ul. ks. Ściegiennego 2, 06-400 Ciechanów 23 672 34 02 sekretariat@ciechpress.pl Pon.-Pt.: 8.00 - 16.00

Lilianna Kraśniewska: Strata niestety się powiększa

Fot. Roman Nadaj

Rozmowa z Lilianną Kraśniewską, dyrektorką szpitala w Płońsku

*Ile czasu minęło od objęcia przez panią tego stanowiska?
- 6 czerwca dokładnie 8 miesięcy.

*Jaki to był czas?
- Przez pierwsze trzy miesiące poznawałam ludzi i sytuację placówki. Choć startowałam z własnym programem, realia okazały się inne, bardziej skomplikowane. Musiałam się podjąć zupełnie innych działań. Ciszę się, że mamy już zastępcę dyrektora ds. medycznych, bo to bardzo ważna część działalności naszego szpitala. Gdy obejmowałem obecne stanowisko, funkcję zastępcy sprawował Witold Achciński, a później przez 3 miesiące pełnił ją Marek Gołębiowski. Obydwaj mnie wspierali. Szybko doszłam do wniosku, że musimy stawiać na dalszy rozwój szpitala.

*Na czym on miałby polegać?
- Chociażby na uruchomieniu poradni lekarza podstawowej opieki medycznej. To usługi bardzo potrzebne, a zarazem dochodowe. Chcemy także uruchomić poradnie specjalistyczne - kardiologiczną, anestezjologiczną i kilka innych.

*Największym problemem są zapewne wysokie koszty funkcjonowania szpitala?
- Borykają się z tym wszystkie szpitale w Polsce. My także zastanawiamy się co zrobić, żeby je ograniczyć. Jednocześnie chcielibyśmy zwiększyć przychody, co można osiągnąć dzięki zwiększeniu ilości i rozszerzeniu zakresu świadczeń medycznych.

*Dawniej szpital miał spore kadrowe trudności. Do tego stopnia, że groziło to czasowym zawieszeniem działalności trzech oddziałów, do czego ostatecznie nie doszło...
- Teraz już nie mamy podobnych problemów. Nawet w przypadku odejścia pracownika, skutecznie udaje się utrzymać ciągłość diagnostyczno-terapeutyczną dzięki znalezieniu nowego personelu. Przypuszczam, że dzieje się tak dlatego, że doktor Bartosz Fiałek, zastępca dyrektora ds. medycznych, jest osobą znaną publicznie. Pomocne jest to, że ma kontakt z wieloma innymi lekarzami i w razie potrzeby kontaktuje się z nimi. Nie bez znaczenia jest dobra lokalizacja naszego szpitala powiatowego, położonego wprawdzie kilkadziesiąt kilometrów od Warszawy, ale z dogodnym dojazdem.

*A zarobki? Czy one też przyciągają?
- Są godne. Staramy się, aby wynagrodzenia nie odbiegały od tych, które są oferowane w innych szpitalach powiatowych.

*Co sprawiło, że musiała pani zmienić swoje wyobrażenia na temat sytuacji szpitala?
- Jako dyrektor mam dostęp do wszystkich materiałów. Teraz mogę dogłębniej je przeanalizować i wyciągnąć z tego właściwe wnioski. Gdy byłam kandydatką na to stanowisko, nie miałam takich możliwości.

*Jest dużo gorzej niż pani myślała?
- Tak akurat nie jest, ale było sporo problemów, na które poprzedni dyrektorzy, mający medyczne wykształcenie, nie zwracali uwagi. Mam ekonomiczne wykształcenie i gdy zaczęłam analizować niektóre rachunki, doszłam do wniosku, że coś jest nie tak. Tak np., mieliśmy za mały przydział mocy na energię elektryczną. W efekcie często ją przekraczaliśmy i płaciliśmy kary nawet po 30 tys. zł miesięcznie. Nasi ratownicy medyczni od roku nie mieli dostatecznego dopływu ciepła. Dogrzewali się piecykami elektrycznymi. Okazało się, że przyczyną była pęknięta rura ciepłownicza i część ciepła uciekała do ziemi. Dzięki adekwatnym zmianom udało się znacznie obniżyć koszty energii elektrycznej.

Cały wywiad w numerze 24 "Tygodnika" z 2022 r.

Komentarze obsługiwane przez CComment