ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

"Mocnych kandydatów było trzech". Rozmowa z nowym przewodniczącym EZG Działdowszczyzna

Przez blisko 10 lat pełnił rolę wiceburmistrza Działdowa. Teraz objął stery prężnie działającego Ekologicznego Związku Gmin "Działdowszczyzna". Z Andrzejem Wiśniewskim, bo o nim mowa, rozmawiamy na temat jego nowej posady, a także pracy na rzecz rozwoju Działdowa.

* Zacznijmy trochę nostalgicznie. Pełnił pan funkcję zastępcy burmistrza miasta Działdowo przez 9,5 roku. Jak wspomina pan współpracę z burmistrzem Grzegorzem Mrowińskim?
- Przyznam szczerze, że jeszcze cały czas żyję tym wspomnieniem. Oczywiście jestem w stałym kontakcie z panem Grzegorzem. Trzymam mocno kciuki za niego, jak i za całe miasto. Wiem, że pan burmistrz ma wielką inwestycję do zrealizowania, jaką jest kryta pływalnia. Ma także wiele innych ambitnych planów, ponieważ przez te najbliższe 5 lat chce jak najwięcej zrobić dla mieszkańców. Mocno go wspieram w tych zamiarach. Do tej pory wszystko udawało się i myślę, że tak będzie dalej, ponieważ pan Grzegorz jest bardzo pracowitym włodarzem, o czym świadczy chociażby kondycja finansowa miasta. To był dla mnie wspaniały czas, który będę pamiętał do końca życia. Lubię, jak w mieście coś się realizuje, dlatego przez te wszystkie lata oddawałem się tym inwestycjom, ciesząc się, że pan Mrowiński wszystkim świetnie gospodarzy. Jako przykład mogę podać rewitalizację koszar, których prace zewnętrzne zakończyły się po koniec czerwca br. Przygotowania trwały od 2015 roku – dokumentacja i uzgodnienia z konserwatorem wojewódzkim to kilka lat rozmów i pracy. Było to ogromne wyzwanie, którego podjął się pan burmistrz, a my jako najbliżsi współpracownicy wspieraliśmy go. Imponujące jest to, że koszary to jeden z najlepiej zrewitalizowanych zabytków w Działdowie. Chciałbym podkreślić, że wykonania tej modernizacji podjął się dobry, a przede wszystkim lokalny wykonawca – pan Piotr Rutyna, który był otwarty na nasze wszystkie uwagi i przy okazji nabył doświadczenia. Wszelkie zabytkowe budynki przez nas rewitalizowane nie będą wymagały w najbliższych latach remontu po skończeniu gwarancji, dlatego mogą spokojnie służyć mieszkańcom.
 
* Nie wszyscy mogą wiedzieć, że pochodzi pan z Lidzbarka i to właśnie tam rozpoczynał pan swoją drogę zawodową.
- Zgadza się. W przeszłości miałem okazję być zastępcą burmistrza Lidzbarka. Tam także miałem szczęście do dobrego szefa – pana Jana Rogowskiego, który realizował wizje swoich młodzieńczych lat. Zmodernizowaliśmy plażę, wybudowaliśmy promenadę, zagospodarowaliśmy cały teren nad jeziorem. Udało się zmodernizować oczyszczalnie ścieków i wykonać kanalizację w mieście i pobliskich wsiach, Przez dwie kadencje wyremontowaliśmy 14 mostów, wybudowaliśmy piękną halę sportową i doprowadziliśmy do budowy obwodnicy drogowej od strony Działdowa, Lubawy i Brodnicy. Przychodząc do Działdowa już miałem wizję, jakie inwestycje można przeprowadzić, aby cieszyły one mieszkańców. Przed rozpoczęciem przygody z samorządem przez 19 lat pracowałem w firmie komunalnej w Lidzbarku, gdzie zajmowałem się zarządzaniem wysypiska. Mam duże doświadczenie oraz wymagane uprawnienia do zarządzania gospodarką odpadami. Przez te wszystkie lata nabyłem dużego doświadczenia w sprawach komunalnych. We wszystkich miejscach, w których pracowałem myślę, że udało mi się wypracować dobry wizerunek i byłem mile postrzegany przez innych.

* Spodziewał się pan jeszcze jakiś czas temu, że będzie pan w tym miejscu, w którym jest dzisiaj?
- Nie spodziewałem się tego, ale muszę powiedzieć, że bodajże rok temu pan Kordecki rozmawiał ze mną o tym. Widział mnie na tym stanowisku. Wtedy nawet nie podejmowałem szerzej tematu, bo wiedziałem, że to poważna sprawa i, że najpierw muszę dostać zielone światło od mojego szefa. Zaproponowałem, aby poczekać z tym. Byłem wtedy bardzo zaskoczony. Po jakimś czasie temat powrócił, a dziś jestem wdzięczny panu Kazimierzowi za propozycję ubiegania się o stanowisko przewodniczącego Ekologicznego Związku Gmin ,,Działdowszczyzna”.

* Pana przewaga była dominująca. Wszyscy głosujący postawili na pana. Liczy pan na udaną współpracę z zarządem oraz gminami?
- Trzeba powiedzieć uczciwie – mocnych kandydatów było trzech. Czwarty został ,,przywieziony w teczce”, lecz ostatecznie nie został upubliczniony. Dwóch z moich kontrkandydatów odpadło „w przedbiegach”, po rozmowach na zarządach włodarzy. Ja pozostałem, ale wciąż czekało na mnie tajne głosowanie. Nawet w najskrytszych marzeniach nie przewidywałem, że zostanę wybrany maksymalną ilością głosów. Nie miałem takiej pewności. Liczyłem, że skoro zostanę sam w tych rozgrywkach to pewnie przejdę. Mogłem spodziewać się, że wynik będzie znaczący, ale nie wynoszący 100 procent. Jak widziałem, że pan Kordecki dalej interesuje się moją osobą to powiedziałem ,,Osobiście jako Wiśniewski to tak, ale jestem zobligowany porozmawiać z burmistrzem, jak on to widzi, żebym mógł z czystym sumieniem odejść z funkcji zastępcy i zostać przewodniczącym związku”. Oczywiście pan Mrowiński na początku musiał się zastanowić. Gdy przeanalizował wszystko, stwierdził, że znalazłby odpowiedniego kandydata na moje miejsce. Powiedział ,,Andrzej trzeba próbować i ja ci pomogę”. Jego wsparcie było cenne. Ze swojej strony zrobię wszystko, aby to zaufanie, które otrzymałem od wszystkich burmistrzów, wójtów i przedstawicieli gmin, przekuć w jak najlepsze funkcjonowanie związku, oczywiście z korzyściami dla wszystkich mieszkańców, którzy z tego systemu korzystają.

* Ostatecznie nie rozstali się panowie na długo, wciąż widujecie się na posiedzeniach związku.
- Tak, absolutnie nie planowaliśmy zrywać kontaktu. Przez wiele lat byłem podwładnym, teraz można powiedzieć, że współpracujemy na zasadzie partnerstwa. Naprawdę liczę się ze zdaniem pana burmistrza i myślę, że on wie, że moje zmiany zawodowe przyniosą coś dobrego.

* Jakie są pana pierwsze odczucia po przejęciu stanowiska przewodniczącego EZG „Działdowszczyzna”? Zmierzył się pan już z jakimiś trudnościami?
- Trzeba utrzymać ten stan dobrobytu, to jest najważniejsze. Nie zamierzam wprowadzić żadnej rewolucji w polityce zatrudnienia w tym zakładzie. Mam pewne plany, spostrzeżenia, cele. Przychodząc na to stanowisko od razu zderzyłem się z odejściem na emeryturę głównej księgowej. Zależy mi na tym, aby osoba, która przejmie posadę, będzie mogła płynnie przejąć obowiązki, dlatego po dokonanych analizach najprawdopodobniej dokonam awansu wewnętrznego.

* Poprzednik zostawił przedsiębiorstwo funkcjonujące na wysokim poziomie. A jakie wyzwania czekają na pana?
- Zdecydowanie tak! I warto to podkreślać, że po panu Kazimierzu Kordeckim przejąłem zakład w bardzo dobrej kondycji – po modernizacjach całej linii sortowniczej, wysypiska oraz kompostowni, dlatego nie musimy się martwić o konieczność przeprowadzenia jakiejkolwiek szybkiej modernizacji w krótkim czasie. Także kondycja finansowa zakładu jest należyta. Nasza kwota tj. 22 zł od osoby za odbiór śmieci jest jedną z najniższych cen w Polsce. Wcześniej wspomniane modernizacje oraz właściwe kierowanie EZG ,,Działdowszczyzna” doprowadziły do tego, że możemy od tylu lat utrzymywać tę cenę. Niemniej jednak finanse musimy pielęgnować. Czekają nas duże wyzwania. Od stycznia przyszłego roku wchodzi w życie system kaucyjny obejmujący m.in. opakowania po napojach. Obawiamy się, że ta zmiana może spowodować, że ze zbiórki komunalnej znikną najcenniejsze surowce wtórne, które są ważne w perspektywie funkcjonowania związku.

* A zmiana poziomu recyklingu?
Tak, to kolejne wyzwanie narzucone przez przepisy. Do tej pory wynosił on 40 proc. – tyle odpadów zdatnych do recyklingu musieliśmy przesortować spośród wszystkich śmieci. Od nowego roku będzie wynosił on 55 proc. Połączenie tych dwóch zmian będzie stanowiło dla nas niemałe wyzwanie. Nie zapominajmy o podwyżkach energii, na które nie mamy wpływu. Wydawałoby się, że jako zakład zajmujący się ekologią jesteśmy w tym temacie traktowani inaczej. W rzeczywistości płacimy stawki jak zakład przemysłowy. To kolejne wyzwanie, nad którym bardzo dużo myślę. Docelowo chciałbym zainwestować w OZE (odnawialne źródła energii – przyp. red.), abyśmy sami mogli być producentami energii dla swoich potrzeb, tak aby zapobiec wysokim rachunkom.

* Myśli pan, że to jest możliwe?
- Jest to jak najbardziej możliwe, jednakże będzie to trudne bez pomocy wszystkich 12 gmin wchodzących w skład ,,Działdowszczyzny”. Jest to kosztowne oraz wymaga dużego zaangażowania organizacyjnego. Ten pomysł jest moim priorytetem. Na szczęście mamy wystarczające do tego tereny, które oczywiście będzie trzeba dostosować pod inwestycję. Na początek chciałbym stworzyć mniejszą instalację, aby nabyć doświadczenia oraz pokazać, że cały plan jest możliwy do zrealizowania. Zaczęcie od małych kroków otworzy nam drogę do rozwoju w tym temacie, aby docelowo móc pomyśleć np. o farmie paneli fotowoltaicznych. Pracy będzie dużo. Trzeba m.in. wykonać projekt, sporządzić kosztorys, rozmawiać nad źródłem sfinansowania. Osobiście zajmę się tymi sprawami i myślę, że jeszcze w tym roku uda się dużo zrobić.

* ,,Działdowszczyzna” stała się prawdziwym wzorem dla innych regionów.
- To prawda. Do tej pory nie mieliśmy problemów, wręcz wyprzedzaliśmy wszystkie wymagane od nas poziomy funkcjonowania. Myślę, że jesteśmy jednym z najlepszych tego typu zakładów, w Polsce północnej na pewno, które mogą pochwalić się bardzo dobrą kondycją. Będziemy starać się utrzymać ten poziom, nawet gdy od przyszłego roku będą wprowadzane wcześniej wspomniane zmiany. Działamy profesjonalnie i rzetelnie. Na wysypisku wszystko jest monitorowane i ważone, mamy bardzo hermetyczny system. Nie ma możliwości, aby pojawiły się tam śmieci, które nie będą w ewidencji. Jestem naprawdę zadowolony i dumny, że tutaj pracuję. Praca mojego poprzednika była tak skrupulatna, że absolutnie nie muszę niczego ratować. Ta cena 22 złotych mówi wiele o podejmowanych działaniach przez cały zarząd Związku. Mam też oddanych pracowników, zarówno tych biurowych, jak i fizycznych. Pracownicy, którzy pracują w hali do segregacji przestrzegają zasad BHP oraz ppoż. Do tej pory nie mieliśmy do czynienia z dużymi pożarami, w które zaangażowana byłaby straż pożarna. To wszystko dzięki nowoczesnym systemom wykrywania podwyższonej temperatury oraz zamontowanym zraszaczom, które skutecznie chronią przed pożarem.

* Czego mogę życzyć panu na najbliższe lata?
- Chciałbym, aby ten zakład funkcjonował tak samo dobrze, jak do tej pory. Mam nadzieję, że farma fotowoltaiczna stanie się faktem, tak aby chociaż w 50 proc. móc z własnych źródeł pozyskiwać prąd potrzebny do obsługi sortowni. W tej chwili zakładam, że będzie to fotowoltaika, ale nie można wykluczyć np. wiatraka, choć w tym przypadku okres przygotowawczy jest o wiele dłuższy. Rachunki za sortownię są pokaźne. Firmy i jednostki samorządowe w tej kwestii traktowane są  „po macoszemu”. Wzrosty stawek za energię są wyraźnie widoczne. Nie jestem w stanie w krótkim czasie zlikwidować wszelkich dodatkowych opłat za prąd, ale wierzę, że w perspektywie kilku lat jest to możliwe.  

* A co z segregowaniem odpadów w gospodarstwach domowych?
- Tylko konkretna segregacja może nas uchronić przed wysokimi cenami. Tak jak w państwach zachodnich, gdzie ten wskaźnik segregowanych śmieci wynosi 70 proc. W Polsce też małymi krokami do tego zmierzamy, bo ta ilość zmienia się z roku na rok. To wymaga wysiłku i edukacji. Niestety nie mamy wyboru – albo jeszcze lepiej segregujemy, albo płacimy kary. Ekologia to nasz wspólny interes. Apeluję do wszystkich, aby jak najwięcej odpadów trafiało do znanych nam niebieskich, zielonych i żółtych pojemników. I oczywiście pamiętajmy o bio. Segregujmy odpady u źródła. Przy okazji chciałbym poinformować, że w Zakrzewie mamy wysokiej jakości kompost, którego tona kosztuje 50 zł. Uważam, że towar jest warty uwagi, a cena symboliczna. Ci, którzy blisko mieszkają i wiedzą, gdzie jest Zakrzewo, zachęcam do korzystania z takiej możliwości.

Rozmawiała Agnieszka Jaroszewska

Komentarze obsługiwane przez CComment