ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

„Swój do swego” po mazowiecku

Słynne hasło „swój do swego i po swoje”, propagowane od drugiej połowy XIX wieku w Wielkopolsce i na Górnym Śląsku w walce z niemiecką polityką gospodarczą, które pozwoliło stworzyć trwałe podstawy dla polskiego handlu i rzemiosła na tych terenach i tym samym wzmocnić polską klasę średnią, w pierwszej połowie XX wieku zawędrowało również na teren dawnej Kongresówki i na Kresy Wschodnie, w tym również na Mazowsze północne.

Jednak w przeciwieństwie do zaboru pruskiego hasło „swój do swego” na Mazowszu miało swój specyficzny koloryt. Tu bowiem silne wpływy gospodarki niemieckiej jeszcze wtedy nie sięgały, a przeżywające wewnętrzny kryzys Imperium Romanowów coraz bardziej chyliło się ku upadkowi, co również miało swoje odzwierciedlenie w codziennym życiu wielu polskich rodzin z północnego Mazowsza, czego najlepszym dowodem była dość liczna na przełomie XIX i XX wieku fala migrantów „za chlebem”, którzy opuszczali rodzinne strony i szukali pomocy dla poprawy egzystencji swych rodzin daleko za oceanem. Stąd hasło „swój do swego” w mazowieckim wydaniu, które – dodajmy – miało kilka odsłon, zarówno jeszcze przed wybuchem wojny światowej (tak wtedy nazywano I wojnę światową), jak i po wskrzeszeniu niepodległej Polski, zostało wykorzystane przede wszystkim jako środek w walce o unarodowienie polskiego handlu, rzemiosła i przemysłu w żywej od pokoleń polsko-żydowskiej rywalizacji na polu gospodarczym.

Silne na Mazowszu od wieków tradycje niepodległościowe i konserwatywne spowodowały, że ogłoszony w 1912 r. przez endecję program budowy silnego ekonomicznie polskiego społeczeństwa poprzez bojkot gospodarczy Żydów – podobnie jak w wielu innych rejonach Kongresówki – padł na dość podatny grunt, ale nie przyniósł jakichś trwałych zmian w mentalności tutejszych mieszkańców. Historycy badający te zagadnienia podkreślają zgodnie, że mimo zakrojonej wtedy na szeroką skalę propagandy, i to z wykorzystaniem prasy lokalnej (najważniejszego wówczas poza kościelną amboną środka masowego przekazu), sukcesy akcji bojkotowej były dość znikome, a prasowe apele wzywające okolicznych mieszkańców, aby nie kupowali towarów w żydowskich sklepach i hurtowniach oraz nie korzystali z usług w warsztatach rzemieślniczych prowadzonych przez Żydów, niewiele przyniosły. Także próba stygmatyzacji polskich kupców, którzy zaopatrywali się w różne produkty w żydowskich hurtowaniach, nic jeszcze wtedy nie znaczyła. Nadal kupowano u Żydów, którzy widząc co się dzieje, bardzo często obniżali ceny na swoje towary i usługi, a do tego zadbali o poprawę obsługi klienta. Różne codzienne bolączki, które nastąpiły po wybuchu wojny w 1914 r. i zmieniająca się kilkakrotnie na przygranicznym Mazowszu północnym linia frontu, jeszcze bardziej osłabiły skuteczność akcji bojkotowej. Nieskuteczne okazały się działania podejmowane przez lokalnych działaczy politycznych, czy związanych z endecją miejscowych społeczników i duchownych katolickich. Organizowane wiece czy pogadanki były raczej okazją do spotkań towarzyskich i rozpoznawania sympatii politycznych lokalnych społeczności niż „zapaleniem do boju”. Nawet kiedy sięgano po ówczesną prasę lokalną, jak chociażby po „Mazura”, „Głos Płocki”, „Kurier Płocki”, to jednak głównie szukając tam doniesień z frontu i różnych newsów z życia lokalnego, niż dla „pokrzepienia serc” lekturą przydługich rubryk publicystyczno-politycznych. Jednak do dziś w zbiorach bibliotek pozostały roczniki lokalnych gazet z terenu Mazowsza płockiego, wydawane w języku polskim, gdzie można znaleźć wiele tekstów pisanych dla upowszechnienia hasła „swój do swego”, nie mówiąc już o wydawanych w Płocku przez ks. Józefa Strojnowskiego kalendarzach pod takim właśnie tytułem, które podawały wykaz lokalnych firm chrześcijańskich, a także serwowały czytelnikom różne teksty o wyraźnie antysemickim zabarwieniu.

Również po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, zwłaszcza w okresach kampanii wyborczych do parlamentu czy do lokalnych samorządów, widać było w lokalnej prasie, a także w różnych drukach ulotnych i jednodniówkach nawiązania do idei „swój do swego”. Przykładem – poza prasą płocką („Kurier Płocki”, „Dziennik Płocki”) – może być „Głos Ziemi Przasnyskiej”, wydawany od 1919 r., „Wiadomości Mławskie” z 1922 r., czy „Goniec Mazowiecki”, który ukazywał się w Ciechanowie w latach 1923-1924. Jeszcze więcej prasowych zachęt do bojkotu żydowskiego handlu odnajdujemy na łamach gazetach i jednodniówek z drugiej połowy lat trzydziestych. 

Do dziś w zbiorach Biblioteki Narodowej w Warszawie zachowała się – wydana w Ciechanowie 18 grudnia 1938 r. – jednodniówka „Głos Zjednoczenia”. Na pierwszej jej stronie działacze Oddziału Miejskiego Obozu Zjednoczenia Narodowego w Ciechanowie zamieścili tekst, nieprzypadkowo zatytułowany „Swój do swego”, który dobrze oddaje nastrój tamtej chwili. Czytamy w nim: „Nie zapominając o licznych i nader pilnych potrzebach, oczekujących swego rozwiązania na naszym terenie, uznaliśmy wszakże za problem najważniejszy i wymagający natychmiastowej akcji – to problem bezwzględnego powiększenia polskiego stanu posiadania w ogóle, a w dziedzinie handlu i rzemiosła w szczególności. (…) Jesteśmy zdania, że okres przedświąteczny, jako okres wzmożonych zakupów wymaga zwiększonego nasilenia uświadomienia, że hasło «Swój do swego» nie jest czczym frazesem i wymaga bezwzględnego stosowania go w praktyce. W okresie tym musimy bez wyjątku wszyscy zgodnie i solidarnie zamanifestować poczucie naszej więzi narodowej, naszego zrozumienia dla sprawy i silniej niż kiedykolwiek zacieśnić więzy naszej dyscypliny społecznej”. A na jakiej drodze próbowano wtedy realizować ideę „swój do swego”? Odpowiedź znajdujemy na łamach cytowanego artykułu: „Zaznaczyć jednak musimy, iż do osiągnięcia zamierzonego celu dążyć będziemy drogą uświadomienia, przekonywania, a nawet – gdy zajdzie tego potrzeba – nie powstrzymamy się od łamania oporu za pomocą ogłaszania nazwisk tych jednostek, które mimo wszystko wyraźnie będą się przeciwstawiać hasłu «Swój do swego» i jawnie popierać będą handel obcy. Natomiast ze swego postępowania kategorycznie wyłączamy metody gwałtu i represji, jako sprzeczne z polską tradycją rycerską i etyką chrześcijańską”. Warto tu podkreślić, że właśnie te słowa,  pisane miesiąc po słynnej „nocy kryształowej” w Niemczech (9/10 listopada 1938 r.), oddawały nie tylko nastrój chwili, ale również pokazywały jak różnie można traktować własny interes narodowy, także w jego wymiarze ekonomicznym, i jak zawiłe mogą być drogi historii.

Komentarze obsługiwane przez CComment