100. urodziny Pani Heleny Dąbrowskiej
27 listopada 2023 r. swoje setne urodziny obchodziła Pani Helena Dąbrowska z Aleksandrii, najstarsza mieszkanka gminy Nowe Miasto.
Aleksandria
Aleksandria. Pierwsze skojarzenie to zapewne położone w słonecznym Egipcie znane turystom miasto nad Morzem Śródziemnym. Ale nie tylko ono nosi taką nazwę. Jest też wioska w gminie Nowe Miasto, jedna z największym co do obszaru, a najmniejszych pod względem liczby ludności, składająca się z zaledwie kilku rozrzuconych wśród lasów zabudowań.
Do 1945 r. wieś tę zamieszkiwali prawie wyłącznie niemieccy koloniści, po wojnie Niemców już tu nie było, na ich miejsce przyszły rodziny polskie. Do Aleksandrii przyłączono też sąsiednie Justynowo, o równie niemieckiej proweniencji.
Dzieciństwo
Pani Helena Dąbrowska urodziła się w Gawłowie, w rodzinie Władysława i Anny Daleckich. Ojciec przed ślubem pracował w Ameryce i po powrocie kupił ziemię, stając się posiadaczem 45-morgowego gospodarstwa, a zarazem pierwszym gospodarzem we wsi.
Był człowiekiem zamożnym, zatrudniał służbę do koni i do pomocy w domu. Kupił wolant, który często wynajmował do ślubów (elegancka bryczka pełniła wówczas rolę współczesnej limuzyny).
Państwo Daleccy mieli dziewięcioro dzieci. Helena była pierwszym dzieckiem, miała brata bliźniaka – Stanisława oraz siostrę i sześciu innych braci. Najmłodszy – zgodnie z polityką prodemograficzną ówczesnego prezydenta – został chrześniakiem Ignacego Mościckiego, co wiązało się z pewnymi przywilejami, ale ze względu na wybuch wojny, nigdy z nich nie skorzystał.
Pani Helena dobrze wspomina dziecięce lata. Długo pozostawała jedyną córką, oszczędzano ją w pracy, miała nawet własną lalkę (rzadkość wśród dzieci sanacyjnej wsi).
Niemiecka okupacja
W czasie wojny duże gospodarstwa zajmowali Niemcy. Na gospodarstwo Daleckich przyszedł Linke. Rodzina nie została jednak wysiedlona, rodzinny dom był bowiem obszerny. Po jakimś czasie Niemiec, widząc, że jest to duża rodzina, powiedział, że lepiej, żeby pozostali sami i wyprowadził się z Gawłowa.
Niemcy ograbili jednak inwentarz. Z kilku koni i krów, pozostało po jednej sztuce.
Rodzina
W pobliżu Daleckich w czasie wojny mieszkała wysiedlona z sąsiedniej Zakobieli rodzina Dąbrowskich. Helena poznała swojego przyszłego męża - Jana. Gawłowo znajdowało się w granicach III Rzeszy i Polacy nie mieli możliwości zawierania związków małżeńskich. Narzeczeństwo trwało więc sześć lat. Ślub odbył się dopiero w styczniu 1946 r.
Małżonkowie doczekali się pięciorga dzieci: Zenobii, Zenona, Dariusza, Bożeny i Janusza.
Początkowo mieszkali u rodziny męża w Zakobieli. Po kilku latach przeprowadzili się do Justynowa (obecnie Aleksandria), gdzie znajdował się obszerny dom po zamożnym koloniście niemieckim Szmycie. (Po wojnie niemieckie gospodarstwa przeszły na skarb państwa, zajmowały je rodzinny polskie i sukcesywnie wykupywały).
W 1973 r. pani Helena Dąbrowska została wdową. Nie miała jeszcze skończonych 50 lat. Nie wyszła po raz drugi za mąż, poradziła sobie sama przy pomocy dzieci. Po jakimś czasie przekazała gospodarstwo na syna, ale nadal w nim pracowała, pomagała w domu i przy wychowaniu wnuków.
W 1989 r. pożar doszczętnie strawił cały dobytek Dąbrowskich. Ocalały jedynie zwierzęta. "Zostałam tylko w koszuli nocnej" – wspomina pani Dąbrowska. Rodzina przeprowadziła się do pobliskiego domu w Aleksandrii, po Niemcu Szelągu, w którym swoją siedzibę mieli myśliwi (pp. Dąbrowscy wykupili je na własność).
Jesień życia
Zimą p. Helena Dąbrowska wyjeżdżała do córki, do Warszawy, a po wybuchu pandemii w 2020 r. i w związku z pogarszającym się stanem wzroku zamieszkała tam na stałe. Tęskniła za rodzinnym domem, bo to tam czuła się swobodnie.
W maju 2020 r. w "Teleexpresie" pokazano krótki reportaż o 90-letnim rodzeństwie, podkreślając, że są oni "najstarszymi bliźniakami w Polsce". Miałem zamiar napisać do redakcji, że przekazana informacja, nie jest prawdziwa. Żyła bowiem starsza para bliźniąt, a byli nimi właśnie Helena i jej brat Stanisław. Oboje liczyli sobie prawie 97 lat. Niestety, zanim się do tego zabrałem, dostałem informację o śmierci pana Stanisława...
Pani Helena Dąbrowska jak na swoje lata nadal pozostaje w niezłej kondycji. Sama wszystko przy sobie robi, głowę i pamięć też ma niezłą - wiem, bo rozmawialiśmy przez telefon. Do zeszłego roku, jeszcze co tydzień jeździła do kościoła św. Anny na Starówce lub św. Józefa na Woli . Ogląda telewizję, ale ze względu na słaby słuch - by nie przeszkadzać sąsiadom - zakłada słuchawki.
Najbardziej ubolewa nad coraz bardziej słabnącym wzrokiem. Od roku nie może już czytać, prawie nie widzi... Niedawno przeszła udaną operację, wybudziła się z narkozy i wróciła do formy.
Bardzo dba o siebie. Od młodych lat z ogromną troską podchodzi do swojego wyglądu i nadal układa włosy na wałki.
Jest bardzo zadowolona ze swojej rodziny. Wspomina, że w trudnych czasach, po śmierci męża mogła liczyć na swoje dzieci, które okazywały jej duże posłuszeństwo, a teraz nie zapominają o niej i regularnie się z nią kontaktują.
Przeżyła w życiu przynajmniej dwie tragedie – wczesna śmierć męża i pożar, który strawił cały dobytek – niejednego mogłoby to załamać. Musi być kobietą silną, potrafiącą odnaleźć się w nowej rzeczywistości, nie załamywać, ale żyć dalej. Patrząc z perspektywy wieku, nie rozpamiętuje, ale sprawia wrażenie kobiety szczęśliwej i wdzięcznej za swoje życie.
Komentarze obsługiwane przez CComment