ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Starszy niż Powązki

Odnowiony grób Jasienki Gradowskiej, zmarłej w wielu 2 lat (1903)

Gdyby wskazać miejsca, które w miniony weekend cieszyły się największą popularnością mieszkańców, i to nie tylko północnego Mazowsza, niewątpliwie należałoby wskazać na cmentarze.

Te setki mazowieckich nekropolii, tysiące odwiedzających je ludzi i dziesiątki tysięcy zapalonych zniczy i stawianych na grobach kwiatów, to wyjątkowy – w skali europejskiej – fenomem spotkania minionych pokoleń z dzisiejszymi mieszkańcami naszej ziemi ojczystej, tradycji z kulturą współczesną (niewolną od „zaduszkowej” komercjalizacji), przeszłości z teraźniejszością i zarazem z przyszłością, o czym przypominają nam cmentarne i nagrobne napisy: „Memento mori!” (Pamiętaj o śmierci), „Hodie mihi, cras tibi” (Dzisiaj mnie, jutro tobie), „Quod tu es, fui, quod sum, tu eris” (Kim ty jesteś – ja byłem, kim ja jestem – ty będziesz), „Siste viator iter!” (Wędrowcze, zatrzymaj się), czy ten z cmentarza na zakopiańskich Krupówkach i z podmławskiej Kalkówki „Ojczyzna to ziemia i groby – narody tracąc pamięć, tracą życie”. Piękne, trafne i dające dużo do myślenia. 

Grób Teresy z Krajewskich Rodzickiej sprzed i po renowacji

Wśród setek mazowieckich nekropolii jest jeden wyjątkowy cmentarz, na który chciałem zwrócić uwagę, gdyż jest to obecnie najstarszy zachowany w Polsce cmentarz nieprzykościelny, starszy od słynnych warszawskich Powązek i Cmentarza Rakowickiego w Krakowie, a znajdujący się w Płocku! Tak. To właśnie w tym mieście, a dokładnie za dawnymi jego granicami, tuż obok średniowiecznego traktu wiodącego do Dobrzynia nad Wisłą, założono pierwszy na Mazowszu cmentarz „w polu” – jak dawniej mówiono – który nie był związany z żadnym wcześniej działającym tu kościołem czy kaplicą. Cmentarz ten znajduje się między obecną ulicą Kazimierza Wielkiego (za PRL-u Józefa Wieczorka), Topolową i Floriana Kobylińskiego, i jest nazywany przez Płocczan „zabytkowym” lub „starym cmentarzem” (dla odróżnienia od „nowego” cmentarza parafialnego, położonego po drugiej stronie Kobylińskiego). Został on założony w 1780 r., a więc rok wcześniej niż nieistniejący już dzisiaj Cmentarz Świętokrzyski na warszawskich Koszykach (otwarty w 1781 r.), oraz 10 lat wcześniej niż Cmentarz Powązkowski, działający od 1790 r. Za inicjatora powstania cmentarza płockiego uznaje się ks. Wojciecha Józefa Gadomskiego, rodem z Duczymina, proboszcza parafii św. Bartłomieja w Płocku, od 1782 r. biskupa pomocniczego, który widząc, że dotychczasowe miejsca pochówków przy płockiej farze oraz przy kościele Świętego Krzyża nad Wisłą, nie wystarczą, a przy tym wzorując się na myśli oświeceniowej płynącej z Paryża oraz z Warszawy, gdzie już w połowie lat czterdziestych XVIII wieku księża misjonarze św. Wincentego a Paulo (pracujący przy kościele Świętego Krzyża), zaczęli gromadzić materiały budowlane z myślą o założeniu cmentarza za miastem, postanowił wykorzystać na ten cel działkę kościelną leżącą w pobliżu rogatek dobrzyńskich, nakazując usypać wokół niej graniczny wał ziemny oraz wykopać naokoło rów, który miał chronić mogiły przed zwierzętami. Tak powstała pierwsza w Płocku i na całym Mazowszu nekropolia poza murem kościelnym, której historię rozpoczęła trójka dzieci pochowanych tam w sierpniu 1780 r. „z wielką – jak wspominali świadkowie – niechęcią i przekleństwem rodziców”, którzy jak większość ówczesnych Płocczan nie wyobrażała sobie leżeć po śmierci poza miastem, i poza murami cmentarza przykościelnego, jak jacyś przestępcy, odmieńcy, czarownice, heretycy, wisielcy czy zadżumieni. Z myślą o opornych, których ciągle w mieście nie brakowało, ówczesny prepozyt kapituły kolegiackiej św. Bartłomieja, ks. Antoni Zdzienicki, około 1790 r. na cmentarzu tym wystawił drewnianą kaplicę św. Katarzyny. Ale i to za wiele nie pomogło, a w czasach Księstwa Warszawskiego oraz w pierwszych latach Królestwa Kongresowego, kaplica ta służyła za magazyn prochu i amunicji, nie zaś do celów religijnych. Powszechną niechęć przełamała z czasem wyższa konieczność (brak miejsca do chowania zmarłych w mieście) oraz zmiana charakteru tego miejsca, na którym w XIX wieku chowano coraz bardziej zacnych mieszkańców miasta. Stąd po stu latach od powstania „starego” cmentarza, ks. Antoni Brykczyński, na łamach „Korespondenta Płockiego” mógł z nieukrywaną dumą pisać: „Tak więc widzimy, że jakkolwiek pierwsza myśl o założeniu cmentarza poza murami miasta należy się Warszawie, jednak Płock uprzedził ją o rok w jej wykonaniu, co jest wyraźnym dowodem, iż ówczesna ludność naszego miasta, a mianowicie duchowieństwo, od którego to głównie zależało, nie tylko było zacofane, lecz owszem szło na równi, a nawet w tym względzie uprzedziło cały naród na drodze postępu i rzetelnej cywilizacji”.

Jak to z owym oświeceniem i postępem bywało, najlepiej pokazuje sytuacja, jaka nastała po utworzeniu kolejnego w Płocku cmentarza, czyli obecnego cmentarza parafialnego („nowego”) przy Al. Kobylińskiego – którego ostateczne wytyczenie i budowa trwała 30 lat! – i który został poświęcony i otworzony w 1876 r. Od tego czasu rola „starego” cmentarza malała, a ponieważ to właśnie nowy cmentarz przy Kobylińskiego stał się od przełomu XIX i XX wieku reprezentacyjną nekropolią Płocka, pamięć o dawnym cmentarzu z 1780 r. zaczęła z pokolenia na pokolenie maleć. A ponieważ już w XIX wieku władze nie pozwalały tam wznosić nowych grobów, więc korzystano tylko z mogił i grobowców wcześniejszych. Niestety, szukając miejsca na pochówki, bezmyślnie niszczono wiele nagrobków z XVIII i początku XIX wieku, a w okresie powojennym – na skutek zaniedbań decydentów, zarówno tych kościelnych, jak i świeckich (samorządowych) – cmentarz ten uległ ogromnej dewastacji. W okresie PRL-u i nawet później niszczono i rabowano znajdujące się tam groby, bezczeszczono zwłoki zmarłych, wyrzucano śmieci, urządzano libacje pijackie, seanse satanistyczne, a na terenie cmentarnym, tuż przy murze, działały, jak gdyby nic, firmy kamieniarskie. Kiedy więc zaczęły znikać kolejne zabytkowe grobowce, w tym groby bohaterów walczących w powstaniu listopadowym i styczniowym, prasa lokalna podniosła alarm. Dopiero działania podjęte przez biskupa Zygmunta Kamińskiego na początku lat dziewięćdziesiątych minionego wieku, ale przede wszystkim wielka akcja społeczna, zainicjowana przez Stowarzyszenie Starówka Płocka, uratowała najstarszy w Polsce cmentarz od dalszej dewastacji. Został on również częściowo powiększony w latach 2009-2010 (obecnie liczy około 3 ha) i nabrał dziś zupełnie innego charakteru. Nadal znajdują się na nim groby historyczne, objęte nadzorem konserwatorskim i stopniowo restaurowane, między innymi ze składek z kwesty „Ratujmy Płockie Powązki”, a za najstarszy wśród nich uchodzi nagrobek zmarłej w 1828 r. podkomorzyny zakroczymskiej Teresy z Krajewskich Rodzickiej. Są też groby nowe, w tym grób długoletniego prezesa Towarzystwa Naukowego Płockiego, doktora Jakuba Chojnackiego (zm. 2004 r.) i jego żony, czy grób kapłanów diecezji płockiej – zaraz przy bramie wejściowej, po lewej stronie – w  którym spoczywają między innymi związani z naszymi stronami: ks. prałat Janusz Śniegocki, w latach 1965-1967 wikariusz w Mławie (zm. 2003 r.), ks. prałat Zdzisław Konarzewski, urodzony w Ulaskach koło Makowa Mazowieckiego (zm. 2024 r.), czy ks. Romuald Andruszkiewicz, wikariusz w Płońsku, Krasnosielcu, Drobinie i Mławie (zm. 2023 r.). Na tym cmentarzu swój grób ma również pochodząca z włoskiej Lombardii rodzina Pestugia, z której wywodziło się kilku zamożnych kupców płockich z XIX wieku, a także znany wielu z mediów, pochodzący z Drobina, porwany i zamordowany w 2001 r., Krzysztof Olewnik. I tu więc, tak jak na innych mazowieckich cmentarzach (na przykład w Ciechanowie, o czym tak ciekawie opowiada pani Barbara Bielasta), nasza mazowiecka przeszłość spotyka się niemal na każdym kroku z naszą teraźniejszością. Ale najważniejsze, że udało się uratować najstarszy w Płocku i w Polsce cmentarz nieprzykościelny, który na pewno warto odwiedzić nie tylko w tych dniach.

Komentarze obsługiwane przez CComment