ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

O tym, że łaska potrafi konno, i to nie na białym, nie na czarnym, lecz na pstrym koniu jeździć przekonuje nas przysłowie i samo życie. W dodatku zmianie może ulec nie tylko poparcie u ludzi mających władzę i pieniądze, ale u całych grup czy społeczności.

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Postanowiłem odkryć tym razem ściśle strzeżoną tajemnicę. Nikt o tym nie mówi, nie pisze, ale od czego są felietoniści? W naszym pięknym kraju funkcjonują dwa rządy: jeden wybrany w ostatnich wyborach parlamentarnych, zwący się Koalicją 15 października i drugi, który formalnie rządził przez osiem poprzednich lat jako Zjednoczona Prawica i teraz zajmuje z konieczności i bardzo niechętnie ławy  opozycyjne, tego pierwszego praktycznie nie uznając a jednocześnie poprzez wielorakie agendy, swoich sędziów, prokuratorów, prezydenta, sprawując realną władzę. 

Oba rządy uznają siebie wzajemnie, nie tylko jako zdradzieckie i antypolskie, ale także największe zagrożenie dla świata. Malum per se. Zło samo w sobie. Łacina jest ważna, jak ogłosił niedawno konstytucjonalista, profesor Ryszard Piotrowski. Do niego wrócę. On akurat widzi to zło i po jednej, i po drugiej stronie. Innymi słowy, oba rządy źle rządzą. Ale… tertium non datur, trzeciego wyjścia nie ma. Jest wprawdzie Trzecia Droga, ale ta jest ściśle powiązana z tym pierwszym rządem.

Oba rządy powołują się dumnie na konstytucję RP, ale realizują ją w skrajnie odmienny sposób. Konstytucja na przykład stanowi że „Prezydent czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji" (art.126), czyli ma być jej „strażnikiem", ale Andrzej Duda zaprzysięga, jak trzeba to w nocy, swoich sędziów, z kolei tych prawomocnie wybranych zaprzysiąc nie chce. Prezydent bowiem jest częścią składową drugiego rządu. Drugi rząd wprawdzie ogłosił ustami ówczesnego ministra sprawiedliwości niepisaną zasadę, że rządzący mogą powołać swoich sędziów i to dotyczyć miało także ówczesnej opozycji („jak wygracie wybory to też sobie wybierzecie"), ale jak przyszło co do czego, to znaczy gdy już opozycja wygrała wybory i przejęła formalnie władzę, okazało się że drzwi do wielu pokojów zostały zaryglowane. Więcej, został założony „szlaban". 

I tak, obecny minister sprawiedliwości, zarazem prokurator generalny nie ma prawa wymienić podwładnych mu prokuratorów, bo zgodę na to musiałby wyrazić sam prezydent. Tak wynika z ustawy, którą przyjął poprzedni rząd, według prawników ewidentnie niekonstytucyjnej, ale tego stwierdzić nie sposób, bo Trybunał Konstytucyjny mogący tę sprawę przeciąć jest całkowicie w rękach poprzedniego rządu, według mnie dzisiaj rządu drugiego. I kto ma tu więcej władzy? Pytanie retoryczne.

Różnice między dwoma rządami dotyczą praktycznie wszystkiego. Weźmy sprawy zagraniczne. Konstytucja stanowi (art. 146), że „Rada Ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną Rzeczypospolitej Polskiej". Ale w realnym życiu oba rządy prowadzą swoją politykę i w jednym, i drugim wymiarze zupełnie odrębną, per fast et nefas (środkami dozwolonymi i niedozwolonymi). 

Prezydent wybrał się ostatnio na wycieczkę do Stanów Zjednoczonych, spotkał się tam „towarzysko" z Donaldem Trumpem, który w bieżącym roku wyborczym kandyduje (ponownie) na prezydenta. W ten sposób prezydent Duda, obfotografowany z Donaldem Trumpem, dał wyraźnie do zrozumienia, że jest po jego stronie w tej kampanii, chce żeby to właśnie jego przyjaciel Trump te wybory wygrał, niezależnie od tego, że ten ostatni ma kilka zarzutów karnych, w tym próbę obalenia siłą ustroju państwa i zapowiada odcięcie się od polityki popierającej Ukrainę. Nie współbrzmi to wcale z linią polityczną pierwszego rządu, który formalnie jest u władzy, bo ten stawia wyraźnie na obecnego prezydenta Bidena i wspiera niezależną Ukrainę, choćby jako bufor między Polską a Rosją. Przecież spotkać się z Trumpem mógł równie dobrze nasz ambasador w Waszyngtonie, albo przedstawiciel przy ONZ (prof. Szczerski, człowiek Dudy).

Prezydent Duda ma jednak miękkie serce dla niektórych przestępców. Wyraźnie uwidoczniło się to w stosunku do byłych ministrów Kamińskiego i Wąsika, których ułaskawił aż dwa razy, nie uznając kilku wyroków w ich sprawie, w tym wyroku prawomocnego warszawskiego sądu okręgowego z grudnia 2023 r. 

Podział między jednym rządem a drugim jest tutaj fundamentalny. Z jednej strony prezydent ich ułaskawia i przytula do piersi, a cała Zjednoczona Prawica traktuje jak bohaterów, z drugiej zaś rząd koalicyjny postrzega ich jak trędowatych i pozbawia immunitetów. Ale mimo wszystko ta sprawa nie jest tak jednoznaczna jak się może wydawać. W wywiadzie dla „Plusa Minusa" Zbigniew Girzyński, wielokrotny przecież poseł PiS odniósł się do tych panów krytycznie: „Ludzi, którzy wyrządzili najwięcej złego, bierze się na sztandary polityczne, w pierwszym okresie po utracie władzy. Na szczęście schowano ich pod koniec kampanii samorządowej, więc w kierownictwie PiS chyba ktoś się wreszcie zorientował, że to jest zły pomysł". 

Pewnie to bardzo zły pomysł, co nie przeszkadza że panowie Kamiński i Wąsik mogą jeszcze wystartować w kampanii do Parlamentu Europejskiego. Jak szopka to szopka.

Tych różnic między oboma rządami jest całe multum i one dotyczą często tak ważnych spraw jak obronność (kwestia „kopuły", czyli tarczy antyrakietowej nad Polską; jeden rząd chce europejską, do której akces zgłosiło już 15 państw, rząd drugi jej nie chce), kwestii związanych z energią i klimatem, spraw budżetowych, socjalnych, stanowiska wobec Unii Europejskiej, sprawy katastrofy smoleńskiej (Kaczyński 10 kwietnia ogłosił, że to był zamach i tylko „durnie" tego nie widzą, TVP transmitowała ten patos jak za dawnych czasów), etc. 
O tym można by napisać książkę i może ktoś już ją pisze. Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że między tymi rządami jest jakiś rów mariański i nic ich nie łączy. Owszem, łączy całkiem sporo, a w szczególności działania operacyjne, mające zapewnić władzę, tzw. modus operandi. To są te wszystkie „słodkie kłamstewka" które mają nas wyborców przyciągnąć do urn i zachęcić do głosowania. Do głosowania na jedynie słuszną partię,bo inaczej... świat się zawali Bo druga strona nas sprzeda, zrujnuje, pozbawi dachu nad głową, godności i przyszłości. Poprzedni rząd obiecywał milion samochodów elektrycznych, inwestycje w relacji 25% do PKB, multum mieszkań dla młodych ludzi czy też niemiecki poziom wynagrodzeń. To się nie wydarzyło. Z kolei obecny rząd koalicyjny obiecywał 100 konkretów, takich choćby jak cenę benzyny 5,19 zł za litr, zniesienie podatku Belki, czy 60 tys. zł kwoty wolnej od podatku. To też się jeszcze nie wydarzyło. To były tylko tak zwane „obiecywanki", a lud wyborczy łaknie ich jak kania dżdżu. 

Tak jest i tak pewnie będzie zawsze, bo taka jest natura polityki. Znacznie groźniejsze jest nieprzestrzeganie konstytucji, co w takim czy innym zakresie praktykują oba rządy. 
Rząd pierwszy też już „pojechał" kilka razy po bandzie, tutaj profesor Piotrowski ma rację. Bo to prowadzi do oswojenia bezprawia. Nawet jeśli intencje rządzących są szczytne i chcą po prostu naprawić wyrządzone zło. Zła złem naprawić się nie da. Podobno...

Ale to są kwestie filozoficzne z obszaru polityki i prawa, nawet religii. Już w 1946 r. znany amerykański teolog i etyk Rainhold Niebuhr pytał znacząco: ”Ile zła trzeba wyrządzić aby osiągnąć dobro"? Takie trudne pytania musimy sobie stawiać nieustannie. Jeżeli chcemy państwa prawa, jeżeli ludzie mają się rządzić etyką.

Bo jeśli te nasze aspiracje miałyby się okazać nierealne, to już w najbliższej przyszłości może pojawić się rząd trzeci - sztuczna inteligencja. Tymczasem testuje się ją na polach bitew. W Izraelu działa system Lavender, który autonomicznie identyfikuje cele bombardowań w Gazie. W Ukrainie mają się pojawić prototypowe drony AI, które mają atakować w rojach. Rosjanie pracują nad bezzałogowym pojazdem opancerzonym Zubiło. Niebawem w armii służyć będą tylko „autonomiczni" żołnierze, krew ludzka nie będzie się lała.

Czy zatem rządzenie może być bezproblemowe, z pomocą algorytmów? Oto pytanie godne Szekspira. Jeśli my, homo sapiens, nie damy temu rady, to chyba nam to grozi.

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Tytuł mojego dzisiejszego felietonu może wydawać się nieco dziwny, ale tylko pozornie. Któż bowiem z nas nie widział, czy nawet nie nosił, harcerskiej lilijki? Przypomnę, że nawiązuje ona do znanej na całym świecie trójramiennej lilijki, towarzyszącej ruchowi skautingowemu od chwili jego narodzin, a swoim wyglądem – na wzór dawnej igły kompasu („róży wiatrów”) – oznaczającej podążanie zawsze we właściwym kierunku, czyli postępowanie zgodne z prawem i przyrzeczeniem harcerskim.

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Rozmaite odcienie zieleni, żółci, różu, czerwieni, bieli – wybuch kolorów i wysyp kwiatów nastąpił w tym roku szybciej. Cieszymy się tą bujnością przyrody, i wokół nas, i utrwaloną na zdjęciach, które, po zalewie podobizn kandydatów w ostatnich wyborach, są miłym urozmaiceniem. Z drugiej strony wiemy, że ten rozkwit nastąpił za wcześnie i że meteorolodzy zapowiadają przymrozki.

Napisz komentarz (0 Komentarzy)