ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Rzecz o wolontariuszach

Spotykamy ich wszędzie. Czasem ich działalność daje się zauważyć, czasem dla osób z zewnątrz jest niewidoczna, czasem, nawet jeśli ją dostrzegamy, nie zastanawiamy się nad jej znaczeniem.

Niezależnie od tego, każdy z nich jest potrzebny, każdy z nich coś daje. „Sami możemy zrobić niewiele, razem tak dużo”, powiedziała Helen Keller, pisarka, pedagog i działaczka społeczna. Jej słowa to nie czcze gadanie, tylko opinia płynąca prosto z serca, ponieważ bez pomocy innych życie Hellen Keller przebiegłoby zupełnie inaczej niż to się stało, gdyż była osobą i niesłyszącą, i niewidomą. „Razem można więcej”, uczymy dzieci. Hasło to wcielamy w życie szczególnie podczas akcji społecznych, gdy role odgrywają wolontariusze.  
Przychodzi mi na myśl grono osób, które miałam okazję poznać i z którymi jako wolontariuszka współpracowałam. Grono wspierające Polski Czerwony Krzyż, a dokładnie Oddział Rejonowy, ale nie w Ciechanowie, tylko w Pułtusku. Panie Ela, Basia, Bożena, druga Basia, panowie Janusz, Bogdan, Włodek, państwo Ireneusz i Anna. Ela to emerytowana nauczycielka, wcześniej opiekunka szkolnego koła PCK, Bogdan to honorowy dawca krwi, Bożenka przyszła na staż, a gdy się skończył, została jako wolontariuszka, Irek działał w zarządzie PCK i do pomocy zachęcił swoją żonę Anię. Pierwsza Basia przyszła do PCK, gdy miało ono jeszcze siedzibę w rynku, i zapytała, czy nie trzeba pomóc, druga dołączyła później. Panie pomagały przy organizacji akcji poboru krwi, pikników dla krwiodawców, spotkań charytatywnych czy jubileuszy, przygotowywaniu „Wyprawki dla żaczka”, robieniu paczek w ramach akcji „Czerwonokrzyska gwiazdka”, niektóre z nich przy segregowaniu i wydawaniu darów typu artykuły spożywcze lub odzież. Panowie przeprowadzali prace remontowe jak Janusz z bratem, rozładowywali żywność jak Włodek i inni (pułtuski Oddział pozyskał tony żywności), przychodzili z pomocą jak Bogdan, gdy potrzebny był elektryk. Wolontariuszy jednoczyła i im, co roku w grudniu, dziękowała pani Wiesława, kierownik biura, osoba, której działania wykraczały poza obowiązki zawodowe i statut PCK, co nasza redakcja doceniła, wręczając jej naszą nagrodę – Wykrzyknik. Miałam okazję składać wyrazy uznania wolontariuszom za poświęcony czas dla innych oraz wykonywanie prac i zadań, nie zawsze spotykających się z wdzięcznością. Czynił to także wieloletni prezes ZOR PCK pan Kazimierz, potem pan Andrzej. Niektórych z tych osób z nami już nie ma, pani Wiesia na emeryturze, biuro czeka na kogoś, kto je poprowadzi i stworzy nową grupę wolontariuszy.

Przychodzą mi na myśl i inne grona osób. Członkowie i wolontariusze Stowarzyszenia „Sokołówek” im. Tomasza Klonowskiego na czele z panią Marią, które za cel postawiło sobie pamięć o ciechanowskich pozytywistach oraz uczniach i wychowankach szkoły rolniczej i placówek w Sokołówku, a także dbałość o zachowanie materialnej spuścizny. Członkowie Stowarzyszenia „Wolontariat Pamięci” na czele z panem Romanem oraz dwustu wolontariuszy, w tym młodzież ciechanowskiej Dwójki (wszystkich, niestety, nie znam, wszystkich nie sposób wymienić), kwestujący na renowację zabytkowych nagrobków. Członkowie Pułtuskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego z panem Krzysztofem i wolontariusze, w tym uczniowie Czwórki, mający ten sam cel co „Wolontariat Pamięci”. Jestem wdzięczna, że jesteście, że angażujecie się, że współpracujemy. Może nikt z nas nie odegra takiej roli jak nauczycielka Anna Mansfield Sullivan w życiu cytowanej na początku Helen Keller, ale wiem, że każde nasze wolontaryjne działanie, każda nasza poświęcona godzina jest ważna, liczy się i daje efekt materialny lub niematerialny w formie przekazanej wiedzy czy zachowanej pamięci.

Komentarze obsługiwane przez CComment