Plaga "fałszywych policjantów"
Policja przestrzega przed kradzieżami przy użyciu metody "na policjanta". Powodem jest to, że przybywa tego typu kradzieży. W gronie oszukanych, tylko w ostatnich dniach, znalazły się m.in. znane aktorki i księgowa radomskiej miejskiej spółki. Kwoty, jakie padają łupem oszustów, liczone są już w milionach złotych. Piszemy o tej sprawie, bo oszuści mogą zadzwonić do każdego z nas...
O tego typu kradzieżach piszemy coraz częściej. W miesiącu jest co najmniej kilka takich przypadków. Oszukani to zwykle osoby starsze, którym łatwo wmówić, że biorą udział w supertajnej operacji, które celem jest zdemaskowanie grupy oszustów. Za każdym razem w takim przypadku zagrożone mają być pieniądze osoby, do której dzwonią złodzieje. Potrafią oni tak zmanipulować swoje ofiary, że te podają im swoje dane osobowe, numery kont, hasła do logowania, a na ogół same dokonują przelewu na wskazane konto. Robią to w przeświadczeniu, że pomagają funkcjonariuszom Centralnego Biura Śledczego lub innym wysoko postawionym policjantom w przyłapaniu złodziej na gorącym uczynku. Szajka ma wszystko rozpisane na role. Dla uwiarygodnienia historii w swoje działania włącza także inne osoby, w tym kierującego akcją "prokuratora". Polacy tracą w ten sposób coraz większe kwoty.
W styczniu br. ogólnopolska prasa donosiła, że 92-letnia mieszkanka Lublina straciła monety o wartości 1,2 mln zł. Reklamówkę pełną złotych monet przekazała fałszywemu policjantowi w bramie jednej z kamienic. Seniorka uwierzyła, że w ten sposób pomaga złapać szajkę oszustów.
Naciągacze zaczęli się specjalizować w dotarciu do grup społecznych, które mogą posiadać więcej zaskórniaków niż przeciętny Polak. Możliwości są ogromne. Mimo pandemii, nasi rodacy mają niemal 1,2 biliona złotych oszczędności zgromadzonych na kontach bankowych, lokatach i w gotówce. To sprawia, że oszuści wymyślają coraz nowsze i bardziej wyrafinowane sposoby nabijania nas w butelkę. Złodziei nie odstrasza nawet to, że mogą pójść nawet na 8 lat do więzienia. Rozpracowanie ich jest bowiem tylko kwestią czasu, choć nie jest to łatwe zadanie. Niedawno na ławie oskarżonych posadzono oszusta, któremu zarzucono wyłudzenie metodą "na policjanta" łącznie ponad 2 mln zł.
Fałszywi policjanci nie mają oporów, żeby dzwonić także do osób wykształconych, wydawać by się mogło, wyposażonych w odpowiednią wiedzą, żeby nie uwierzyć w tego typu kłamstwa.
Około 1 mln złotych straciły pod koniec lutego polskie aktorki, oszukane metodą "na policjanta". Kobietom wmówiono, że biorą udział w policyjnej zasadzce wymierzonej w przestępczość bankową. W jednostkach warszawskich prokuratur są prowadzone cztery takie sprawy - informuje Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
W gronie oszukanych znalazła się aktorka znana z sensacyjnych filmów Patryka Vegi. Oszuści odegrali niezły spektakl z jej udziałem w roli głównej. Z kobietą skontaktował się fałszywy policjant, podający się za Arkadiusza Nowickiego. Wmówił on aktorce, że bierze ona udział w policyjnej zasadzce wymierzonej w oszustów bankowych. Kobieta przelała blisko 500 tys. złotych na nieznane jej konto. Przestępcza siatka szybko przelewa takie kwoty na różne konta za granicą, zacierając dowody swojej przestępczej działalności.
Część celebrytów nie dała się nabrać. Pod koniec lutego za pośrednictwem Instagramu znane osoby ostrzegały swoich obserwatorów o przestępstwie, którego mogły paść ofiarą. Lara Gessler, córka znanej restauratorki, opowiadała, że oszust mówił, że jest ze stołecznej komendy policji. Przekonywał, że kobieta ma na podsłuchu telefon, a gangsterzy właśnie włamują się na jej konto bankowe. Nie dała się oszukać. Zaskoczyło ją to, że oszust nie chciał żeby przychodziła na komendę, choć była w pobliżu.
Metodę na policjanta zastosowała w ostatnich dniach także grupa, która oszukała księgową jednej z radomskich miejskich spółek. Zmanipulowana jej księgowa dokonała prawie dwudziestu przelewów nieuzgodnionych z prezesem spółki. Według jej relacji, mieli się do niej zgłosić funkcjonariusze CBŚ, którzy prosili o przetestowanie jakiegoś "niejawnego systemu przelewów". Z konta firmy zniknęło 1,8 mln zł.
Jak się przed takimi sprawami uchronić? Policjanci ani funkcjonariusze innych służb nigdy nie dzwonią do kogokolwiek z prośbą o przelanie jakieś kwoty na cudze konto. Nieważne, jaki jest tego powód. Jeśli pada taka prośba, nawet w celu ochrony naszych pieniędzy, z góry wiadomo, że mamy do czynienia z oszustwem!
Ten i inne artykuły w numerze 14/2021 r. tygodników wydawanych przez CIECH-PRESS
Komentarze obsługiwane przez CComment