ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Dziewczynka z zapałkami i chłopiec z ciastkami

Któż z nas nie zna baśni J. Ch. Andersena „Dziewczynka z zapałkami”? Historię o biednej, głodnej i wychłodzonej dziewczynce, która w okresie przedświątecznym chodziła po mieście usiłując sprzedać przechodniom zapałki i zarobić parę groszy.

A to akurat był towar niechodliwy. Mieszkańcy miasta mijali dziewczynkę obojętnie, spiesząc się do swoich zasobnych, ciepłych i oświetlonych już choinkowymi świeczkami domów. Nikt jej nie pomógł, nie zaprosił do domu, nie poczęstował ciepłą strawą.

W końcu zrezygnowana dziewczynka usiadła pod murkiem i zgrabiałymi od mrozu rączkami zapalała zapałka po zapałce... Z każdym płomykiem przenosiła się w inną, coraz piękniejszą krainę...

Baśń wyciskała łzy kolejnym pokoleniom dzieci, zresztą dorosłym też. Piętnowała ludzką obojętność i okrutny świat, w którym najsłabsi są całkowicie pomijani, podczas gdy zamożni skupiają się na sobie i własnym świętowaniu. 

Przez niemal 180 lat od jej powstania (1845 r.), opowieść doczekała się przekładów na wszystkie języki świata, była wymarzonym materiałem dla filmowców, muzyków, aktorów teatralnych i operowych. Cały czas wzruszała i wyzwalała u odbiorców same szlachetne uczucia. I oto nagle w naszych czasach powstała nowa wersja baśni – „Chłopiec z ciastkami”. 
Stało się to na jarmarku bożonarodzeniowym w Polsce, w bogatym mieście Poznaniu. Przez kilka dni, przechadzający się wśród kramów i stoisk zapełnionych wszelkim świątecznym dobrem, mieszczanom poznańskim nie umknął widok skromnego chłopca ze stolikiem z ciastkami. 

Każdy, kto podszedł bliżej i spytał (bo Poznaniacy to nie tacy bezdusznicy, jak tamci z czasów Andersena), mógł się dowiedzieć, że to pierniczki świąteczne i są upieczone osobiście przez malca (tak na oko 12-letniego). Dochód ze sprzedaży ma być przeznaczony na zimowy obóz piłkarski. Bo chłopiec jest wielkim kibicem futbolu i chce iść w ślady największych piłkarzy. Szlachetni ludzie z Wielkopolski nie szczędzili więc grosza i chętnie kupowali ciastka. Mało tego – fotografowali chłopca z ciastkami i udostępniali na prawo i lewo na swoich social mediach („Oj, gdyby tak było za moich czasów...” – rozmarzyłaby się dziewczynka z zapałkami...)

Ale okazało się, że internet nie pomógł Kubie, bo tak chłopak ma na imię, a wprost przeciwnie. Chłopcem, który sprzedawał ciasteczka żeby pojechać na obóz zainteresowały się różne stowarzyszenia kibiców klubów sportowych z Lechem Poznań na czele, kierownictwo klubu już zaprosiło go na wiosenny inauguracyjny mecz. Również znane osoby ze Zbigniewem Bońkiem, posłem Lewicy i radnym wojewódzkim zamieściły posty na jego temat, prosząc o hojność dla biednego chłopca. Rozpoczęły się zbiórki pieniężne i równocześnie ożywiona dyskusja o całej tej sytuacji. Aż tu nagle ktoś odkrył, że chłopiec już rok wcześniej na jarmarku zarabiał w ten sam sposób, tyle że na zakup butów piłkarskich. Kolejny „detektyw” napisał, że Kuba nie należy do żadnego klubu i nie jest zapisany na żaden obóz, jeszcze inny, że ciastka piekła cała rodzina, a rodzice dowieźli syna na jarmark samochodem…

Sympatia i chęć pomocy nagle zmieniła się w oburzenie i hejt. Nawoływano nawet policję, żeby zajęła się „oszustem”. Jeden z prezesów podpoznańskiego klubu zadał sobie trud, żeby sprawdzić czy niejaki Jakub X. jest w jego klubie. Nie był, więc jakim prawem chłopak napisał, że zbiera na obóz… Pewnie oszust! Empatyczni dorośli nagle stali się groźnymi szeryfami
W końcu głos zabrała matka chłopca i przerażona wyjaśniła całą sprawę. Otóż ani Kuba, ani rodzina nie potrzebują żadnej zbiórki, datków i prezentów. Syn jest uczynnym i pracowitym chłopcem, od najmłodszych lat chce pomóc finansowo rodzinie, dołożyć się do budżetu, zarobić na swoje wydatki. Wymyślił sobie, że będzie piekł i sprzedawał ciastka. Raz w roku w okresie bożonarodzeniowym… Rodzice nie mieli nic przeciwko temu, a nawet go wspierali.

Hmm… Nie do końca udała się nowa wersja bajki Andersena, ale jakiś morał powinien być.

Ale nie wiem jaki… Może taki – dorośli 180 lat temu byli nieczuli, a ci dzisiejsi są… niemądrzy?

Zatem – życzę refleksyjnych świąt!

Komentarze obsługiwane przez CComment