Uzależniony mężczyzna zatruwa im życie. "Jak się napiję to się wygłupiam"
Bywało tak, że policja interweniowała tu niemal codziennie. Jeden z mieszkańców bloku skutecznie uprzykrza życie sąsiadom, m.in. smarując klatkę schodową własnym kałem. Po miesiącach oczekiwań wyznaczono w końcu datę eksmisji.
Mickiewicza 8 to trzypiętrowy blok z dwoma wejściami, liczący łącznie 22 mieszkania, usytuowany w centrum Makowa Maz. przy drodze krajowej nr 60. Większość mieszkań stanowi własność lokatorów. Jedno jest mieszkaniem komunalnym. Mieszka w nim 37-letni pan Sebastian (imię zmienione na potrzeby artykułu, przyp. red.). Wcześniej lokum należało do jego babci, która opiekowała się chłopakiem. Jego szkolni koledzy wspominają, że będąc pod opieką babci Sebastian zawsze przychodził do szkoły ładnie ubrany, zadbany. Powtarzał kolegom niejednokrotnie, iż alkoholu nie tknie, ponieważ nie chce skończyć jak jego tata – alkoholik.
Czas brutalnie zweryfikował te deklaracje. Jeszcze przed śmiercią babci młody mężczyzna wpadł w nieciekawe towarzystwo, zaczął pić. Problem mieszkańców z uciążliwym sąsiadem trwa od wielu lat, ale formę odczuwalnie męczącego konfliktu przybrał ok. 3 lata temu, kiedy po 20-letnim pobycie za granicą wrócili do swojego mieszkania państwo Karczmarscy i zaczęli zdecydowanie wyrażać swój sprzeciw wobec zachowania lokatora, który regularnie zakłóca spokój zarówno im jak i pozostałym mieszkańcom.
- Z Sebastianem zawsze były problemy, a po śmierci babci znacznie się nasiliły – mówi pan Włodzimierz, po czym dodaje: Wiele lat mieszkaliśmy z żoną za granicą, ale z wakacyjnych pobytów w Makowie, a także z rozmów z sąsiadami wiemy, że i wtedy, i teraz ten człowiek skutecznie zatruwa wszystkim nam życie. Leży pijany na schodach tarasując przejście, smaruje ściany, drzwi i wycieraczki własnymi fekaliami. Jest agresywny, często krzyczy, wyzywa mnie i żonę, grozi że wsadzi mi nóż w plecy albo zniszczy samochód. W nocy tłucze pięściami do drzwi. Kiedy nie pije jest w miarę normalny, zdarza się, że i przeprosi, ale momenty trzeźwości są krótkie. Ja jestem przez niego szczególnie źle traktowany ponieważ nie godzę się na jego zachowanie i wzywam policję. Bywały tygodnie, kiedy interwencje były codziennie. Niestety, skutek był zawsze ten sam - to znaczy żaden. Kończyło się tym, że panowie policjanci wnosili Sebastiana na trzecie piętro, do jego mieszkania, bo jest niepełnosprawny.
_________
Mężczyzna tak bardzo daje się we znaki mieszkańcom bloku przy ul. Mickiewicza 8 oraz bloków sąsiednich, że wszyscy bez wyjątku podpisali się pod petycją o jego eksmisję.
Reportaż na ten temat dostępny jest w aktualnym wydaniu "Tygodnika Ciechanowskiego" na stronie 10, dostępnym także w wersji elektronicznej: eprasa.pl
Komentarze obsługiwane przez CComment