Trwają żniwa. W powiecie makowskim około 30 proc. strat
Rolnicy niemal dwa tygodnie wcześniej niż zwykle zaczęli w tym roku żniwa. W pracy przeszkadza im pogoda – a to gwałtowne burze, a to zapowiadane ochłodzenie i deszcze. Dodatkowo w powiecie makowskim straty spowodowane suszą wynoszą ok. 30 proc.
Kiedy spojrzymy na mapy tegorocznej suszy rolniczej widać, że północne Mazowsze podzielone jest na dwie części. Na zachód od Ciechanowa suszy praktycznie nie ma. Od rolnika zajmującego się produkcją roślinną w powiecie żuromińskim słyszymy, że plony będą w tym roku wyjątkowo udane, a kukurydza wykształciła kolby znacznie wcześniej niż zazwyczaj. Natomiast na wschód od Ciechanowa susza jest bardzo widoczna. W części powiatu przasnyskiego, w powiecie makowskim oraz pułtuskim suszą rolniczą dotkniętych została większość upraw. Najgorzej jest w powiecie ostrołęckim, a to również ze względu na niższą klasę gleb.
- W powiecie makowskim najbardziej ucierpiały uprawy zbóż jarych. Z kukurydzą jest całkiem dobrze, a ze zbożami ozimymi lepiej niż z jarymi. Rolnicy już niemal zebrali rzepak, ale nie cały, a to ze względu na ostatnie burze, które położyły plon – informuje Piotr Budny, kierownik Powiatowego Zespołu Doradztwa Rolniczego w Makowie Maz.
Kierownik PZDR zaznacza, że żniwa w tym roku zaczęły się około 2 tygodnie wcześniej niż powinny, a to ze względu na wyjątkowo ciepłą wiosnę.
Wracając do tematu żniw warto zaznaczyć, że od kilku lat rolnicy korzystają z aplikacji suszowej. Nie wszyscy są jednak z niej zadowoleni. Zgodnie z wyliczeniami PZDR-u straty w powiecie makowskim w plonach wyniosą około 30 proc. - to bardzo dużo.
- Dwa lata temu aplikacja "działała" okropnie. Pomagaliśmy rolnikom wypełniać wnioski, trwało to czasami ponad godzinę. Aplikacja się zacinała, wylogowywało użytkownika. Rok temu było już lepiej, można powiedzieć, że aplikacja rzeczywiście działała, ale rolnicy i tak zapobiegawczo składali równolegle wnioski o szacowanie strat do gmin. Niemniej wnioski komisji suszowych prawdopodobnie nie zostały wzięte pod uwagę w końcowym rozliczeniu – wyjaśnia Piotr Budny.
Według gospodarzy, aplikacja jest niedokładna i dochodzi do sytuacji, gdzie jeden z sąsiadów, mających swoje gospodarstwo "płot w płot", dostaje "suszowe", a drugi nie.
Więcej na ten temat w aktualnym wydaniu "Tygodnika Ciechanowskiego".
Komentarze obsługiwane przez CComment