Mieszkanka organizuje bal ze zbiórką na wiatę przystankową. Okazuje się, że przystanek jest zlokalizowany w miejscu niespełniającym norm bezpieczeństwa
Społeczeństwo niejednokrotnie zaskakuje, kiedy mowa o zwróceniu uwagi na istotny problem. Tym razem spore kontrowersje wzbudził pomysł zorganizowania balu ze zbiórką docelową na budowę wiaty przystankowej na ulicy Ciechanowskiej w Makowie Mazowieckim. Akcja wywołała reakcję. Do pomysłu odniosło się miasto, wskazując, że nie ma takiej możliwości i przyznając, że przystanku w ogóle nie powinno tam być, choć od lat funkcjonuje...
Mieszkanka Makowa Mazowieckiego, jak sama nam wyjaśniła, organizuje bal połączony ze zbiórką na budowę wiaty przystankowej na ul. Ciechanowskiej, ponieważ zatrważa ją widok makowian, także z niepełnosprawnościami, którzy stoją w oczekiwaniu autobus wyeksponowani na niekorzystne warunki atmosferyczne.
- Od lat mieszkańcy nie mogą liczyć na żadne działanie w tym zakresie, więc postanowiłam w końcu coś z tym zrobić. Jak to możliwe, że gmina Karniewo postawiła w Makowie wiatę przystankową nieopodal, a nasze miasto tego nie robi? Odkąd upadł dawny dworzec autobusowy podróżni nie mają gdzie odpocząć, ani się ogrzać, chociażby w taki dzień jak dziś - wyjaśnia nam w mroźny, styczniowy poranek swoje motywacje pani Izabela.
Mieszkanka rozpowszechniła w mediach społecznościowych informację o balu dobroczynnym ze zbiórką celową, która odbiła się szerokim echem w Makowie Mazowieckim. Bal odbędzie się 20 stycznia o godz. 19, a wpisowe wynosi 100 zł. Pani Izabela nie podała lokalizacji, ponieważ, jak podkreśliła, lokalizacja zależeć będzie od frekwencji, a zainteresowanie wydarzeniem z dnia na dzień rośnie.
Popularności balowi dodał wpis Urzędu Miejskiego w Makowie Mazowieckim, również w mediach społecznościowych, który został mocno skrytykowany przez mieszkańców. W stanowisku miasta czytamy m.in. o trwającej aktualnie inwestycji polegającej na budowie toalet publicznych oraz wiat przystankowych na ul. Polnej oraz planowanym usytuowaniu trzech dodatkowych wiat na ulicach Kościelnej, przy starym cmentarzu oraz "przy drodze krajowej w kierunku Ciechanowa", jednak bez wskazania konkretnej lokalizacji. Urząd przypomniał także o problemach z odzyskaniem terenu po dawnym dworcu, ale najwięcej kontrowersji wzbudziły zdania dotyczące przedmiotowego przystanku na ul. Ciechanowskiej.
Jednocześnie informujemy, że miejsce postoju przy ul. Ciechanowskiej, nigdy nie spełniało i nie będzie spełniać wymogów związanych z transportem publicznym, a tym samy bezpieczeństwa podróżnych, innych użytkowników drogi a także okolicznych mieszkańców. Takie czynniki jak bliskość głównego skrzyżowania, zawracanie autobusów na osiedlach mieszkaniowych, słaba widoczność, brak możliwości postawienia zadaszenia, ławek czy wiaty z toaletą, dyskwalifikowało to miejsce do uwzględnienia w nowej inwestycji. Zdajemy sobie sprawę, że każda zmiana przyzwyczajeń a w tym przypadku zmiana lokalizacji prowizorycznego przystanku, będzie wzbudzać kontrowersji i wywoływać komentarze. Pragniemy jednak podkreślić, że naszą rolą jest zapewnienie bezpieczeństwa wszystkich mieszkańców i użytkowników dróg miejskich oraz prowadzenie inwestycji w oparciu o obowiązujące przepisy budowlane, BHP czy sanitarne.
- informuje UM w Makowie Mazowieckim.
Jak słusznie zwrócili uwagę mieszkańcy, wygląda na to, że wcześniej miasto zignorowało przepisy, na które się samo powołuje, i ustanowiło "tymczasowe miejsce postoju autobusów" (tymczasowe - na kilka lat) w miejscu niedozwolonym.
Wpis miasta w całości zamieszczamy poniżej. Odniosła się do niego także organizatorka balu.
Pani Izabela wskazała, że od momentu likwidacji dworca "mieszkańcy żyją w stanie wiecznej prowizorki", bez zapewnienia im ochrony przed warunkami atmosferycznymi. Dodała również, że zgodnie z jej wiedzą w tej sprawie do rady i władz miasta wpływały petycje. Mieszkanka wyraziła zrozumienie dla problemu z jakim boryka się miasto odnośnie odzyskania terenów po dawnym dworcu, jednak przytoczyła także, że z podobnymi zmagały się Przasnysz i Pułtusk, a tam od lat komunikacja funkcjonuje. Pani Izabela podkreśla, że jej akcja miała "charakter obywatelskiego wołania o pomoc i działanie".
W sprawie charytatywnego balu pojawia się jednak wiele znaków zapytania. Na taką społeczną darowiznę musiałby przystać Urząd Miejski w Makowie Mazowieckim, a nie widać w tym zakresie takich chęci, tym bardziej, że miasto planuje lokalizację wiaty przystankowej na ul. Ciechanowskiej w ramach projektu, na które samorząd pozyskał już dofinansowanie. Ponadto budowa takowej wiaty wymaga niezbędnych zezwoleń. Mieszkańcy we własnym zakresie nie mogą wykonać takiej inwestycji. W poniedziałek (8 stycznia br.) odbędzie się rozmowa pomiędzy władzami miasta a organizatorką balu. Co przyniesie? Przekonamy się niebawem. Pani Izabela zapowiada, że bal się odbędzie, a każda wpłacona złotówka zostanie transparentnie rozliczona.
Tymczasem sam pomysł organizacji balu doprowadził do publicznej debaty na temat stanu wykluczenia komunikacyjnego i przyszłości komunikacji lokalnej w Makowie, co najwidoczniej było potrzebne mieszkańcom.
Do tego tematu jeszcze wrócimy.
Komentarze obsługiwane przez CComment