Humor - satyra nie tylko po mławsku
„Nad Seraczem leży Mława /Na tle brudnej panoramy, /A z tej rzeki smutna sława, /Że z zatrucia umieramy”. To pierwsza zwrotka zabawnego wierszyka opublikowanego w „Gazecie Mławskiej” w 1938 roku. Jego autor grubo przesadził, ale nie zapominajmy, że satyra nie spełniałaby swej roli, gdyby była pozbawiona ostrzy.
Ten i inne teksty oraz rysunki znajdujemy na plenerowej wystawie „Archiwum dobrego humoru, czyli co dawniej bawiło”, przygotowanej przez mławski oddział Archiwum Państwowego w Warszawie. Umieszczona na ogrodzeniu parku miejskiego, wzbudza zainteresowanie przechodniów. Materiały pochodzą z prasy z okresu międzywojennego: wspomnianej „Gazety Mławskiej” oraz „Muchy” „Świata”, „Echa Warszawskiego” i „Dziennika Bydgoskiego”.
Ponieważ czekają nas kolejne wybory powszechne, zobaczmy jak dawnej w krzywym zwierciadle wyglądały związane z tym kampanie. Mówi się, że dzisiejsze akcje przedwyborcze są brutalne, ale są to wręcz anielskie pienienia w porównaniu do tych z lat II Rzeczypospolitej. Wówczas o telewizji i internecie nikt nawet nie myślał, a radio i prasa miały ograniczony zasięg, toteż agitacja odbywała się głównie na wiecach. Wiele z nich kończyło się burdami. Dosłownie. Trafnie ujęła to „Mucha”, zamieszczając rysunek okładającego się pięściami elektoratu z podpisem: „Wymiana poglądów politycznych”. Powszechnie używano słów nieparlamentarnych (ba, niekiedy sam Marszałek nie dawał tu dobrego przykładu), aby w oczach opinii publicznej zohydzić rywali politycznych. Za szczególnie obraźliwe uchodziły takie epitety, jak bolszewik, komunista czy czerwona zaraza. Rzeczona „Mucha” zabawiała też czytelników w stonowany sposób. Oto jegomość stoi przed sklepem monopolowym (szyld) i powiada: „O, ten afisz wyborczy najbardziej mnie przekonuje”.
Pośrednio dotknęliśmy kolejnej ważnej sprawy. Częstym tematem satyryków były przywary narodowe, a zwłaszcza pijaństwo, choć wówczas statystyczny Polak spożywał znacznie mniej alkoholu niż obecnie. Taki oto dialog w knajpie: „ Jak sobie podpiję, to jestem niezdolny do pracy. Stanowczo muszę z tym skończyć. – Z pijaństwem? – Nie, z pracą”. Na innym rysunku widzimy „bractwo strzelców korkowych”: jeden z konsument już padł na ulicy, dwaj jego kumple jeszcze się trzymają na nogach (z butelkami w rekach), ale, zdaję się, niebawem też legną. I jest to obrazek, jaki i dzisiaj od czasu do czasu obserwujemy w mieście nad Seraczem. Za kołnierz nie wylewali także, pozbawieni rodzicielskiej kontroli, mławianie studiujący w stołecznych uczelniach, do tego trwonili czas na grze w bilard i karty, co opisał satyryk. Niewątpliwie zbyt surowo ocenił akademików.
Więcej w bieżącym papierowym wydaniu „TC”.
(kj)
Komentarze obsługiwane przez CComment