ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Na pstrym koniu

O tym, że łaska potrafi konno, i to nie na białym, nie na czarnym, lecz na pstrym koniu jeździć przekonuje nas przysłowie i samo życie. W dodatku zmianie może ulec nie tylko poparcie u ludzi mających władzę i pieniądze, ale u całych grup czy społeczności.

Pół biedy, jeśli tę zmianę da się racjonalnie wyjaśnić, ale w wielu sytuacjach odnosi się wrażenie, że okazywane komuś względy i przychylność są zależne od kaprysów osoby lub osób i jej czy ich humoru. Wówczas można rzec, mocno upraszczając, że ktoś ma pstro w głowie, czyli nie wiadomo co. Można dodać, że kieruje się wyłącznie emocjami, a te, jak wiemy, bywają ulotne i przemijające. Dlatego wsiada na pstrego konia, a nie na białego, symbolizującego duchowość, doskonałość, czystość intencji, ale i rozum, zaprzęganego do ślubnych bryczek, powozów, wolantów, ani na czarnego, symbolizującego nieszczęście, smutek, złe moce. Wsiada na konia różnokolorowego, pomieszanego kolorystycznie, i na nim jedzie. 
Kto z nas nie doświadczył jak to bywa z tą łaską? Nie trzeba stawać w wyborcze szranki, by się o tym przekonać. Wystarczy pracować w szeroko rozumianych usługach i na przykład prowadzić salon fryzjerski, zajmować się wykończeniem mieszkań czy coś naprawiać. Mój zawód to też właściwie zawód usługowy, bo robiąc gazetę, pisząc artykuły, czynimy to dla państwa i z myślą o państwu, mieszkańcach naszego subregionu. Musimy się liczyć z tym, że raz po nią sięgnie więcej osób, raz mniej, że raz więcej osób odwiedzi nasz portal w internecie, innym razem mniej. Jednocześnie mamy nadzieję, że państwa przychylność wobec naszego Tygodnika będzie stała i niezależna od kaprysów i humoru. Taką nadzieję mają i pisarze, i artyści, osoby prowadzące jednoosobowe działalności i duże firmy. Jedni mówią o tym głośno, inni nie przyznają się do swoich nadziei i (świadomych lub nie) obaw. Zauważyłam, że część autorów, szczególnie pań, wydając kolejną książkę niepokoi się, że choć poprzednia się sprzedała, ta nie znajdzie kręgu odbiorców, że ktoś kto kupił kryminał, niekoniecznie kupi powieść obyczajową tego samego autora czy autorki, i odwrotnie, albo mu nie będzie pasować temat, bohater lub miejsce akcji. Tak, łaska czytelnicza, a wcześniej wydawcy, też na pstrym koniu jeździ. 
Zajrzyjmy na samorządowe podwórka. Prezydent, burmistrz, wójt też pracuje w usługach dla ludności, jak podkreślał jeden z byłych gospodarzy miasta i gminy Pułtusk. Jedni o tym pamiętają przez całą kadencję, inni – nie albo nie cały czas. I jedni, i drudzy mają nadzieję na reelekcję (z małymi wyjątkami). Gdy nie zostaną wybrani, ci, którzy solidnie pracowali, boleśnie przekonają się o znaczeniu przywołanego wcześniej przysłowia. A jeśli jeszcze przed wyborami mieli poparcie społeczne, a nagle go zabrakło, mocno doświadczą łaski pańskiej, a właściwie mieszkańców swojego terenu. Już po pierwszej turze ostatnich wyborów była fala zaskoczeń. Ktoś, kto działał społecznie przez całe lata i do rady pretendował, niekoniecznie uzyskał mandat. Ktoś, kto wydawało się, że będzie kontynuował swoją pracę, nie został wójtem, burmistrzem, prezydentem wybrany, a nawet nie wszedł do drugiej tury jak obecny burmistrz jednego z moich ulubionych miast – Pułtuska. Pozytywnie postrzegany gospodarz Nowego Dworu Mazowieckiego do drugiej tury co prawda wszedł, ale, wolą wyborców, nie będzie swojej pracy kontynuował. Podobnie jak gospodarze miasta Mława czy gminy Strzegowo, którą zarządzał wójt z ponad trzydziestoletnim stażem. Zmiany nastąpiły też w Żurominie, Chorzelach, Ostrołęce, Ostrowi Maz., już wcześniej w innym lubianym przeze mnie miasteczku, Lidzbarku, gdzie wydawało się, że nikt nie zagrozi burmistrzowi. Gdzie indziej do urzędu wracają byli gospodarze jak w Pułtusku czy Zatorach. Socjologowie będą mieli co robić.

Komentarze obsługiwane przez CComment