego. Kiedy odkryła pani swoją pasję utrwalania ludzkich życiorysów?
- Tak się złożyło, że przez kilkanaście lat pracy na stanowisku zastępcy prezydenta Ciechanowa miałam na co dzień do czynienia z ogromem ludzkich problemów, czasami tak dużych, że aż trudno było uwierzyć, że są to sytuacje prawdziwe. Podejrzewam, że wiele z tych spraw trafiało do mnie z uwagi na fakt, że być może łatwiej powierzyć trudne, osobiste historie kobiecie. Część interesantów trafiała do mnie z przeświadczeniem, że jestem ich ostatnią deską ratunku. Zdarzało się, że wracałam do domu nasycona dramatami, od których niełatwo było się uwolnić. Już wtedy myślałam sobie, że niektóre historie warto byłoby przelać na papier, żeby pokazać, jak pogmatwane są ludzkie losy. Wówczas ogrom obowiązków służbowych skutecznie uniemożliwiał realizację tego pomysłu. Musiałam skupiać się na bieżących sprawach, za które odpowiadałam, m.in. miejskich inwestycjach, gospodarce komunalnej i mieszkaniowej, a to zupełnie inna kategoria problemów, niż sprawy społeczne. 

* Z pomysłem pisania o ludzkim życiu jednak się pani nie rozstała?
- Tak, on ciągle był w mojej głowie, czekał na stosowne okoliczności. Możliwość opisania ludzkich historii pojawiła się, gdy po przejściu na emeryturę podjęłam współpracę z ówczesną starostą Joanną Potocką-Rak jako koordynatorka powołanego przez nią Powiatowego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Zaproponowałam żeby w kwartalniku „Bramy Powiatu”, wydawanym przez starostwo, pojawił się cykl „Ciechanowscy seniorzy wspominają”. Nie musiałam przekonywać pani starosty do tego pomysłu, bo jest ona znana z otwartości na środowisko osób starszych. Uznała, że historie opowiedziane przez przedstawicieli starszego pokolenia będą wyjątkową lekcją regionalizmu dla czytelników. W efekcie – w okresie od połowy 2020 do początku 2023 roku – ukazało się jedenaście obszernych wspomnień seniorów z pokaźną, często bardzo interesującą, dokumentacją fotograficzną. Być może w przyszłości uda się te materiały opublikować w formie książki. Kwartalnik „Bramy Powiatu” znajduje się w zbiorach m.in. wielu bibliotek uniwersyteckich, dlatego historie naszych mieszkańców i tak nie zostaną zapomniane.

* Czy łatwo było znaleźć rozmówców i zachęcić ich do podzielenia się swoimi wspomnieniami?
- W swoim bliskim otoczeniu miałam sporo osób z grupy najstarszych mieszkańców Ciechanowa. Wiele radości dawały mi spotkania i rozmowy z nimi, które w pewien sposób wypełniały pustkę po prawie równoczesnej śmierci moich rodziców w 1997 roku – bardzo potrzebowałam kontaktów z ich rówieśnikami. Z wielką uwagą słuchałam wielu wspomnień, oglądałam przedwojenne fotografie, ze świadomością, że odejdą wraz z ich bohaterami, jeśli nie zostaną ocalone od zapomnienia. Niezwykle mnie te sprawy fascynowały, bo życie każdego z moich rozmówców to nierzadko droga pełna dramatycznych chwil, niesłychanych zakrętów i niewiarygodnych zdarzeń. Przez pryzmat pojedynczych ludzkich losów łatwiej jest zrozumieć historię, w którą te losy są wplecione. Zachęcanie do wspomnień w celu ich opublikowania nie zawsze było jednak proste. Wiele osób uważało, że na pewno jest znacznie więcej ciekawszych osób i historii, często tłumacząc to słowami, że „przecież w moim życiu nic nadzwyczajnego się nie zdarzyło, nie ma o czym pisać”. Obawy powoli topniały w czasie naszych długich rozmów. Miałam wręcz czasem wrażenie, że przez lata drzemała w moich rozmówcach potrzeba wyrzucenia z siebie tego, o czym być może nikomu wcześniej nie mieli możliwości powiedzieć. Zdarzały się chwile wzruszenia, które i mnie się niekiedy udzielało. Trudno ukryć łzy, gdy wyobrażam sobie małą dziewczynkę spod Lwowa, która w ciągu jednej nocy straciła całą rodzinę z rąk nacjonalistów Ukraińców i cudem ocalona została sama na świecie. Inaczej czyta się historię rzezi wołyńskiej w książkach czy podręcznikach, a inaczej patrzy na nią oczami dziecka. To wspomnienie pani Marii Elward, nieżyjącej już pierwszej dyrektorki przedszkola w powojennym Ciechanowie.

* Co najbardziej utkwiło pani w pamięci po wysłuchaniu wspomnień, do których udawało się zachęcać kolejne osoby?
- Początkowo nie zdawałam sobie sprawy, że znajdę się tak blisko spraw, które nie pozostawiają człowieka obojętnym. Słuchając, przenosiłam się wielokrotnie w rzeczywistość, wcześniej zupełnie nieznaną. Ogromnie poruszyła mnie historia drugiej wojny światowej, przeżywanej w Ciechanowie i zapamiętanej przez panią Hannę Morawską-Tybuchowską, byłą dyrektorkę Powiatowego Domu Kultury. Jej szczęśliwe sześcioletnie dzieciństwo brutalnie przerwało wydarzenie, o którym mówiła tak: „Ciało zabitego chłopca drgało jeszcze w kałuży krwi, mam to do dziś przed oczami i płaczę na wspomnienie tej chwili. Stałam z mamą i ojcem, patrząc w osłupieniu w okno, gdy nagle poczułam wilgoć na głowie. To były łzy taty, który objął mnie i mamę, płakaliśmy razem. Wtedy spojrzałam na tatę i spytałam: »To jest wojna, tato?«. Zrozumiałam, że wojna jest czymś strasznym i okrutnym”. Nie da się takich relacji słuchać bez emocji...
Niesamowicie wstrząsająca była dla mnie historia pani Heleny Sędzickiej, sybiraczki. W wieku czternastu lat została wraz z mamą wyrzucona z domu na Wileńszczyźnie i wywieziona do Kazachstanu, skazana na niewyobrażalną poniewierkę i głód. Jej losy mogłyby być gotowym scenariuszem dramatycznego filmu. Znana chyba wszystkim ciechanowianom, zawsze elegancka i dystyngowana pani Helena, mogłaby swoim życiorysem obdzielić co najmniej kilka osób. Na pewno wiele nie miałoby siły przeżyć tego, co przetrwała ta nadzwyczajna kobieta, dziś prezeska ciechanowskiego oddziału Związku Sybiraków.
We wspomnieniach moich rozmówców pojawiają się jednak także wątki dotyczące chwil beztroskich, przeżytych zwłaszcza w dzieciństwie czy w młodości, które stały się skarbem dodającym sił w trudnych czasach. Mówił o tym w przededniu swoich 90. urodzin wybitny aktor, urodzony i ochrzczony w Ciechanowie – Ignacy Gogolewski, Honorowy Obywatel naszego miasta. Najszczęśliwsze lata bardzo wczesnego dzieciństwa, spędzone w Ciechanowie wśród osób, które dawały mu miłość i poczucie bezpieczeństwa, były dla aktora wyjątkowym wspomnieniem, do którego często wracał. Tu jako dorosły zatrzymywał się choćby przejazdem, żeby pooddychać chwilę tym powietrzem, doładować życiowe akumulatory.
Swoje szczęśliwe ciechanowskie dzieciństwo wspominał również z niezwykłym humorem profesor Janusz Zalewski, wybitny naukowiec związany z amerykańskimi uniwersytetami w Teksasie i na Florydzie oraz laboratorium badawczym Amerykańskich Sił Powietrznych czy Centrum Badawczym NASA w Kalifornii. Magnes beztroskiego dzieciństwa przyciągnął Janusza Zalewskiego na emeryturę do Ciechanowa, czasami czytelnicy „TC” mają okazję odkrywać go jako autora cyklu felietonów „Z życia prowincyi”, bo prof. Zalewski jest człowiekiem wielu pasji, znawcą literatury i poezji.
Podróż przez życie z moimi wszystkimi znakomitymi rozmówcami była i dla mnie wyjątkową przygodą oraz pouczającym doświadczeniem. Każdy człowiek to oddzielna historia, trzeba tylko umieć ją wydobyć.

* A jak reagowali na materiały o sobie, już po ich publikacji, sami rozmówcy?
- Usłyszałam wiele miłych słów i podziękowań za to, że zainteresowałam się właśnie nimi, bo oni uważali, że „nie są żadnymi bohaterami”. Egzemplarze kwartalnika ze swoimi wspomnieniami moi rozmówcy przekazywali swoim bliskim i znajomym, którzy wcześniej tak szczegółowych historii od nich nie słyszeli. Jestem przekonana, że w wielu rodzinach będą to pamiątki jedyne w swoim rodzaju. Zdarzały się także niespodzianki, bo ktoś w przeczytanych wspomnieniach znalazł swoje nazwisko lub nazwisko kogoś bliskiego i nawiązał kontakt z osobą, której wcześniej nie znał, a nawet nigdy o niej nie słyszał.

* Czy docierały do pani opinie czytelników „Bram Powiatu” na temat tych szczególnych wspomnień seniorów?
- Kwartalnik od początku swego istnienia bardzo dużo miejsca poświęcał historii, wydarzeniom i postaciom, które ją tworzyły. Stały cykl „Ciechanowscy seniorzy wspominają” wpisywał się znakomicie w założenia programowe czasopisma. Został świetnie przyjęty przez czytelników, z niecierpliwością dopytujących o kolejny numer. Spotkałam się z bardzo pozytywnymi ocenami tego cyklu. Niektóre wspomnienia przyjmowano z niedowierzaniem, że ktoś, kogo mijało się na ulicy przez tyle lat, skrywa tak trudną historię życiową.
Z pewnością dla wielu czytelników ta lektura była lekcją pokory i dystansu do spraw bieżących, które z perspektywy czasu i w konfrontacji z doświadczeniami moich rozmówców nabierają nowego znaczenia. Mam też osobistą satysfakcję, że udało mi się ocalić pamięć o osobach, których już dziś nie ma wśród nas, takich jak wspomniani już Hanna Morawska-Tybuchowska, Maria Elward czy Ignacy Gogolewski. 

* Oprócz wspomnień seniorów ukazało się dziesięć pani rozmów w cyklu „Mieszkańcy z pasją”, które zostały opublikowane w „Gazecie Urzędowej” wydawanej również przez starostwo powiatowe.
- Fascynują mnie nie tylko ludzie w starszym wieku. Rozmawiając o pasjach mieszkańców Ciechanowa i okolic, uświadomiłam sobie i czytelnikom, jak wiele ciekawych osobowości nas otacza, jak nietuzinkowe i rozliczne mają zainteresowania i jak niewiarygodną energię. Te osoby spotykamy w codziennych sytuacjach – w pracy, w szkołach, na ulicy – nie wiedząc często, jak są niezwykłe. Ci ludzie w swej skromności nie uważają, że ich pasje są czymś nadzwyczajnym. Również w przypadku tego cyklu czytelnicy bywali niejednokrotnie zaskoczeni, bo któż wcześniej wiedział, że znany przedsiębiorca Bernard Grzankowski to nie tylko inicjator i fundator wielu kamiennych tablic pamiątkowych, ale także ich wykonawca? Albo kto z bywalców Saloniku Elizy w Opinogórze znał gospodynię tych wspaniałych spotkań literacko-muzycznych jako wyjątkowo rzetelnego diagnostę szpiku kostnego w ciechanowskim szpitalu? Nie sposób nie zachwycić się miłością do wierszy Zdzisława Zembrzyckiego, sołtysa wsi Drążewo, autora dziesięciu tomików poetyckich, a przy tym zapalonego żeglarza i motocyklisty. Moja córka uważa, że każda z tych osób może być niesamowitą inspiracją – także dla młodszego pokolenia. Zdecydowanie to zdanie podzielam. 

* Czy nasi czytelnicy mają szansę na łamach „Tygodnika Ciechanowskiego” poznać dzięki pani kolejnych wyjątkowych ludzi?
- Zaproszenie do współpracy z „TC” było dla mnie zaszczytnym wyróżnieniem, nie jestem przecież dziennikarką, tylko osobą piszącą dla własnej satysfakcji. Lubię przebywać z ludźmi i ich słuchać. Obecnie jestem pochłonięta opracowywaniem kilku biogramów na potrzeby przygotowywanej przez Towarzystwo Miłośników Ziemi Ciechanowskiej publikacji poświęconej ciechanowianom związanym z tym stowarzyszeniem. Mam nadzieję, że potem wrócę do swoich ulubionych rozmów o ludzkim życiu i pasjach. Inspirację od dawna czerpię z lektur, w ostatnich latach czytam głównie biografie i literaturę faktu. Prawie zrezygnowałam z beletrystyki, szkoda mi czasu na zgłębianie wytworów wyobraźni pisarzy. Zdecydowanie wolę prawdziwe historie oparte na dokumentach archiwalnych. Może trudniej się takie lektury czyta, ale ich wartość jest nie do przecenienia.

* Rozmawiamy tuż przed Świętami Wielkanocnymi – czego chciałaby pani życzyć naszym czytelnikom?
- Wielkanoc to dla większości z nas czas odrodzenia, niosący nie tylko ludziom wierzącym nadzieję na zwycięstwo dobra nad złem. To radosne święta i okazja do rodzinnych spotkań. Wszystkim czytelnikom „TC” oraz całemu zespołowi redakcji życzę spędzenia tych wyjątkowych dni w atmosferze ciepła, życzliwości i… uważności. Nawiązując do dzisiejszej rozmowy, zachęcam państwa do tego, by spotkania w gronie bliskich wykorzystać do zainteresowania się historiami rodzinnymi, zwłaszcza wspomnieniami seniorów. Namawiajcie ich do zwierzeń, spisujcie ich opowieści dla potomnych, bo są niepowtarzalne. Naprawdę warto je odkryć.

Wywiad ukazał się z świątecznym wydaniu Tygodnika Ciechanowskiego (nr 13/2024)

Napisz komentarz (0 Komentarzy)