ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Lecą żurawie po kukurydzę

Rolnicy spod Mławy nazywają żurawie  "flancami", ale przyznają, że są to nader urodziwe stworzenia, ładnie upierzone, majestatyczne, masywne (dorosłe osobniki ważą 4-6 kg).

Bytują w niemal całej Europie, preferują obszary podmokle, zabagnione, zazwyczaj wiodą żywot stadny, choć nie jest to regułą.  Żywią się roślinami, w tym właśnie nasionami  zbóż,  kukurydzy w szczególności. Dietę uzupełniają owady, gryzonie,  mięczaki. Na żer wychodzą przeważnie wcześnie rano, kiedy  ludzie jeszcze śpią.  
Podczas przelotów  zgrupowane są w kluczach albo w skośnych szeregach. Wtedy wydają charakterystyczne dźwięki (klangor), cokolwiek przypominające  głos trąbki.

***

Te piękne, duże ptaki polubiły kukurydzę. W konsekwencji pustoszą całe plantacje tej rośliny na podmławskich polach, szczególnie w dorzeczach Mławki i Wkry.  Sęk w tym, iż   trudno zapobiegać ich niszczycielskiej robocie, zwłaszcza że są prawnie chronione. W dodatku  państwo polskie nie płaci odszkodowań za powodowane przez nie straty.

- Gdy byłem dzieckiem, bardzo rzadko  spotykałem żurawie.  Gdy miałem 40 lat, od czasu do czasu  widywałem ich  po kilka sztuk. Teraz obserwuję chmary - powiada emerytowany rolnik spod Szreńska.
- Gdy byłem chłopcem,  ojciec  na naszym polu, położonym tuż pod lasem, przy dzisiejszym obszarze Natura 2000, pokazywał mi żurawie jako ewenement, atrakcję, sensację. Dzisiaj jest ich pełno -  twierdzi Tomasz Trawkowski z Głużku.     

Być może rozmnożyły się one w naszym kraju na skutek upowszechnienia  się uprawy kukurydzy. W wielu wioskach na Zawkrzu plantacje tego zboża  zajmują prawie połowę obsiewanego areału. Dają znakomitą, wysokoenergetyczną paszę dla bydła, z hodowli którego  głównie utrzymują się tutejsi rolnicy.

Przylatują i wydziobują siewki.

Najtrudniejsze są pierwsze tygodnie po wysiewie kukurydzy. Gdy rośliny wypuszczą kilka listów, wtedy przylatują żurawie (najczęściej o świcie) i  łapczywie wydziobują całe siewki.  Jeśli zjawi się kilkadziesiąt sztuk, to można sobie wyobrazić spustoszenie. Nie gardzą  także ziarnami z dojrzewających kolb, ale wówczas już nie są tak groźne,  jak na początku wegetacji.  
- One wyrządzają większe  straty niż dziki - nie ma wątpliwości Jan Pisarkiewicz z Bogurzynka, jeden  z największych hodowców bydła w powiecie mławskim.

KJ

 Cały artykuł w aktualnym wydaniu TC

Komentarze obsługiwane przez CComment